poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Reporterzy bez fikcji - Agnieszka Wójcińska

Pamiętam dokładnie, kiedy przekonałam się do książek-reportaży - to był grudzień 2006 r. Przeczytałam wtedy "Gottland" Szczygła, bardzo mi się spodobał i tak się zaczęło. Później przyszedł "Obwód głowy" Nowaka (mój faworyt), "Księgarz z Kabulu" Seierstad, "Dobre kobiety z Chin" Xinran i kilkanaście innych tytułów. Może nie wszystkie to reportaże w ścisłym znaczeniu tego słowa, ale na pewno można je zaliczyć do kategorii non-fiction. Zdecydowanie najciekawsze wydają mi się publikacje Wydawnictwa Czarnego, a sądząc po jego planach wydawniczych seria "Reportaż" będzie się rozwijać, i to prężnie.


Siłą rzeczy zainteresował mnie również zbiór wywiadów z polskimi reporterami. Początkowo obawiałam się, że po kilku rozmowach zrobi się nudno i przewidywalnie, ale na szczęście było inaczej. Każdy z 17 rozmówców potrafi czymś zaskoczyć, pokazać zawód reportera w innym świetle niż pozostali. A różnice w podejściu do pracy są czasem diametralne. I tak np. według Hugo-Badera dziennikarstwo ma ogromne znaczenie dla społeczeństwa, tymczasem dla Smoleńskiego to zawód jak każdy inny. Niektórzy uważają, że forma artykułu jest mało istotna (Szejnert), inni przykładają do niej ogromną wagę (Szczygieł), jedni lubią proces pisania (Szabłowski), dla innych jest to istna męka (Smoleński). Bardzo ciekawy jest aspekt wychodzenia poza rolę dziennikarza: o ile Tochman uważa, że w miarę możliwości warto pomagać bohaterom reportażu, o tyle Jagielski jest temu stanowczo przeciwny. Z mieszanymi uczuciami czytałam natomiast o trikach, które miały na celu przełamać opór potencjalnego rozmówcy (Pietkiewicz). Niby nie są to nieetyczne chwyty, ale poczucie lekkiego niesmaku pozostaje.

Zastanawiająca jest również popularność książkowych reportaży wśród polskich czytelników, która - takie wrażenie odnoszę - stopniowo wzrasta. Małgorzata Szejnert tłumaczy to następująco: Życie jest niesamowicie ciekawe, ciekawsze niż fikcja. I chyba coraz trudniejsze. Świat pędzi jak obłąkany. Musimy sobie jakoś z nim radzić, chcemy rozumieć sytuację, w jakiej się znajdujemy. Być może literatura faktu bardziej pomaga nam w radzeniu sobie z życiem niż codziennym niż fikcja literacka. [str. 26] Osobiście przychylam się do opinii, że prawdziwe historie są ciekawsze od fikcyjnych, ale czy pomagają w życiu - tego nie jestem pewna. W moim przypadku na pewno otwierają oczy na pewne zjawiska i wyczulają na problemy innych, bo jak mówi Morawska: W świecie jest niedostatek dzielenia się przeżyciami, ludzie czekają na okazję, chcą być wysłuchani [str. 206]. Nic dodać, nic ująć.

Myślę, że "Reporterzy bez fikcji" zainteresują nie tylko miłośników reportażu - to po prostu bardzo ciekawa książka. Każdy wywiad poprzedzony jest fragmentem tekstu danego reportera, czytelnicy Dużego Formatu GW wiele z nich czytali na pewno już wcześniej. Lektura niesie ze sobą jednak pewne niebezpieczeństwo: może spowodować nagłą i palącą potrzebę przeczytania co najmniej kilku innych książek wspominanych przez reporterów. Sama naliczyłam już takich około sześciu;)


Czy Wy też lubicie reportaże? Macie swoich faworytów?

____________________________________________________________________________________

Agnieszka Wójcińska "Reporterzy bez fikcji. Rozmowy z polskimi reporterami", Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, 2011
____________________________________________________________________________________

22 komentarze:

  1. lubicie lubicie:-), choć nie zawalam sie reportażami. Strasznie mnie obciążają. Pisałm kiedyś o wrażeniach po Tochmanie. Gość jest niesamowity dla mnie w każdym calu, a raczej jego sposób pisania. Kiedy go czytam czuję, że jestem jego oczyma i patrze na to wszystko, o czym on pisze, czuję się świadkiem, czuje się odpowiedzialna, ergo czuje ze muszę coś zrobić
    Jagielski i Cegielski raczej dostarczają mi informacji. Szczygieł tak pisze, że zakochuję się w jego zdaniach, dosłownie, nie wiem co on ma, bo niby nic wielkiego, ale po każdej lekturze gdzieś moje myśli, jego myśli szukają, tych już spisanych. Kapuściński to wiadomo, Szabłowski czeka w kolejce:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tochman sam mówi: "Więc chcę pisać tak, by czytelnik stracił apetyt. By go zabolało, by poczuł strach, mróz albo smród. Żeby się ubrudził, porzygał albo popłakał z bezradności".

