piątek, 30 grudnia 2011
W pięciu punktach
Gdybym chodziła na sylwestrowe bale, z chęcią wypróbowałabym kreację jak na zdjęciu poniżej. To cudowne dzieło wykonała Jolis Paons wykorzystując kartki z książki telefonicznej. Dla miłośniczki słowa drukowanego - suknia jak znalazł. Ale ponieważ 31 grudnia nie świętuję i omija mnie szał przygotowań, spokojnie mogę zająć się bilansem rocznym. Nie księgowym, rzecz jasna, a książkowym.;)I nie liczby są tu najważniejsze, a tytuły. Zatem - do dzieła.
1. Książki najlepsze w 2011 r.
W tym roku udało mi się trafić na wiele książek bardzo dobrych, jeszcze więcej - dobrych. Wybrać nawet pięć czy dziesięć najlepszych byłoby mi trudno, wyróżnię zatem trzy, które moim zdaniem zasługują na większą uwagę:
Amos Oz - Mój Michael
Wiesław Myśliwski - Nagi sad
Magdalena Tulli - Włoskie szpilki
Do tej listy bez wahania dodałabym jeszcze:
Muriel Spark - The Driver's Seat
Iris Murdoch - A Fairly Honourable Defeat
niestety tłumaczenia na język polski brak.;(
2. Książki najgorsze w 2011 r.
Kandydat jest jeden: Michael Cunningham - Nim zapadnie noc
3. Niespodzianka roku
Nagroda Nike dla Mariana Pilota i jego "Pióropuszu" oraz późniejsze nikłe zainteresowanie książką - także wśród blogerów. Sama nie jestem tu wyjątkiem i mam zamiar się poprawić;)
Drugą niespodzianką był dla mnie zapał i wytrwałość kilkorga z Was, bo tylko dzięki Wam odbyło się dwanaście spotkań Klubu Czytelniczego. Najbardziej wytrwali dyskutanci to Lirael i Zacofany.w.lekturze - brawo! Udało się zrealizować założenia przedsięwzięcia czyli porozmawiać na temat konkretnych lektur. Jeśli za miernik popularności danej lektury uznać ilość komentarzy w dyskusji, bezkonkurencyjna okazała się Pełnia życia panny Brodie Muriel Spark.
Wszystkim uczestnikom dyskusji bardzo serdecznie DZIĘKUJĘ i zapraszam w przyszłym roku. Bez Waszego udziału działalność Klubu mija się z celem;)
4. Oczekiwane w 2012 r.
Czekam przede wszystkim na Tajny dziennik Mirona Białoszewskiego (wg planu ma się ukazać w Znaku w lutym) oraz na drugi tom Dziennika Mrożka (podobno w księgarniach będzie już w styczniu).
***
A jak wypadł Wasz czytelniczy bilans za 2011 rok? Czy są książki, na które czekacie w 2012 roku?
***
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Warte rozważenia jest jeszcze coś takiego. :D
OdpowiedzUsuńW razie nudnej imprezy można się zaszyć w kąciku i sobie poczytać. :) A jeśli okleimy się kartkami z modnego bestsellera, wianuszek wielbicieli murowany. :)
Dyskusje klubowe to zawsze wspaniałe przeżycie, czekam na nie z radością. Aniu, wielkie dzięki za Klub! Łubu-dubu, łubu-dubu, niech żyje nam prezeska Czytelniczego Klubu, niech żyje nam! :)
Jestem w trakcie rozważań na temat książek przeczytanych w ubiegłym roku, szczegóły wkrótce. :)
--> Lirael
OdpowiedzUsuńChyba nawet wolę Twoją kieckę, bo nieco dłuższa;)
Pomyśl, jaka to trudna decyzja - który bestseller wybrać do kreacji;)
Dzięki za miłe słowa, teraz czekam na obiecane podsumowanie;)
Dla mnie bezapelacyjne odkryciem roku są dwa nazwiska- Mehr i Bengtsson. Zaczęłam również przygodę z literaturą czeską. Ważnym wydarzeniem dla mnie było pojawienie się magazynu "Książki" oraz internetowego magazynu "Archipelag"
OdpowiedzUsuńA na co czekam? Najbardziej na książkę Llosy, która ma mieć premierę 26.01 i również nie mogę się doczekać dzienników Białoszewskiego
--> Mag
OdpowiedzUsuńBengtsson mnie nie dziwi -wchłonęłam go podczas świąt i b. mi się podobał. Mehr chwilowo mnie pokonała, musiałam odłożyć;(
Tak, pojawienie się wymienionych przez Ciebie czasopism to JEST wydarzenie.
