Tadeusz Różewicz
dodatkowe korzyści z książek
pożytek z ksiąg i książek
bywa rozmaity
rano
po przebudzeniu
wyskakujemy raźno z łóżka
(szkoda dnia!)
bierzemy książkę
(jeśli takową mamy w domu)
i zaczynamy gimnastykę
chodzimy z książką
na głowie
po jednej linii
pytacie państwo
„jaką książkę”
tu chodzi nie o książkę
ale o równowagę
stawiamy stopę
za stopą
nie przesuwamy bioder
z boku na bok
odkładamy książkę
na bok
„jaką książkę?”
może być Quo vadis
Ogniem i mieczem
Johna R. R. Tolkiena
Der Herr der Ringe
mit Anhängen)
Baudolino
Stara baśń
wszystko jedno
może być nominowana
idziemy prosto
z zamkniętymi oczami
rozkładamy ramiona
na boki
idziemy po prostej linii
bierzemy głęboki oddech
Dwie strony medalu (2008)
No proszę, a ja brałam hantelki do rąk, a wystarczy książka na głowie :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że zdarzało mi się ćwiczyć ze słownikami Stanisławskiego.;)
UsuńEncyklopedie PWN też się do tego nadają ;-)
UsuńNie wątpię.;) Czyżbyś wypróbowała?;)
UsuńKażda gimnastyka z książką jest warta przećwiczenia
OdpowiedzUsuńBa!
UsuńHa, próbowałem kiedyś czytać, wykonując przy tym pompki, ale okazało się, że moja uwaga nie jest na tyle pojemna, aby podejmować się zarówno wysiłku fizycznego jak i umysłowego :)
OdpowiedzUsuńAmbitnie.;) Przy takim ćwiczeniu kontakt z tekstem jest zdecydowanie zbyt trudny.
UsuńDobrze się czyta Twojego bloga, będe zaglądać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://subiektywnieoliteraturze.blogspot.com/
Zapraszam ponownie i pozdrawiam.;)
Usuń