Pięć niekompletnych, gęsto zapisanych zeszytów, jedno zdjęcie grupowe oraz podpis na kartce z życzeniami dla Chaima Rumkowskiego – tyle namacalnych śladów pozostało po Dawidzie Sierakowiaku, młodym mieszkańcu łódzkiego getta. W chwili wybuchu II wojny światowej miał 15 lat i zapowiadał się na rozsądnego, zdolnego młodzieńca. Nie było mu niestety dane rozwinąć w pełni swoich możliwości – zmarł z wycieńczenia w 1943 r.
Znalezione po wojnie zeszyty to pamiętnik Dawida z okresu od czerwca 1939 r. do kwietnia 1943 r. Od pierwszych wpisów zwraca uwagę dojrzałość chłopca: żyje szkołą i zabawą, ale już interesuje się polityką i z niepokojem obserwuje wydarzenia w kraju i Europie. Codzienne notatki w dzienniku pozwalają czytelnikowi (mimo braku części kartek) śledzić zmiany zachodzące w najbliższym otoczeniu Dawida i poznać sytuację łódzkich Żydów. Widać też, jak bardzo zmienia się sam autor: dorośleje, poważnieje, przejmuje odpowiedzialność za rodziców i siostrę.
Na przełomie 1939/1940 Dawid ma jeszcze nadzieję na szybki koniec wojny i próbuje żyć normalnie: uczy się w szkole i poza nią, dużo czyta, spotyka z kolegami, politykuje. Stopniowo pojawia się jednak poczucie rezygnacji i bezsilności, a głównym tematem zapisków staje się głód – dokuczliwy i permanentny. Chłopiec z buchalteryjną dokładnością odnotowuje wielkość nowych przydziałów żywnościowych, opisuje wysiłek podejmowany w celu zdobycia dodatkowej porcji zupy lub chleba. W czerwcu 1942 r. pisał: Staczam się coraz niżej. Nawet czytanie przychodzi mi z trudnością. Nad niczym nie mogę się skupić dłużej. Czas upływa od posiłku do posiłku. Resort, praca, jedzenie, sen i znów to samo od początku. A z polityki nic nowego. [s. 280]
Nawet znając dziesiątki książek na temat Holokaustu, wpisy w „Dzienniku” czyta się ze ściśniętym gardłem. Poraża opis piekła, jakim staje się życie w getcie, uwiera także wiedza, że najgorsze dopiero nadejdzie. Notatki Sierakowiaka są niezwykle cennym dokumentem z kilku względów, najważniejszym wydaje mi się pamięć o człowieku: ślad po kimś, kto nie pozostał jedną z milionów anonimowych ofiar. Warto zaznaczyć, że tegoroczna publikacja jest pierwszym pełnym wydaniem „Dziennika” w Polsce.
_______________________________________________________
Dawid Sierakowiak, Dziennik. Pięć zeszytów z łódzkiego getta
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2015
Książka warta poznania. Bezpośrednie zapiski a nie wspomnienia czynione po latach, to bezcenne źródło wiedzy...bezcenne...
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś zetknęłam się na blogu z ta pozycją i poczułam się po przeczytaniu Twego wpisu dodatkowo zachęcona do sięgnięcia po książkę.
Taką książkę warto by przeczytali wszyscy a szczególnie Ci, którzy dzisiaj wyrzucają nie tylko chleb, ale całe kanapki i inną żywnośc do kosza.
Uderzyłaś w mój czuły punkt - czytałam tę książkę o pełnym brzuchu i miałam wyrzuty sumienia, bo co ja wiem o próbach funkcjonowania przy 25 dkg chleba dziennie.
UsuńTak, "Dziennik" warto czytać z podanych przez Ciebie powodów, fragmenty powinny stać się lekturą szkolną.
Słyszałam o tej książce i się nad nią zastanawiam i chyba się jednak zdecyduję. Mnóstwo już przeczytałam takich dzienników i relacji, ale każda z nich to osobne i ważne świadectwo i za kazdym razem nie może dojść do mnie to, że ludzie musieli w takich warunkach żyć.
