wtorek, 12 kwietnia 2016

Migawka z Wiednia

W Dniu Czekolady przypomniał mi się taki oto mini-reportaż Josepha Rotha z powojennego Wiednia:
W witrynie cukierni zobaczyłem czekoladę po dwie korony czterdzieści. Bosa, jasnowłosa dziewczynka, o dziecięcych niebieskich oczach, z których patrzył głód, stała przed wystawą. Na widok czarnobrązowych lśniących kostek czekolady fames vulgaris (głód pospolity) przemienił się w uskrzydloną tęsknotę, bezwstydne fizyczne pożądanie przeobraziło się we wzniosłe pragnienie nieba, coś o charakterze animalnym w sprawę czysto duchową. Zapewne tak wygląda niebo dziecka: jest brązowe i wyścielone czekoladą. A ten mały plasterek za dwie korony czterdzieści to próg, przez który wstępuje się do królestwa niebieskiego...

Czekolada! Przemycona niewątpliwie ze Szwajcarii, z wytłoczoną marką Zurychu, tkwi teraz w witrynie cukierni. Jednak w tej chwili i choćby tylko dla tego widoku zapominam o nędznym procederze windowania cen przez przemytników i wybaczam im. Dla stojącej obok mnie rywalki ta kostka czekolady jest progiem do raju, dla mnie - progiem bramy na drodze ku przyszłości.

Przez ile granic, z cłami, repetycjami, kontrolami, poświadczeniami musiała przewędrować ta czekolada, zanim trafiła na wystawę cukiernika Tomasza Helferdinga! I oto, na przekór wszelkiej wrogości narodów, podburzaniu jednych przeciw drugim, ów ciemnobrązowy błyszczący znak odwiecznej wspólnoty narodów jest wreszcie tutaj!

Staliśmy w milczeniu, smakując wspaniałości przyszłych czasów, mlekiem i miodem płynących. Nasze oczy lśniły miłością, tęsknotą i uwielbieniem. Nasze spojrzenie stawało się modlitwą.

Wszedłem do sklepu i kupiłem kawałek czekolady. Przełamałem go starannie i wręczyłem połówkę bosonogiej dziewczynce. A sam zjadłem tę drugą. I rywalizowałem z dzieckiem o bycie dzieckiem...

[18 V 1919]

Joseph Roth, Wiedeńskie przechadzki, przeł. Małgorzata Łukasiak-Zięba, w: „Literatura na świecie” (2015, nr 07-08), s. 6-7



32 komentarze:

  1. Przypomniały mi się peerelowskie dzieci na kolonii w Czechosłowacji, gdzie w wiejskim samie było pewnie więcej różnych słodyczy, niż widzieliśmy w życiu. W odróżnieniu od dziewczynki z Wiednia my jednak mieliśmy po parę koron do wydania i wykorzystywaliśmy to bezwstydnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaopatrzenie w Czechosłowacji było niemal legendarne. Pamiętam czekolady i orzeszki przywożone przez znajomych. Ale też pamiętam gierkową "hojność" - podobne rzeczy nagle stały się i un as przez chwilę dostępne.

      Usuń
    2. Na lokalny dobrobyt świadomie się nie załapałem, a w latach 80. to wiadomo, co było. Kubańskie zielone pomarańcze.
      to byłem ja, ZWL :D

      Usuń
    3. U mnie pod choinką były już pomarańczowe.;) A poza tym wyrób czekoladopodobny - kojarzę tabliczkę w białym opakowaniu, z jakimś czerwonym kwiatkiem z boku czy czymś podobnym. Ponieważ od dziecka miałam słabość do czekolady, musiałam się erzacem zadowolić.

      Usuń
    4. POmarańczowe też się zdarzały, ale jakby rzadziej. Tabliczka była żółto-zielona, faktycznie z jakimiś kwiatkami. Tu znalazłem: http://wolneforumgdansk.pl/files/wedel_ze_zb_dr_b_190.jpg ale widzę, że to sie nazywało "Popularna śmietankowa" i mogło być czekoladą. Chyba że podobne opakowania były.

      Usuń
    5. Pamiętam te opakowania, ale to jest wyższa półka.;) Teraz widzę, że mój wyrób był w niewielkim stopniu czekoladopodobny, nawet nie używano słowa "czekolada", tylko Chrupka: http://www.iswinoujscie.pl/artykuly/17603/. Ale i tak z siostrą się zajadałyśmy.
      Na szczęście było kakao i mama robiła nam tzw. kaszankę z płatkami owsianymi.;)

      Usuń
    6. Chrupka nic mi nie mówi :( Za to pamiętam próby robienia domowej czekolady, wybitnie nieudane.

      Usuń
    7. Może to była krótka seria.;(
      My raczej szliśmy w kierunku bloku czekoladowego, ale to pewnie już po stanie wojennym było.

      Usuń
    8. Blok to raczej na pewno po stanie wojennym, przecież mleko w proszku już musiało być w sprzedaży :) Sam kruszyłem wafle i mieszałem masę...