    Nic dziwnego, że może obciążać. "Bóg zapłać" takie dla mnie właśnie jest. Po tym, co Szczygieł napisał o swoim dopracowywaniu formy, nie dziwię się, że się zakochujesz;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie też jestem po lekturze tej książki. Świetna, interesujaca rzecz. A reportaże to ja poprostu uwielbiam :) Nigdy dość :) serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie - nigdy dość;) Robię rozeznanie w bibliotekach i widzę, że sporo jeszcze przede mną;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię bardzo, a moim guru reportaży jest Kapuściński. A czytam je, ponieważ chcę wiedzieć więcej, chcę, żeby mnie walono po głowie "pamiętaj, nie każdy żyje tak, jak ludzie wokół ciebie, pamiętaj, że świat wygląda inaczej niż ci się wydaje!", to mnie otrzeźwia. Tę książkę też zamierzam koniecznie przeczytać, jak już pisałam u the book :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja niestety nie mogę traktować twórczości Kapuścińskiego jako non-fiction, zwłaszcza po lekturze biografii Domosławskiego;) Podoba mi się natomiast kategoria pt. "powieść dokumentalna";)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdecydowanie muszę przeczytać, bo reportaże rzadko goszczą w mojej biblioteczce i najwyższy czas to zmienić:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Satysfakcja gwarantowana, polecam;)
    Pozdrowienia;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Już kilka razy ominęłam ten tytuł szperając w ofercie Czarnego. I teraz będę żałować :)

    U mnie nadal więcej dzieje się w sferze planów. Kiedyś był Kapuściński, Giełżyński, Jagielski. Obecnie zachwycił mnie Hugo-Bader. Mam nadzieję, że w tym roku poznam teksty jeszcze kilku autorów, a interesują mnie zwłaszcza polscy reportażyści - patrzą z tej samej perspektywy, mają te same punkty odniesienia. Choć może to błąd?

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie weszłam na ich stronę zapowiedzi (wyd. Czarne, to jest) i co znalazłam?
    William Dalrymple, Nine Lives. In Search of the Sacred in Modern India zapowiadane na przyszły rok. Maga-mara to kiedyś polecała chyba i Chihiro chyba też... Ciekawie te ich książki wyglądają...

    A co do reportaży i non-fiction, to bardzo rzadko czytam, ale jest kilka książek, które mnie ciągną. Theroux, Seierstad, Tochman, Xinran (czytałam fragmenty "Good women of China" i jedną jej powieść)... Pytanie od czego zacząć...

    OdpowiedzUsuń
  11. maiooffka -->

    Żałować nie ma czego, książka jest na wyciągnięcie ręki (z kieszeni;))
    Mnie też ciągnie w stronę polskich reportażystów, na dodatek piszących o Polsce.
    To chyba nie błąd, na pewno każdy autor na zadany temat napisałby inaczej, co innego zauważył. To też jest ciekawe.
    A książki Hugo-Badera to będzie właśnie pokłosie wywiadów;) Rosja jakoś mnie nie pociąga, ale może się przekonam.

    Dabarai -->

    Mnie też zapowiedzi Czarnego bardzo się podobają. Czekam z niecierpliwością na kolejne tytuły;)
    Nazwiska ciekawe, wszystkie cztery przez Ciebie wymienione (choć Theroux swoim "Wielkim bazarem kolejowym" mnie wymęczył;). Osobiście lubię zdać się na potrzebę danej chwili;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Niestety, ale nie można mieć wszystkiego - mój budżet książkowy przypomina ten polski, tylko deficyt rośnie szybciej ;P

    A po którą książkę Hugo-Badera sięgnęłaś? U mnie "W rajskiej dolinie..." wciąż czeka na notkę, więc może się czasowo zsynchronizujemy kiedyś i będzie okazja do rozmowy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam! Zarówno polskich reporterów, jak i obcych, ale Theroux nie nazwałabym reporterem. Jest różnica między książkami podróżniczymi a reportażem. Lubię Asne Seierstad, Geraldine Brooks, Wojciecha Tochmana, podobały mi się eseje o Turcji Szabłowskiego oraz cudowna książka o Korei Północnej Barbary Demick. Ale też wiele, wiele innych, i sporo jeszcze mam do przeczytania. Bardzo się cieszę, że reportaże zaczęły być w Polsce czytane chętniej po latach posuchy, choć wciąż zadziwiają mnie standardy odnośnie tego, co w Polsce nazywa się reportażem...