O książce Llosy czytałam, szkoda, że taka krótka;)
Podziękowania za głos;)
Hm, postaram się zwrócić uwagę na Tulli, bo to wydaje mi się bliskie. Oza dość lubię, ale ten temat już mniej, chyba jedna pani Bovary mi wystarczy ;) A Nagi sad czytałam. Podobał mi się, wzbudził u mnie na blogu dyskusję, jednak nie dałabym mu najwyższej oceny.
OdpowiedzUsuńU mnie odkryciem roku były trzy nazwiska, ale to już o nich pisałam, więc nie ma sensu się powtarzać. Szkoda jednak, że mogę przeczytać kolejne książki tylko jednego z tych pisarzy- Coetzeego, ponieważ tylko on żyje, i zresztą tylko on napisał coś więcej ;}
--> Kornwalia
OdpowiedzUsuńJa Cię bardzo proszę, nie sugeruj się porównaniem z "Panią Bovary";) Bohaterka Oza to inny typ kobiety, a książka jest tak gęsta od symboli, że warto ją przeczytać. O ile lubisz symbole.
Faktycznie są tacy pisarze, których czytałoby się więcej i więcej. Oby Coetzee żył jak najdłużej;)
Czy aby ta suknia swoim szelestem nie zagłuszyłaby nawet sporego jazz-bandu?:) Dziękuję za wyróżnienie, ale nie przypominam sobie własnej szczególnej aktywności, chyba ze trzy klubowe pozycje przeczytałem. Ale Prezesce należą się gratulacje za pomysł i wykonanie.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji dzięki Tobie zwracam uwagę na autorów, na których bym uwagi nie zwrócił. Wczoraj pochłonąłem esej Mitznera i jestem zachwycony. Idealna lektura do smażenia naleśników:D
Dla mnie ten rok również był wyjątkowy i to przede wszystkim w kontekście literatury faktu. Aleksijewicz i Ostałowska. Dobry rok. Zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńZresztą, podobnie jak ty, miała szczęście w 2011 do książek. Mało gniotów, dużo bardzo dobrych tekstów.
Sukcesem jest dla mnie także powrót do klasyki. Czytam teraz "Grona gniewu" i się zachwycam. Ależ proza.
Pozdrawiam i życzę w Nowym Roku równie udanych lektur :)
Serdeczności.
--> zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba zrobić wokół siebie sporo szumu;)
Aktywność została zbadana, nie każ mi teraz proszę badać jakości;) Za gratulacje dziękuję, co do wykonania czasem mam wątpliwości, ale nic to, jakoś się dyskutowało;)
Mitzner zachwycił ze względu na naleśniki czy esej jako taki?
--> the_book
Tak sobie pomyślałam, że wskażesz głównie lit. faktu, bo tej widziałam u Ciebie chyba najwięcej. Mnie w tym roku średnio zachwyciła, ale pewnie dlatego, że większość książek z tego gatunku czeka na półce;(
Powrót do klasyki - tak, tak, tak! Ostatnio nawet pomyślałam, że chyba gwałtownie się starzeję, skoro coraz bardziej mnie ciągnie do klasyki:)
Tobie również życzę mnóstwa dobrych dni i książek w Nowym Roku.
Ania: Jakości nie badaj w żadnym razie, bo mi odbierzesz laury:PP Mitzner doskonale wypełnił czas stania nad patelnią, a że dobrze napisany i interesujący to inna sprawa. Faktycznie mógłby być miejscami nieco szczegółowszy, ale mnie się podobał (miałem poszerzone drugie wydanie).
OdpowiedzUsuńThe_Book: a nie mówiłem (o Gronach gniewu?) :D
Aniu, czy nadal szukasz "Kamieni przodków" Forny? Były dołączone do grudniowego Bluszcza.
OdpowiedzUsuń--> zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńA wiec jednak drugie wydanie jest poszerzone? Może kiedyś zajrzę. Przy okazji - "Książkę moich wspomnień" Iwaszkiewicza też warto czytać w nowszym wydaniu (z lat 90-tych chyba), bo jest tam rozdział o małżeństwie, wcześniej go nie zamieszczano.
