Czytam na okładce, że powieść "Mój Michael" uznana została przez krytyków za izraelską "Panią Bovary". Coś w tym jest. 30-letnia Chana jest żoną i matką, w żadnej z tych ról nie czuje się spełniona. Mąż dobry, dziecko udane, a jednak wciąż czegoś jej brak, wciąż jest niezadowolona. Ucieka w chorobę, w marzenia senne.
Mój lekarz, doktor Rosenthal, mawiał, że uczepiłam się pazurami choroby, że są dzieci, które starają się zachorować i nie chcą zdrowieć, bo choroba to w pewnym sensie stan wolności. Ot, taki temperament. Kiedy pod koniec zimy wyzdrowiałam, poznałam smak wygnania. Przepadła cudowna alchemia, magiczna moc rządzenia snami, by niosły mnie poza granicę rzeczywistości. Do teraz, ilekroć się budzę, czuję, że wszystko się wali. Tęsknię za ciężką chorobą i śmieję się z własnej tęsknoty. [str. 23]
Książka Oza daje spore możliwości interpretacyjne, najciekawsze wydały mi się sny narratorki. Drugie "ja" Chany oscyluje między chłodną i władczą królową a więzioną i poniżaną branką. Nieodłączni bohaterowie snów to demoniczni bliźniacy - raz w roli oprawców, raz - wybawicieli, niemniej stale związani z żywiołem wody. Wątek morski jest tu zresztą kolejnym ważnym tropem, podobnie jak profesja męża Chany czyli geologia - Michaela szczególnie interesują procesy erozyjne. W tle pobrzmiewają echa utworów Verne'a i Melville'a, dyskretnie rysuje się historia młodego państwa Izrael (powieść obejmuje lata 50-te ubiegłego wieku). Do tego wszystkiego Jerozolima - także nieprzyjazna Chanie.
Obcowanie z główną bohaterką trudno zaliczyć do przyjemności i chyba dlatego "Mój Michael" nie był dla mnie łatwą lekturą. A jednak odkładając książkę pomyślałam, że należałoby przeczytać ją jeszcze kilka razy, za każdym wybierając inny trop. W przeciwnym wypadku zbyt wiele może umknąć, zbyt wiele można pominąć. Czytelnicy lubiący szczegóły i zabawy literackie będą raczej usatysfakcjonowani.
Uwaga: Książka w 1991 r. ukazała się w Polsce pod tytułem "Mój Michał", była wówczas tłumaczona z języka angielskiego. Obecny tekst jest przekładem z hebrajskiego.
______________________________________________________________________
Amos Oz "Mój Michael", tłum. Agnieszka Jawor-Polak, Czytelnik, Warszawa, 2007
______________________________________________________________________
Myślę, że ta książka mi się spodoba. Już po Twoim opisie, mam na nią ochotę:)
OdpowiedzUsuńOby przypadła Ci do gustu;)
OdpowiedzUsuńJa ta książkę mam w przechowalni razem z " Nagle w głębi lasu". Ale jak przyszło co do czego, to kupiłam "Spokój doskonały". Nie mam na razie zdania o autorze (własnego), ani mnie nie zachwycił ani nie zniechęcił, więc z pewnością sięgnę po jeszcze, ale tym razem, za Twoją radą, pójdę do biblioteki:-)
OdpowiedzUsuńPóki co najbardziej podobało mi się "Poznać kobietę", a większość książek Oza wciąż przede mną;)
OdpowiedzUsuńA mnie "Mój Michael" zachwycił, i to bardzo. Lubię taki spokój w książkach, a u Oza mimo prądów płynie się bezpiecznie.
OdpowiedzUsuńKiedyś w bibliotece mignął mi "Mój Michał". Będę uważać, żeby nie pomylić go z Michaelem, który przypuszczalnie jest bliższy prawdy. :)
OdpowiedzUsuńZ moich obserwacji wynika, że książki Oza są trochę nierówne. Przeczytałam tylko jedną jego powieść, więc nie jestem ekspertem, ale takie odnoszę wrażenie.
Ta wydaje mi się bardzo ciekawa.
Virginia -->
OdpowiedzUsuńMnie się "Mój Michael" również podobał, trudność w czytaniu nie wpływa na na moją ocenę;) Przeciwnie - czasem powoduje, że lektura zapada we mnie na dłużej;)
Lirael -->
Mam podobne obawy - tłumaczenia mogą się bardzo różnić;(
Dla mnie to chyba dopiero trzecia książka Oza, na razie poziom wyrównany. Na pewno będę donosić o kolejnych spotkaniach;)
Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, dopiszę sobie do listy:) Zawdzięczam ci już "Kołysankę dla wisielca" i odkrycie Klimko-Dobrzanieckiego - może "Mój Michael" otworzy mnie na prozę Oza:)
OdpowiedzUsuńU mnie na półce stoi Michael. Cieszę się, że cieniutki, bo opasłe tomisko podszyte symbolicznymi kontekstami mogłoby być arcytrudne, nie na ten czas dla mnie. A tu proszę! Wszystko mnie kusi w Twej recenzji: Madame Bovary, sny, woda, ucieczka, bliźniaczość. Na pewno, bookuję.:)
OdpowiedzUsuńviv -->
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowo;) Mam nadzieję, że i w tym przypadku nie rozczarujesz się. Na pewno warto dać Ozowi szansę;)
tamaryszek -->
Przyznam, że gdyby "Mój Michael" był dłuższy miałabym kłopoty z dokończeniem lektury;( Symbolika faktycznie rozbudowana.
viv ja ostatnio tez polegam na guście Ani i się nie zawiodłam jeszcze. Sprawdziłam Virginie i tez się pokrywamy upodobaniami, teraz przyszła przesyłka i sprawdzę porządek alfabetyczny:-)))))
OdpowiedzUsuńi pójdę z torbami przez Was!!!!:-)
dea
OdpowiedzUsuńPrzeglądanie blogów książkowych bywa niebezpieczne :)
Dea -->
OdpowiedzUsuńKadzisz mi dziewczyno, kadzisz, aż duszno się robi;) My mamy zbieżne upodobania, więc możemy polegać na sobie nawzajem;)
viv -->
Bywa? Ono JEST niebezpieczne;) Czytanie o promocjach i nowościach książkowych również;)
Współczesna pani Bovary, spełnienie marzeń :)
OdpowiedzUsuńJeśli pod względem literackim jest to równie dobra pozycja to chyba odpłynę :D
Woda w powieści jest często obecna, więc szansa na popłynięcie też spora;) Miłej lektury życzę;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie, tak po przeczytaniu Twojej notki, że pierwowzorem Chany jest matka Oza. Zreszta zadne to odkrycie, taki wniosek nasunie sie sam kazdemu kto czytał opowiesci o milosci i mroku. Które szczerze polecam, a Michael'a będę miała w planach czytelniczych:).
OdpowiedzUsuńZwrócę na to uwagę. "Opowieści..." na pewno przeczytam, ale wcześniej "nastąpi" jeszcze kilka innych powieści Oza. Skoro wspomnienia są jego najlepszą książką, zostawię ją sobie na deser;)
OdpowiedzUsuń