„Warszawskie kawiarnie literackie” to książka, z którą nadzwyczaj przyjemnie się obcuje. Jest bardzo starannie wydana, fachowo opracowana, a ze względu na tematykę szczególnie interesująca. Dokonując przeglądu kilkunastu wybranych lokali z blisko stuletniego okresu, autor sprezentował czytelnikowi prawdziwą podróż w czasie i przestrzeni, dla wielbicieli literatury - rzecz nie do przecenienia.
Andrzej Z. Makowiecki rozpoczyna opowieść od „antenatek romantycznych i styczniowych”, zahacza o krakowski „Paon”, a kończy na kawiarni „Czytelnika”. Najciekawsze wydają się lokale z okresu międzywojnia (Picador, Kresy, Ziemiańska, IPS, SiM oraz Zodiak) – bodaj ze wszystkich najprężniej działające i odwiedzane przez wiele znakomitości. Idealnie wpisywały się w definicję kawiarni literackich jako ogólnodostępnych miejsc rozrywki, w których rozpowszechniano nowinki ze świata artystycznego, lansowano poglądy i mody, wydawano czasopisma literackie, a niekiedy organizowano mniej lub bardziej spontaniczne wystąpienia. Warto podkreślić, że w literatura nie istniała jako samodzielny byt, ale przenikała się z innymi dziedzinami sztuki oraz z polityką.
Wnętrze kawiarni „Ziemiańska", Józef Rapacki (1926)
„Warszawskie kawiarnie literackie” dowodzą, że można stworzyć rzetelną i przystępną książkę na atrakcyjny temat, nie wspominając o romansach czy skandalach. Autor konsekwentnie unika powtarzania znanych już z innych publikacji anegdot, a jednak udaje mu się uchwycić ducha epoki i poszczególnych miejsc. W zamian przytacza reporterskie wręcz wspomnienia bywalców i cytuje rozmaite dokumenty. W moim odczuciu to książka bardzo dobra, jedyne, czego mogłabym sobie życzyć, to więcej zdjęć.
P.S. Pod koniec lektury nasuwa się pytanie, czy kawiarnie literackie rzeczywiście bezpowrotnie zniknęły z krajobrazu metropolii. Makowiecki twierdzi, że tak, a za przyczyny tego zaniku uznaje obniżenie rangi literatury, malejące zainteresowanie ze strony publiczności oraz zmiany (także techniczne) w komunikacji literackiej. Smutne, ale prawdziwe.
___________________________________________________________________
Andrzej Z. Makowiecki "Warszawskie kawiarnie literackie" Iskry, Warszawa 2013
___________________________________________________________________
Właśnie miałam Ci o tej książce powiedzieć, ale umknęło mi z głowy zupełnie wyleciało. Kraków dba o swój PR kawiarniano- intelektualno- dwudziestoletni, a Warszawa jakby o nim zapomniała...
OdpowiedzUsuńOtóż to - od dziecka wiedziałam o Jamie Michalikowej, o warszawskich odpowiednikach dowiedziałam się znacznie później.;(
UsuńWłaśnie! A co, niby Warszawa gorsza... Chyba, że ma kompleks... Literatura nigdy nie jest w próżni. Zwłaszcza w PL (utylitaryzm, literatura w służbie, cierpienia za miliony, eh przykłady można mnożyć). Warszawa miasto przeobrażone z Małego Paryża Europy (wiodący architekci na Świecie byli właśnie w Warszawie) w miasto cierpiące, zburzone i bylejakoprędkie się przeobraziło.
UsuńMoże nie gorsza, ale inna. Pewne zjawiska nie zaistniały w W-wie, bo sytuacja polityczna na to nie pozwalała - taka Młoda Polska na przykład. Teraz być może stolica zdystansowała Kraków, przynajmniej tak twierdzą artyści, którzy stamtąd uciekają.
UsuńWiadomo, że inna, każde miasto, abstrahując od syt. jest inne, uciekają, że niby do Wawy, nie powiedziałabym............ ALE do Wrocławia już tak.