--> Eireann
Szukam;) Teraz muszę zrobić nalot na kioski - DZIĘKUJĘ za informację;)
Aniu, tak napisał wydawca, różnica w objętości ok. 40 stron rzadkiego druku, więc wystarczyły jakieś czary ze zdjęciami i parę dodatkowych wierszy, niekoniecznie zaś rozszerzanie zasadniczego tekstu. W każdym razie np. nic o dzieciach w dalszym ciągu.
OdpowiedzUsuńAha. W moim wydaniu druk był normalny, ale format mały, więc może faktycznie tylko układ się zmienił;(
OdpowiedzUsuńNie będę gdybał, nie znając wcześniejszej wersji, w każdym razie bibliografia uzupełniona o nowsze prace.
OdpowiedzUsuńCzyli jakiś dodatek jest;)
OdpowiedzUsuńPrzegapiłam Tulli, idę sprawdzić o co chodzi.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o podsumowania roku- chyba stępiła mi sie wrażliwosc czytelnicza, na razie brak kandydatów do roli najlepszej lektury 2011:(.
Poczytam dokładniej Twoją recenzję, to może zauważę jakąś zmianę:)
OdpowiedzUsuń--> Iza
OdpowiedzUsuńTulli łatwo przeoczyć, bo jest mało promowana. A szkoda.
Co do tej naj, naj - też nie mam faworytki. To był rok lektur o dość wyrównanym poziomie, ale też bez rzeczy zapierającej dech w piersiach.;)
--> zacofany.w.lekturze
Chyba będzie trudno;)
Ja też czekam na dziennik Mrożka, jakoś wydawało mi się jak kupowałam pierwszy tom, że ten drugi ukaże się szybciej, nie wiem czy źle sobie zakodowałam daty, czy plany wydawnicze się zmieniły.
OdpowiedzUsuńAniu,
OdpowiedzUsuńano właśnie- u mnie kubek w kubek to samo:(.
Aniu ciekawe zestawienie, ale jestem do tyłu , bo nie znam niestety lektur.Nawet Nagiego sadu nie czytałam dotąd.serdeczności
OdpowiedzUsuń--> Karolina
OdpowiedzUsuńMnie też się wydawało, że miał się ukazać w tym roku. Na szczęście czas umiliła (tym, którzy czytali;) korespondencja z Lemem.;) A czekanie wzmaga apetyt...
--> Iza
;) W takim razie ciekawie będzie sprawdzać typy innych osób. Może znajdzie się bardziej zdecydowany szczęśliwiec;)
--> montgomerry
Ale to jest ogólne podsumowanie roku, nie tylko lektur klubowych, a Ty przecież czytasz dużo (widzę u Ciebie sporo nowości;) i swoje typy na pewno masz;). Może coś Cię jednak szczególnie zachwyciło?
Pozdrawiam serdecznie;)
~ Ania
OdpowiedzUsuńJa jestem takim szczęśliwcem. :) Szczegóły wkrótce.
Ciekawe to Twoje podsumowanie roku, ja zamierzam zaraz się zabrać za pisanie, ale najpierw, najpierw zabiorę się za Mariana Pilota wspomnianego przez Ciebie kończenie. Zostało mi trochę mniej niż połowa, więc jeśli chcę zakończyć rok czytelniczy bez zaległości muszę się sprężyć!!
OdpowiedzUsuńTo jest najdłużej przeze mnie czytana książka (chyba nawet w całej mojej karierze czytelniczej), to nawet nie jest tak, że samo czytanie sprawia mi trudność (choć nie jest to tekst łatwy), ale jeśli już książkę odłożę po przeczytaniu kilkudziesięciu stron, to potem długo do niej nie wracam, do innych książek mnie ciągnie. Jednak jak już znów wejdę w czytanie Pióropusza, to po jakimś czasie, po przyzwyczajeniu się do specyficznej narracji, języka, już płynę po zdaniach, stronach. Pilot jest cięższy od Myśliwskiego, choć trochę mi się kojarzy jego pisanie pewnie przez ten nurt wiejski. Słowem Pióropusz to trudna w czytaniu lektura jednak ma coś w sobie bardzo pociągającego. Po prostu czytasz i wiesz, że jest to literatura przez duże L! Mimo wszystko:)
Nie dziwie się, że nie ciszy się powodzeniem wśród blogerów, to bardzo specyficzna proza, a że po NIKE cisza nastała, to też w większości dalszy żywot książki nagrodzonej implikują czytelnicy. Ależ się rozpisałam!:)
Pozdrawiam i życzę wszystkiego najpiękniejszego w Nowym Roku:)
P.S Moje odkrycie roku to Majgull Axelsson i chyba Chwina Hanemman:)
--> Lirael
OdpowiedzUsuńHm, ciekawe, czy będzie to "Biała Maria" Krall;)
--> papryczka
Ratujesz honor blogerów czytając "Pióropusz";) I bardzo dobrze, że się rozpisałaś, bo czasem opis procesu czytania mówi tyle co notka. Mnie dodatkowo zachęciłaś. Wiem, że niedługo mają się ukazać opowiadania Pilota, cieszę się.
