Po lekturze „Blogotonów” zaczynam myśleć o Indze Iwasiów jako wielofunkcyjnym pracownikiem literackim: pisze książki, naucza, recenzuje, bierze udział w konferencjach i festiwalach, jeździ na stypendia i spotkania z czytelnikami, prowadzi bloga. Znać w tym wszystkim prawdziwe zaangażowanie i działanie w imię celów wyższych, więc tym bardziej zaskakuje wiadomość z ostatnich dni o usunięciu Iwasiów z jury nagrody literackiej Gryfia. Wiadomość zastanawia, jako że pisarka była pomysłodawczynią i współtwórczynią tej imprezy, a zwolnienia dokonano w mało elegancki sposób.
Nie pierwsze to zawirowania w życiu Iwasiów, która często chodzi pod prąd obowiązującym zwyczajom i modom, przez co bywa dla środowiska niewygodna. Czytając „Blogotony” (czyli przedruku bloga) łatwo zauważyć, że jej poglądy, zwłaszcza feministyczne, mogą przeszkadzać. Mnie bardziej interesowały „kulturalne” opinie Iwasiów - zawsze to ciekawe dowiedzieć się, jak czyta i ogląda literaturoznawca i twórca w jednej osobie. Cóż, czyta i ogląda na pewno inaczej, bo widzi więcej i szybko potrafi wypunktować mielizny książki czy filmu. Można się nie zgadzać z oceną Iwasiów, ale można też potraktować jej mini-recenzje jako swego rodzaju korepetycje z analizy utworu, co też uczyniłam.;)
„Blogotony” to nie tylko zapiski o kulturze. Pojawiają się tu również komentarze do wydarzeń bieżących, zapiski z podróży, przebłyski z życia prywatnego. Nie da się ukryć, że podglądanie żyjącego twórcy jest szczególnie interesujące. Także z tego względu, że burzy mit literata zajmującego się tylko pisaniem i ewentualnie bywaniem. Iwasiów to przypadek szczególny: działa na kilku frontach i najwyraźniej podchodzi do zadań rzetelnie. W dobie chałturnictwa i nachalnej promocji to rzadkość, tymczasem wieść niesie, że niedługo ukaże się kolejna książka autorki („Umarł mi”). Jestem pod wrażeniem i trzymam kciuki za dalszą działalność Iwasiów.
_______________________________________________
Inga Iwasiów „Blogotony”, Wielka Litera, Warszawa 2013
_______________________________________________
Swego czasu zaglądałem na blog Ingi Iwasiów, chyba masz rację - jej poglądy mogą przeszkadzać, zwłaszcza że wyrażając je, jest równie otwarta na dyskusję i koncyliacyjna co nie przymierzając Antoni Macierewicz, przynajmniej takie odniosłem wrażenie a wiadomo co mówił stary Żyd z Podkarpacia :-). Ja z kolei zainwestowałem w "Bambino", to podobno jej najlepsza książka ale aż się boję do niej zajrzeć :-).
OdpowiedzUsuńWyrazistych poglądów Iwasiów nie sposób odmówić, nie ze wszystkimi się zgadzam, ale niektóre dały mi do myślenia. O otwartości na dyskusję trudno mi mówić, musiałabym zobaczyć/usłyszeć autorkę w akcji.;)
Usuń"Bambino" mam i ja, pozostałe dwie powieści również. Cały czas wydaje mi się, że to jest pisarka bardzo w moim typie, niestety od czasu przeczytania jej opowiadań nie zdążyłam się zmobilizować i przeczytać reszty.;( Ale po "Blogotonach" motywacja jest.;)
Po jakimś czasie odpuściłem sobie jej blog bo odnosiłem wrażenie, że ma uproszczoną wizję świata, w której źli mężczyźni ciemiężą dobre kobiety, które muszą toporem wyrąbywać sobie pozycję w życiu. Raz czy dwa zetknięcie się z takim poglądem jest nawet ciekawie - ale stale, to nie dla mnie :-). Rozumiem, że "Bambino" mogę się nie bać? :-)
Usuń"Bambino" polecam:)
UsuńZastanowiło mnie, co napisał Marlow o braku otwartości Iwasiów na dyskusję. Dawno nie miałam z Iwasiów kontaktu na żywo, ale na jej blogu jakoś mnie to nie uderzyło. W każdym razie nie w takim stopniu, by użyć takiego jak Marlow porównania (czy to nie zaczyna już czasem podchodzićpod epitet?:P)
Uff, dzięki - to w takim razie nie wydałem pieniędzy na marne :-). Co do moich odczuć - pewnie czytelniczki bloga Ingi Iwasiów mają inną opinię ale to one są "grupą targetową" bloga a nie ja :-)
UsuńUznanie, że kobiety są grupą targetową bloga Iwasiów jest niesprawiedliwe. Po pierwsze, być może autorka pisze głównie dla siebie. Po drugie, fakt, że ktoś jest feministką, nie znaczy, że mówi/pisze wyłącznie dla kobiet.
UsuńRzeczywiście może to z mojej strony zbyt duży "skrót myślowy", faktycznie może pisze go dla siebie - w takim razie czemu udostępnia go publicznie, jeszcze na dodatek z opcją komentarze a być może adresuje go do osób, które myślą podobnie jak ona, z których - zaryzykuję - większość to jednak panie :-). W każdym razie grunt, że "Bambino" to dobra książka, jak twierdzi Momarta.