OdpowiedzUsuńW tym przypadku zaskoczyła mnie wytrzymałość Sierakowiaka, ponieważ od dłuższego czasu był wycieńczony, a jednak miał przed sobą jeszcze miesiące życia. I jeszcze ta tląca się nadzieja...
Usuńi skąd on jeszcze brał siły na pisanie pamiętnika?
UsuńMnie też to zastanawia, zwłaszcza że pisał codziennie.
UsuńJest jeszcze "Dziennik" Dawida Rubinowicza, chłopca ze wsi koło Bodzentyna, trochę młodszego od Sierakowiaka - przejmująca lektura.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za podpowiedź, kiedyś na pewno dotrę i do Rubinowicza. Muszę tylko trochę odpocząć od tej tematyki.
UsuńCzy jest u Sierakowiaka odniesienie się do Rumkowskiego i jakaś próba oceny jego osoby?
UsuńPonieważ mam Sierakowiaka w najbliższych planach, to dorzucę jeszcze tylko pamiętnik Cesi Guft i Mary Berg.
Usuń@ Marlow
UsuńTak, Sierakowiak pisze o nim zazwyczaj zgryźliwie, choć zdarzyło mu się docenić też kilka miłych gestów Rumkowskiego.
@ ZWL
UsuńDo końca życia się nie wygrzebię z tych pamiętników, a chciałabym jeszcze przypomnieć sobie dziennik A. Frank.
Z powodów, nazwijmy to, "obiektywnych" to nie są długie pamiętniki. Anne Frank ukrywała się dłużej od naszych dziecięcych pamiętnikarzy żydowskich.
UsuńNie są, ale trzeba czasem od nich odpocząć.
UsuńBardzo chcę je przeczytać, i tak sobie krążę. Między chciałabym, a boję się, nie tyle tematyki, co ujęcia (podobnego do Dziennika Anny Frank). Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że ujęcie jest w porządku. Tu nie ma brutalności, zbiorowych egzekucji itp. Ten dziennik "boli" w zupełnie inny sposób, chyba dlatego, że z perspektywy 2015 r. wiemy więcej.
UsuńSwego czasu bardzo chętnie sięgałem po literaturę obozową i pokrewną, ale o powyższej pozycji w ogóle nie słyszałem, a sprawia wrażenie szalenie interesującej. Wojna oglądana oczami dojrzewającego człowieka, brutalna i przyspieszona lekcja dojrzałości - lektura sprawia wrażenie wstrząsającej, ale godnej poznania.
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie zasługuje na poznanie, także dlatego, że jest relacją z pierwszej ręki. Rzecz nie do przecenienia.
UsuńTaka tematyka jest jedną z moich ulubionych i aż dziwne, że do tej pory ta książka nie wpadła w moje ręce. Dla mnie pozycja obowiązkowa na ten miesiąc;)
OdpowiedzUsuńKsiążka niestety nie jest intensywnie promowana, a szkoda. Przeczytać warto, a zainteresowani tematem wręcz powinni. Zapomniałam wcześniej dodać, że ciekawe są w niej również zdjęcia.
UsuńJak miałam dostęp do tv, jakiś czas temu to intensywnie była promowana na kanale Kultura.
UsuńSerio? Musiałam przegapić.
UsuńTematyka związana z holocaustem należy do moich ulubionych w obrębie historii i sam nie wiem jak do tej pory nie natknąłem się na Zeszyty. Pozycja obowiązkowa dla mnie i dzięki za podsunięcie mi tej pozycji.
OdpowiedzUsuńNie ma za co, zachęcam do lektury.
UsuńNo proszę, często tu zaglądam, ale Dzienniki przegapiłam: trafiłam do Ciebie z LC. Czytam teraz właśnie Dzienniki i jestem pod niesamowitym wrażeniem. Aż mnie ciarki przechodzą.
OdpowiedzUsuńTak, ta książka robi ogromne wrażenie. Co innego przeżycia spisywane na bieżąco, co innego wspomnienia po latach. Do tego jeszcze świadomość, jaki był koniec historii...
Usuń