      Usuń
    9. Pewnie masz rację, moja pamięć wyparła takie drobiazgi.;) Ale dobremu blokowi nie odmówię i dziś. I trochę bawi mnie, że producenci czekolad wprowadzili jakiś czas temu coś podobnego do chrupki.;)

      Usuń
    10. Moja mama do dziś robi blok na rodzinne imprezy i oczywiście najbardziej się nim zajada najmłodsze pokolenie, wydawałoby się, że zupełnie zblazowane słodyczowo :P Czekolady z chrupkami są, ale jakoś nie przepadam.

      Usuń
    11. Właśnie - wydawałoby się, że dziatwa ma teraz do wyboru o niebo lepsze czekolady, a tu proszę, niespodzianka.;)
      Ja też jakoś nie przepadam za tymi czekoladami, masa krytyczna została przekroczona dekady temu.;)

      Usuń
    12. Babcia nie żałuje cukru najwidoczniej :)

      Usuń
    13. Skoro nie musi już kupować go na kartki, można zaszaleć.;)

      Usuń
    14. U nas w domu cukier nigdy nie schodził, tyle co do herbaty, więc można go było sypać w blok :D

      Usuń
    15. Właściwie u nas było podobnie, herbatę tylko my z siostrą słodziłyśmy. A dzisiaj mijając dział ze słodyczami w dowolnym supermarkecie, zastanawiam się, po co aż tyle tego towaru.;) Zawrotu głowy można dostać.;(

      Usuń
    16. Ja to akurat bym wiedział, po co tyle towaru i chętnie bym testował wynalazki :)

      Usuń
    17. Uwielbiam czekoladę, ale ten nadmiar mnie przytłacza.;)

      Usuń
    18. Mnie przytłaczają tylko braki w portfelu i myśl o tym, że łatwo się zje, a trudno się schudnie, niestety.

      Usuń
    19. Nadmiar kalorii faktycznie działa zniechęcająco. To już nie te lata, kiedy można było bezkarnie zjadać kila tabliczek na tydzień.;(

      Usuń
    20. Ja to nigdy nie mogłem bezkarnie, niestety.

      Usuń
    21. Ech. Może w następnym wcielenie urodzę się jako smukły atleta z ponadprzeciętną przemianą materii :P

      Usuń
    22. Czego Ci życzę z całego serca.;)

      Usuń
    23. Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć :D

      Usuń
    24. A ja akurat z tych co mogą :P Co ciekawe, pacholęciem będąc wypinałem się ponoć na podrabiane frykasy, którymi, wzgardzonymi przez wnuka, babcia podkarmiała moich znajomych :) Pamiętam za to jak w salce katechetycznej zostaliśmy poczęstowani przez księdza batonikami z "darów". Nie wiem czy to był Milky Way, czy inna marka, ale pamiętam, że podzielonym na kawałeczki, zachwycałem się bodaj tydzień. Dziś mam na raz, bo odrabiam straty z dzieciństwa :P

      Usuń
    25. W mojej parafii dary były chyba mocno przebrane, bo kojarzę tylko mleko sojowe. Pamiętam za to dwie czekolady przywiezione przez kogoś ze Stanów - smak zwykły, ale postaci z kreskówek Disneya na opakowaniu oraz te same motywy wytłoczone na tabliczce uważałam za cud świata.;) Te opakowania były przechowywane przeze mnie później przez lata, wąchane zresztą też często były.
      A "przepustowości" Ci zazdroszczę, Bazyl.;)

      Usuń
    26. Nie ma czego zazdrościć. Waga jest niezłym wskaźnikiem, a jak go brakuje, bo jest "przepustowość", to nie ma hamulców. I potem człowiek się dziwi, że cholesterol podchodzi pod trzy setki :(

      Usuń
    27. Niech Ci będzie.;)
      Podwyższony cholesterol brzmi dla mnie jak bajka o żelaznym wilku (jeszcze;)), tylko wzrost wagi jakoś przemawia mi do rozsądku.;)

      Usuń
  2. Spodobał mi się ten fragment.
    Nie mogę sobie przypomnieć jak to z czekoladą było jak byłam dzieckiem, ale dzieckiem byłam ponad pół wieku temu.....obawiam się, że jej prostu nie jadłam, bo jej nam nie kupowano. Cukierki i owszem, bo pewno były tańsze.
    Ale za to, gdy poszłam mając 18 lat do swojej pierwszej pracy to w niej klienci wywdzięczali się nam właśnie czekoladą. Później były kartki, później jakoś jej nie jadaliśmy w mojej rodzinie a od jakiegoś czasu nie ma wyjścia do sklepu, by ona nie została włożona do koszyka.
    Wiwat czekolada.

    Spodobał mi się Roth, którego nie znam w tym fragmencie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam czasy, kiedy dorośli bombonierki nosili do urzędów, chcąc załatwić jakąś sprawę. Cukierki rzeczywiście były dostępne, zwłaszcza te landrynki i miętusy.
      Nie powiem, sama też często kupuję czekoladę, choć staram się ograniczać zapędy. Co innego testowanie nowych połączeń typu czekolada z wasabi, solą lub chili.;)

      Cytowany fragment pochodzi z większej całości, która prawdopodobnie zostanie wydana przez Austerię.

      Usuń