Nasza blogowa Koleżanka Dea najpierw sprowokowała dyskusję o blogach książkowych, a później napisała na ten temat artykuł. Tekst "Blogiem w książkę" dostępny jest tutaj.
Na tym samym portalu jest zresztą sporo ciekawych artykułów dot. szeroko pojętej kultury (i nie tylko);) Być może zainteresuje Was artykuł o przekładach "Alicji w Krainie Czarów" lub o Gabrieli Zapolskiej. Mnie podobał się np. ten o kulturystach w Afganistanie i relacja z wyprawy do Gruzji.
Przyjemnej lektury;)
Dea pewnie tu zajrzy, więc gratuluję świetnego tekstu:) Zwięzły, ale esencjonalny:)
OdpowiedzUsuńOpisywane zjawisko tak ciekawe, że można już prace magisterskie pisać;)
OdpowiedzUsuńJak dobrze pokombinować, to magisterkę można o wszystkim napisać:) Tekst o przekładach "Alicji" nazbyt pobieżny i jak można się czepiać Marianowicza? "Jasne słoniątko późno dziś wstało, zagrać na trąbie czasu nie miało..." Chyba sobie włączę wersję muzyczną do mycia okien, o!
OdpowiedzUsuńPobieżny, bo za mało miejsca na pisanie o wszystkich tłumaczeniach;) A jednak natchnął Cię do wyboru konkretnego akompaniamentu;)
OdpowiedzUsuńO kulturystach afgańskich też bym poczytała więcej, ale co robić...
Wystarczyło wybrać trzy i napisać o każdym po pięć zdań:) Tyle dobrego, że dowiedziałem się, że nie tylko ja mam problemy z przebrnięciem przez przekład Słomczyńskiego. Ale Słomczyński to ogólnie nadęta sztucznie sława translatorska:P
OdpowiedzUsuńNajlepiej byłoby porównać wybrany fragment w kilku wersjach - to b. ciekawe doświadczenie, także dla osób, które słabo albo w ogóle nie znają języka wyjściowego.
OdpowiedzUsuńMoże Słomczyński miał za słabą konkurencję w swoim czasie?
Tego to nie wiem, ale promować się umiał. Wisiały niegdyś w sieci wspomnienia Pani, która redagowała jego przekłady Szekspira (http://serwistlumacza.com/content/view/25/32/), Barańczak też dawał do zrozumienia, co myśli o jakości niektórych pomysłów.
OdpowiedzUsuńNawet bym chętnie zestawił jakieś fragmenty, ale mam tylko oryginał i Słomczyńskiego, niestety
Wielkie dzięki za link, uwielbiam takie teksty - to są rzeczy niesłychane, co Pani wypisuje;(
OdpowiedzUsuńCiekawe, co napisałaby nt. jego tłumaczenia Joyce'a. Może MS powinien był pozostać przy kryminałach?
Bardzo ciekawy tekst i dyskusja na blogu.
OdpowiedzUsuńA tekst o przekładach Słomczyńskiego też niezły...
Ciekawy tekst, gratulacje dla Autorki. Choć z tego tematu pewnie można by już i regularną rubrykę poprowadzić ;)
OdpowiedzUsuńCo do Słomczyńskiego - nie znam języka na tyle, by go bronić lub oskarżać, ale za przekład Joyce'a był nagradzany i uhonorowany jakimś stanowiskiem przez gremium międzynarodowe współczesnych mu znawców tej twórczości.
"Gdzieś w roku 1974 czy 1975 przyszedł do mnie prywatnie Maciej Słomczyński, którego przekład Ulissesa Joyce'a redagowałam pod koniec lat sześćdziesiątych. W przekład ten włożyłam masę pracy, ale jeszcze przyjmował wówczas większość uwag, przeważnie dość oczywistych". Może na stare lata mu się pogorszyło:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Ulissesa trzeba przejrzeć;) Tłumaczenie Słomczyńskiego uchodziło przez lata za znakomite, do dzisiaj nie ma chyba innego.
OdpowiedzUsuńdziekuję za miłe słowa. Artykułu by nie było, gdyby nie wszystkie osoby, które zabrały glos w dyskusji.
OdpowiedzUsuńAle sam temat nadal mnie ciekawi
A ja właśnie czytam "Raj utracony" w przekładzie Słomczyńskiego. No nie mówcie mi nawet, że coś z tym tłumaczeniem jest nie tak:(.
OdpowiedzUsuńNie powiem;)
OdpowiedzUsuń