UsuńO Wrocławiu zaczyna się mówić, wciąż jednak słyszę, że większość ciągnie do stolicy (jak wszędzie chyba).
Usuńto ja wiem tylko o opuszczaniu Wawy w kierunkach Kraków, Wrocław, ew. Poznań.
UsuńJeden z moich gwiazdkowych must have'ów, jak mawiają szafiarki:) Chwilowo sobie poczytam ogólną historię warszawskich cukierni i kawiarni Herbaczyńskiego:)
OdpowiedzUsuńW takim razie ja dla odmiany rozejrzę się za Herbaczyńskim, ale najpierw musowo za ciastkami.;)
UsuńCiastka obowiązkowe, bo w książce jest nader apetyczna, choć staromodna wkładka zdjęciowa. Znaczy wypieki we wkładce są staromodne i apetyczne :D
UsuńI ja o tym nie wiem?:))) Tm bardziej muszę to mieć.;) To ciekawe, czym zajadano się jakieś 100 lat temu, albo które ciasta były modne.
UsuńTak bardzo się jeszcze nie wczytałem, obejrzałem obrazki, ewidentnie z lat 60., róże z karmelu i takie tam cuda :)
UsuńCzyli książka skupia się na czasach powojennych?
UsuńA słyszeliście o Ćwierczakiewiczowej (jeżu jakie trudne nazwisko)?
UsuńPewnie!
UsuńKsiążka się zaczyna gdzieś za króla Stasia chyba, tylko zdjęcia takie bardziej moderne:)
UsuńJak od Stasia, to kamień z serca.;) Pal licho zdjęcia, da się przeżyć.;)
UsuńAbsolutnym hitem może być Dziesięć przykazań cukiernika:) Pewnie dziś już nie obowiązują.
UsuńTy to potrafisz pobudzać wyobraźnię.;)
UsuńTo nie ja, to autor, notabene mistrz cukiernictwa:)
UsuńAle do lektury potrafisz skutecznie zachęcić, absolutnie.;)
UsuńDzięki. Sam jeszcze nie zacząłem, ale mam dobre przeczucia:)
UsuńJa raczej też.;)
UsuńNa dodatek to smakołyk w niewielkiej cenie, a takie lubię najbardziej :D
UsuńDo kompletu dokupiłem sobie "Polską karczmę" :D
UsuńRzeczywiście niedrogo. "Karczma..." chyba idzie w stronę architektury?
UsuńSądząc po serii, to całkiem możliwe, ale mam nadzieję też na rozmaite smaczki pozaarchitektoniczne.
UsuńW sumie wystarczy opowiedzieć o kulturze karczmy i może być ciekawie.
UsuńZacytować to i owo, ale nawet opowiadania o funkcji i budowie może być ciekawe, jeśli autor się wykaże talentem gawędziarskim:)
UsuńZgadza się. Może poda listę książek, w których pojawia się karczma.;)
UsuńPewnie szybciej byłoby podać takie, w których się nie pojawiła:P Przynajmniej z klasyki.
UsuńMasz rację, pojawia się raczej częściej niż kawiarnia/restauracja.
UsuńNic dziwnego, nasza klasyka szlaechecko-wiejska jest. Restauracje/kawiarnie to w Lalce, a potem pewnie dopiero w Dwudziestoleciu, że Zaklęte rewiry przypomnę.
UsuńOd biedy można dorzucić salon z "Dziadów". Tak, nasz rodowód jest zdecydowanie chłopski.
UsuńU Mickiewicza jednak też karczma rządzi :)) Chłopski jak chłopski, może być i szlachecki, ale w większości jednak wiejski. No a na wsi - wiadomo, szynk, karczma, oberża, arak na borg kupowany:P
UsuńI nie powiem kto w roli karczmarza.;)
UsuńMasz rację, mamy nie chłopski, ale wiejski rodowód.
Nie mów, nie mów:) Galerię karczmarzy też mamy ciekawą.
UsuńJak najbardziej.;)
UsuńDwudziestolecie międzywojenne to moja ulubiona epoka, najciekawsza, swobodna. Z przyjemnością poczytałabym o literackich kawiarniach, o klimacie tamtych czasów.