Axelsson mnie nie dziwi, poznałam ją z opóźnieniem chyba 3 lata temu i czytałam, co się da;) Haneman też mnie kiedyś zachwycił, do tej pory mam do niego duży sentyment, bo wiąże się z nim kilka wspomnień;)
Dużo dobrego w Nowym Roku;)
Na pewno na plus muszę zaliczyć zawarcie znajomości z Muriel Sparks którą zawdzięczam Tobie i za co należą Ci się duże podziękowania. Dlatego Tobie i sobie życzę by w przyszłym roku udało Ci się dokonać jak najwięcej równie istotnych odkryć literackich, którymi będziemy sobie potem mogli szeleścić z satysfakcja.I będzie to dźwięk milszy od szumu książkowej kiecki ;) No i tez czekam na Białoszewskiego, zwłaszcza że zapowiadany jest już od paru dobrych lat.
OdpowiedzUsuńZnalazłam póki co jedną recenzję Pióropusza zresztą świetną:)
OdpowiedzUsuńhttp://ksionshka.wordpress.com/2011/11/30/pioropusz-marian-pilot/
Jeszcze raz pozdrawiam:)
Ja w tym roku zadnego podsumowania chyba nie zrobie, jakos nic sie nie wychylilo, ani w prawo ani w lewo.
OdpowiedzUsuń--> peek-a-boo
OdpowiedzUsuńJeśli udało się zarazić kogoś sympatią dla Spark, to wystarczy za podziękowania;) Z kolei Tobie i Lirael zawdzięczam znajomość z Brookner, bo gdyby nie Wasza zachęta po moich marudzeniach, pewnie nie dałabym jej trzeciej szansy. Tymczasem A start in Life była znakomita. W kolejce czekają chyba następne trzy.
Widzę, że muszę się przyłożyć do listy lektur;) Co za presja!;)
Na Mirona czekamy zatem już w trójkę, razem z Mag.
--> papryczka
Tak, to jest ta jedyna recenzja blogerska, którą znalazłam. I tak ciekawie napisałaś o czytaniu Pióropusza, że postanowiłam go sobie kupić;) Dzięki;)
--> Dabarai
Mam nadzieję, że poziom lektur był wyrównany, ale więcej niż przeciętny;)
u mnie nie było wielu odkryć, chyba może poza Rachel Cusk, i Muriel Spark, którą przecież odkryłam dzięki Tobie :-) raczej przez ten rok podążałam już wytyczoną wcześniej ścieżką, czytając dużo Iris Murdoch. ach, no i Joanna Bator zrobiła na mnie spore wrażenie.
OdpowiedzUsuńa na nowy rok mam tych planów czytelniczych, mam, właśnie biegam po księgarniach zaopatrując się na pierwsze miesiące :-)
--> bezszmer
OdpowiedzUsuńNie przestaję się dziwić, że Spark zaczyna być dopiero teraz czytana;). Nic tylko się cieszyć, zasłużyła sobie.
Wczoraj w końcu skusiłam się na "Wariacje..." Cusk i wiele sobie po nich obiecuję.
Murdoch i Bator też mnie zachwyciły w tym roku. Chyba w ogóle w 2011 r. najbardziej spodobały mi się książki napisane przez kobiety, choć powyższe zestawienie na to nie wskazuje;)
Będę wyglądać twojej listy zakupowej:)
Bardzo ciekawa lista, kilka pozycji odnotowałam. A w nadchodzącym roku życzę wyłącznie nietuzinkowych lektur.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
--> Inez
OdpowiedzUsuńHm, tylko nietuzinkowych. To chyba zbyt piękne;) Ale dziękuję, pozdrawiam i również życzę wielu dobrych, inspirujących książek.