UsuńWypadałoby zrobić sondaż wśród blogerów - dla kogo piszesz bloga?;) Pamiętam dawne wypowiedzi i wiele osób podkreślało, że przede wszystkim dla siebie, przy czym również dawali możliwość komentowania wpisów.
UsuńAdresowanie utworu do konkretnej grupy odbiorców kojarzy mi się z pisaniem pod publikę, a Iwasiów tego zarzucić nie można. Że czytają ją przeważnie kobiety - to już inna sprawa.
Ale trzymajmy się tego, że "Bambino" ponoć świetną książką jest.;)
Jak to "ponoć"? - myślałem, że to już zostało ustalone, że to co najmniej dobra książka i można ją czytać bez ryzyka, że zwoje mózgowe zmienią się w gładź cylindryczną :-)
UsuńToż to nie wypada oceniać rzeczy, które wciąż przed nami.;)
Usuń"Bambino" jest OK, da się czytać.
UsuńNatomiast z bloga Ingi Iwasiów ja również uciekłam, ale to nie z powodu jej podobieństwa duchowego do Antoniego Maciarewicza:)
Ja od czasu do czasu zaglądam, kilka rzeczy mnie zainspirowało.;)
Usuńprzyznam się, że przez "Bambino" nie przebrnęłam, a podchodziłam dwa razy. książka wydawała mi się nieco sztuczna, tak jakby napisana z przepisu na postmodernistyczną powiesć - a przynajmniej takie były moje wrażenia przy próbie lektury.
OdpowiedzUsuńmimo to uważam, że Iwasiów ciekawą osobą jest, i z chęcią bym jej "Blogotony" przeczytała. jak zakupimy do biblioteki ;)
Mam nadzieję, że już wkrótce przekonam się, jak to z "Bambino" naprawdę jest.;)
UsuńA osobą Iwasiów na pewno jest ciekawą, to się czuje.
Czytam właśnie po troszku "Blogotony", tak do kawki ;-) Ciekawa lektura, bardzo kulturalna ;-)
OdpowiedzUsuńTeż mam wrażenie, że to pisarka "w moim typie" choć jej 2 książki grzeją miejsce na półce- nieprzeczytane.
O tak, to idealna lektura do czytania po troszku - na pewno będę wracać do niektórych fragmentów. Dobrze wiedzieć, że jest nas więcej pokładających nadzieje w Iwasiów.;)
UsuńPo przeczytaniu Twojej opinii wydaje mi się, że "Blogotony" to dobra rzecz na początek znajomości z twórczością Iwasiów; jeżeli sztywne poglądy zaczną mnie drażnić, to rzucę bez żalu, a gdybym na coś podobnego trafiła w powieści lub opowiadaniach, pewnie byłabym zniesmaczona i zawiedziona.
OdpowiedzUsuńW sumie "książka" dostępna jest od ręki - wystarczy zajrzeć na bloga autorki i poczytać starsze posty. W kwestiach feministycznych jest dość sztywna, ale to może nie będzie Cię drażnić?:)
UsuńTrudno przewidzieć, wszak feminizm feminizmowi nierówny ;-). Jeśli nie spróbuję, to się nie dowiem. Niby tak, ale łatwiej mi czytać książkę niż ślęczeć przed ekranem komputera, poszukam jej najpierw w bibliotekach i przekartkuję.
UsuńDlatego użyłam słowa "może".;) Wydaje mi się, że II jest wyczulona na nierówności w traktowaniu obu płci, ale jest to jakiś ekstremizm.
UsuńOstatnio pojawiło się parę książek będących papierową wersją bloga. Chyba żaden blog o książkach nie doczekał się takiego zaszczytu. :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, o wydawaniu blogów w formie książkowej słyszy się coraz częściej. Niestety nie wszystkie równie dobrze się wtedy czyta.;(
UsuńMoże książka składająca się wyłącznie z uwag o przeczytanych lekturach byłaby trochę nudna?;)
Szkoda też, że te "blogowe" książki wydawane są chyba bez komentarzy czytelników wpisów, a często dyskusje są bardzo ciekawe i wspaniale uzupełniają notki. Może byłby kłopot z ustaleniem praw autorskich.
UsuńPublikowane wcześniej w prasie teksty o książkach w wersji książkowej Szymborskiej, Iwaszkiewicza czy Musierowicz czyta się wyśmienicie, ale w tej chwili tematyka literacka nie jest na topie. :)
Dyskusje pod notkami są czasem o wiele bardziej interesujące niż same notki.;)
UsuńOtóż to - teksty o książkach (i nie tylko) pisane przez literatów są szczególnie interesujące, niestety niewielu z nich pisze regularne felietony, blogi czy dziennik. Na szczęście moi dwaj ulubieńcy (Pilch i Varga) - tak.;)
Miałam kiedyś rozejrzeć sie za Bambino, ale zupełnie wyleciało mi to z głowy.
OdpowiedzUsuńNo nic, rzucę okiem na tego bloga.
Moim zdaniem zajrzeć warto, nic się nie traci.
UsuńSkoro tyle osób potrzebuje bodźca do przeczytania "Bambino", może powinna stać się lekturą klubową.;)
Może, może).
UsuńPolubiłam panią I. na FB, będe się powoli zapoznawać.
Małymi krokami może da się polubić panią I. także na kartach książek.;) Ja wczoraj nawet próbowałam zlokalizować swoje "Bambino".
UsuńCiekawą recenzję znajdziecie też tu
OdpowiedzUsuńhttp://agnestariusz.blogspot.com/2013/11/blogotony-inga-iwasiow.html
Pozdrawiam.
Przeczytane.;)
Usuń