OdpowiedzUsuńJa też b. lubię tę epokę, mam do niej duży sentyment. To może być muzyka, książka i film, nawet ogłoszenia prasowe.;)
UsuńMyślę, że dla osób zainteresowanych Dwudziestoleciem książka Makowieckiego jest prawdziwą gratką.
Kuś mnie dalej...................................
UsuńModa też była wówczas interesująca, prawda?:)
UsuńInteresuje się modą, a jej związkiem z emancypacją kobiet. Była. Mam fioła na punkcie XXlecia. Mieliśmy wtedy seksuologię, która wyznaczała światowe standardy... A co powiesz, o klubokawiarniach? Gdzie obecne są książki?
UsuńKlubokawiarnie b. lubię. W W-wie znam Wrzenie świata, Czułego Barbarzyńcę, ostatnio matras na Dw. Centralnym utworzył coś podobnego. Znasz jeszcze jakieś?
UsuńWe wrzeniu świata byłam raz, i choć wystrój ładny więcej tam nie pójdę. O Martrasie nie słyszałam, a jako księgarnie, obsługę mają na dobrym poziomie, ostatnio pytałam o jakąś książkę i pani była bardzo profesjonalna i zaangażowana :) Kojarzy mi się klubokawiarnia jakaś ale teraz nie pamiętam nazwy, ale to nie sieciówka. Kiedyś byłam na Chłodnej 25. Miałam taką manierę, że jak już zrobiłam obejście wszystkich bibliotek i miałam materiały, a praca mgr jeszcze pisałam, potem poprawiałam, a zbrzydł mi BUW i Narodowa to szłam z komputerem do Wayne's coffee zamawiałam dużą kawę i pisałam przez cały dzień nie niepokojona przez nikogo.
UsuńA co Ci się w Wrzeniu nie podobało? Dla mnie tam jest za ciasno. Obsługa w matrasie jest wszędzie b. profesjonalna, za każdym razem mile mnie zaskakują.
UsuńWe Wrzeniu obsługa, i to, że są równi i równiejsi... W skrócie, brak obsługi.A Matras, tak zaskakuje podejściem. Smutne to właściwie, bo powinien być standard i mówisz, że kawiarnie otworzyli?
UsuńNiestety Wrzenie zrobiło się w pewnym momencie modne i chyba to mu trochę zaszkodziło. Matras ma kawiarnię w podziemiu przy skrzyżowaniu Alej i Chałubińskiego. Kawa pachnie wybornie.;)
UsuńModa, nie moda, pewne standardy muszą być przestrzegane jak się chce zarabiać. Kobieta przede mną została obsłużona, a ja nie. :) Tyle w temacie. Już więcej tam chyba nie pójdę. Piszę chyba, bo nigdy nie mówię nigdy. Wydawało mi się, że moda zobowiązuje, aha, nie bo u nas zazwyczaj jest tak, że jak się człowiek dorobi pozycji to o klienta nie dba... Zazwyczaj nie zawsze. Zakończmy wątek Wrzenia. Bo szkoda czcionki. W Matrasie byłaś? Czy tylko wąchałaś :p:) Lubię wziąźć książkę pod pachę, zamówić kawę i czytać........ Chciałabym się przenieść do kawiarń z XXlecia. A właśnie, wiesz, że papież uznał kawę, oczywiście nie ówczesny, ale wtedy gdy wchodziła ona na salony, jako napój szatana i zakazywał jej picia pod groźbą ekskomuniki?
UsuńW matrasie tylko wąchałam.;)
UsuńO kawie jako szatańskim napoju nie słyszałam, ale reakcja papieska jakoś mnie nie dziwi. Ciekawe, czy czekoladę również wpisano na indeks.;)
Musze dorwać w księgarni i przynajmniej przejrzeć. zapowiada się na coś co lubię, ale z tego co mówisz niezbyt zadowolić może szata graficzna, wiec pewnie nie będzie to wyglądało jak mój ulubiony album o literackich kawiarniach Europy.