    OdpowiedzUsuń
  14. maiooffka -->

    Po Hugo-Badera jeszcze nie sięgnęłam, ale na Twoją propozycję odpowiadam TAK;) Tylko muszę dopiero poszukać w bibliotece;) Więc jeśli jeszcze trochę wytrzymasz, to możemy się zsynchronizować;)

    Chihiro -->

    Masz rację - Theroux to nie reporter, to twórca lit. podróżniczej, ewentualnie można ją uznać non-fiction. W Polsce funkcjonuje też gatunek "powieść dokumentalna" - bawi mnie to, ale niech będzie;)
    Ciekawe, skąd wynika trudność w sprecyzowaniu, co JEST reportażem, a co - nie. Liczę też, że kiedyś pojawi się zgrabny odpowiednik wyrażenia non-fiction;)

    OdpowiedzUsuń
  15. O, a co to jest "powieść dokumentalna"? Coś jak reportaż, ale z elementami fikcji? A wiesz, podsunęłaś mi temat na tekst do Archipelagu właśnie o reportażu, bo mam w głowie wciąż wieści o procesie, jaki wytoczono Asne Seierstad, o nieprawdę pisaną w "Księgarzu z Kabulu" i surowość, z jaką podchodzi się w niektórych krajach do tego, o czym i jak się pisze... Warto napisać o tych różnicach kiedyś (materiału trochę mam).

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak, to właśnie ma być powieść dokumentalna;) Jagielski zgodził się tak określić swoich "Nocnych wędrowców" właśnie ze względu na el. fikcyjne, o których sam wspomina na wstępie. Powoli zabieram się do innej książki z tego nowego gatunku;) - "Sonnenschein" Drndic.

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękna okładka tej książki Drndic, temat troszkę nie mój, ale kiedyś może się skuszę.
    W takim razie i książki Seierstad można by określić mianem powieści dokumentalnej, tak samo jak Kapuścińskiego i niedawno wydaną w Polsce "Taxi" al-Chasimiego. Bardzo adekwatne określenie, nie spotkałam się z tym poza Polską, ale pewnie gdzieś jeszcze się o tym mówi, może tylko nazywa inaczej, poszperam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zwłaszcza Kapuścińskiego;)
    W Polsce z uporem maniaka "Taxi" traktuje się jako reportaż;(

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeszcze nie czytałam tej ksiażki, chociaż wygląda interesująco a autorką jest siostra mojej koleżanki.

    Słyszałam też (z dosć wiarygodnego, ale niezbyt oficjalnego źródła), że reportaży Hugo-Badera również nie do końca można zaliczyć do non-fiction, tylko może bardziej jest to powieść dokumentalna. Podobno nie wszystkie opisane w nich wydarzenia (np. rozmowy) miały rzeczywiscie miejsce w takim kształcie, jak jest to opisywane.

    OdpowiedzUsuń
  20. W książce na str. 229-230 Hugo-Bader mówi tak:

    "W moich tekstach jest dużo dialogów. Nawet jeśli bohaterowie są zakamuflowani, każde słowo, które zapisuję, było faktycznie wypowiedziane. Dokładność słowa jest dla mnie szalenie ważna."

    Cóż, czytelnikom pozostaje tylko uwierzyć na słowo;) Bardziej serio - po lekturze biografii Kapuścińskiego autorstwa Domosławskiego podchodzę już z dystansem do większości reportaży;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Fakt, czytelnicy nie mają innego wyjścia, jak uwierzyć na słowo. Chociaż ja też podchodzę z dystansem ;) I właściwie z czasem ważniejsze stało się dla mnie przesłanie reportażu jako całosci, a nie wierność absolutnie wszystkich szczegółów czy poszczególnych słów.

    OdpowiedzUsuń
  22. Otóż to;) Mam b. podobne podejście. Ale wolę, żeby fakty się zgadzały;)

    OdpowiedzUsuń