W 2011 roku odkryłam Tochmana i to mój numer 1, numer 2 to Larsson - po nich widać, że może nie jestem oryginalna, ale spóźniona lekturowo na pewno.
OdpowiedzUsuńPostanowiłam bardziej stawiać na jakość i dobry dobór książek, dlatego twoją listę już spisałam i będę czytać.
Na szczęście nie o oryginalność tu chodzi;) Twoje wybory wcale mnie dziwią, obaj panowie zrobili na mnie swego czasu duże wrażenie.
OdpowiedzUsuńJa też bym chciała stawiać głównie na jakość, ale nie samymi arcydziełami czytelnik żyje;) Pozdrawiam.
Podpisuję się pod łubu-dubu Lirael, klub to wspaniała sprawa! (Iwaszkiewicz został zamówiony w merlinie, ale nie dotarł na czas...) Moim czytelniczym zachwytem roku jest pewnie proza Bernarda Schlinka, z którą po raz pierwszy zetknęłam się kiedyś na kursie niemieckiego, a której precyzja i elegancja przypominają mi trochę Ishiguro (poza tym obaj panowie rozliczają się z faszyzmem, więc podobieństw jest więcej). Bardzo ucieszyły mnie również udane książki polskich autorów - Jacka Dehnela i Joanny Bator. Moją czytelniczą wpadką był "Bornholm, Bornholm", który sprawił, że zadumałam się nad kondycją polskiego społeczeństwa, które pozwala bez mrugnięcia okiem na pisanie w taki sposób o kobietach. A co do Nike - ja również kupiłam już Pióropusz i po minirecenzji Papryczki bardzo cieszę się na jego lekturę :)
OdpowiedzUsuńPodziękowania za dobre słowo;)
OdpowiedzUsuńSchlinka znam głównie z filmu i z opowiadań, ale b. mi się podoba. Literatura soczysta, pełnokrwista, że tak powiem;)
Cieszę się, że Bator Ci się podobała, i że obie będziemy czytać "Pióropusz":) "Saturn" przede mną, ale coraz częściej mnie kusi, żeby zapodać go jako lekturę do naszego klubu czytelniczego.
Pisząc o kobietach w "Bornholmie..." masz na myśli postać matki?
Nie, przede wszystkim "zimnej żony", która zostaje zgwałcona przez męża, "bo sobie na to zasłużyła." Jeśli przejrzeć tę powieść pod kątem ról kobiecych to jedyne pozytywne postaci to te, które mają psychologiczną głębię dmuchanych lalek - bohater uprawia z nimi seks, a one nic nie mówią, nic nie myślą i nic nie czują :(
OdpowiedzUsuńCiekawe spojrzenie. Dało się zauważyć, że poprany narrator ma problemy z relacjami z kobietami, w poprzednich dwóch książkach HK-D pojawia się ten sam wątek. Zastanawia zwłaszcza postać matki, która chyba dała początek wadliwym związkom syna.
OdpowiedzUsuńGwałt, o którym piszesz, wg mnie doskonale wpisał się w dość tandetny wątek niemiecki, który pewnie miał pokazać Niemców niestereotypowo, a wyszło jak zwykle;(
No właśnie, z niektórymi książkami mam tak, że żałuję, że je już przeczytałam, bo więcej nie przeczytam ich pierwszy raz. A dużo chwalonych odkładam na potem, żeby opadły emocje, bo czasem jak nastawię się na za dużo to się rozczarowuję.
OdpowiedzUsuńA co do arcydzieł, to chciałabym mieć takiego fuksa, żeby wybierać arcydzieła z każdego gatunku. Inna sprawa, że odbiór często zależy od momentu w życiu, na jaki się trafi.
Święte słowa! Nastrój znacząco wpływa na odbiór książki, do tej pory się zastanawiam, czy niektórych książek (np. "Białej Marii" Krall)nie potraktowałam zbyt ostro, bo byłam nabuzowana;) Jest też dużo tzw. przyjemnych książek, których po roku prawie się nie pamięta;(
OdpowiedzUsuńTak czy owak, życzę Ci kilku arcydzieł w tym roku;)