OdpowiedzUsuńAutor wspomina też inne książki o znanych kawiarniach (europejskich), więc zajrzeć nie zawadzi. Kilka ilustracji zamieszczono, ale można było dodać jeszcze kilka.
UsuńBywalcy tych kawiarni rezydowali w nich godzinami, a teraz wszystkim się gdzieś spieszy. :) Czy Makowiecki poświęca dużo miejsca Francowi Fiszerowi?
OdpowiedzUsuńNa ogół ludziom się spieszy, ale w weekend tempo jest chyba powolniejsze. I tak np. u Wedla na gości wywiera się presję, aby szybciej zwalniali stolik - przestałam tam chodzić.
UsuńFiszer pojawia się kilkakrotnie, nie mogło go zabraknąć. Powiedziałabym, że autor zajął się jego osobą proporcjonalnie do innych.;)
Z Wedlem też tak miałam!
UsuńNajbliższy Wedel chyba w Nałęczowie, ale będę się mieć na baczności. :)
UsuńW tamtych czasach w kawiarniach chyba nie było mowy o presji, biesiadowano godzinami, a w dodatku dzień w dzień.
Miejmy nadzieję, że poza stolicą pracownicy Wedla nie są tak natrętni. To się nie godzi w takiej firmie.Pamiętam opowieści starszych osób, które mówiły, że w latach 60-tych z racji studenckiej biedy przesiadywali cały wieczór przy jednej kawie/herbacie.
UsuńW ogóle to jestem zaskoczona, że tam zjawiają się takie dzikie tłumy, że aż trzeba popędzać ludzi przy stolikach. Wydawało mi się, że najbardziej oblężony jest Blikle. :)
UsuńPowiem więcej - tego dnia stałam w kolejce do wolnego stolika.;( Po raz pierwszy i ostatni. Ale ostatnio tłumów nie widzę, do Bliklego nawet nie zaglądam za drogi jest.
UsuńCiekawe, co jest takim magnesem? Kilka lat temu widziałam taki tłum u Bliklego, że nie dało się wejść. :) Aaaa, właśnie zaczynam sobie przypomina ich pączki... :P
UsuńMyślę, że legenda miejsc robi swoje. A pączki wolę z lokalu na Chmielnej - zawsze ustawia się tam kolejka.;)
UsuńWyraziłam się trochę mętnie, bo chodziło mi o Wedla, co sprawia, że jest tylu chętnych? Blikle to rzeczywiście legenda. A Chmielną kiedyś dokładnie spenetruję pod tym kątem, na pewno zwabi mnie zapach pączków. :)
UsuńChyba renoma miejsca i sentyment decydują o popularności W. Choć dzisiaj przechodząc tamtędy ok. 11.00 widziałam głównie puste stoliki.;)
UsuńPączków nie sposób ominąć, pachną b. intensywnie.;)
To personel był chyba dziś rano przeszczęśliwy, skoro wtedy tak nerwowo reagował na stolikowych maruderów. :)
UsuńMam nadzieję.;)
Usuńa to ciekawa pozycja, może będą mieli w bibliotece to zajrzę. A swoją drogą, we Wrocławiu nadal funkcjonują literackie kawiarnie, które są miejscem spotkań pisarzy, czytelników, sa dyskusje w oparach dymu papierosowego i przy winie jest naprawdę jak za czasów bohemy. Wystarczy zajrzeć do Literatki :)
OdpowiedzUsuńDo Literatki zaglądałam przez szybę (w środku nie było miejsc), miałam jednak więcej szczęścia w Tajnych Kompletach (o ile one kwalifikują się na kawiarnię literacką) - to moje ulubione miejsce na kawę w centrum Wrocławia.;)
UsuńTajne są ekstra, choć tam nie ma takiego starodawnego kawiarnianego klimatu, ale to moja druga ulubiona kawiarnia :)
UsuńFakt, są nowoczesne, to chyba bardziej klubokawiarnia. Ale skoro tak reklamujesz Literatki (pamiętam je także z Twoich notek), to może jednak postaram się do nich zajrzeć.
Usuń