Fragment z nowego tomu rozmów Eweliny Pietrowiak z Jerzym Pilchem:
Trzy powieści wszech czasów to - zgadnę - Czarodziejska góra, Anna Karenina i Lalka?
Chyba dokładnie tak bym powiedział.
Dlaczego?
Czarodziejska góra jest jednak nadksiążką. Początek, czyli przyjazd do sanatorium, świetny, od razu jest się wewnątrz sytuacji, nie masz cienia wątpliwości co do jakości postaci, każda, nawet epizodyczna, została wspaniale napisana. Na przykład Hermina Kleefeld, która występuje tylko jako postać, która umie gwizdać płucem. Samo to! Oczywiście dwaj antagoniści, Settembrini i Naphta, spierający się o duszę Hansa Castorpa, to już jest najwyższa szkoła jazdy. A na przykład moi ulubieni studenci w Lalce — tu też mistrzostwo postaci trzecioplanowych. Podobne walory ma Anna Karenina, która nawiasem mówiąc, zaczyna się tak samo jak Czarodziejska góra, czyli przyjazdem głównej postaci.
Jeśli jakiś młody pisarz miałby ambicję napisać „prawdziwą" klasyczną powieść, to musiałaby to być powieść realistyczna?
Lepiej, żeby była. Są oczywiście genialne książki, na przykład Sto lat samotności Marqueza, które są feerią myślenia magicznego, kompletnie nierealistycznego, ale moim zdaniem one przez to trochę tracą. Realistyczny wielki romans Marqueza Miłość w czasach zarazy jest bardziej odporny na czas.
Czy powstanie jeszcze realistyczna powieść o polskiej rzeczywistości, taka jak Przedwiośnie?
A czy współczesne polskie Przedwiośnie zaciekawiłoby kogokolwiek? Powieść Żeromskiego jest bardzo wąska, jak zresztą — niestety — cały autor. Pisarz mi daleki, najdalszy. Ani erotomania, ani przejście na luteranizm gościa nie ratuje. Jest to czystsze od Popiołów, co nie znaczy, że czyste. Jaka jest wymowa tej książki? Co Gajowiec ma do zaoferowania Europie? Polskie spory? Stary Baryka marzący o szklanych domach? Przecież to jest zupełna niedorzeczność! Szklane domy! Brednia dla ekshibicjonistów i kapusiów! Szklane domy w naszym klimacie! Można powiedzieć, autor nie tylko pisał, ale i myślał. Mówiliśmy już o tym: nie ma w Polsce wielkiej tradycji prozy, to kraj poetów. Przez tydzień możesz tomik wierszy machnąć, wielkiej powieści realistycznej nie napiszesz. Potrzeba cech, których widocznie Polacy nie mają, takich jak cierpliwość, wytrwałość, takt...
Takt?
Tak. Pisanie musi być taktowne, nie można załatwiać w powieści wszystkich doraźnych rachunków życiowych. Literatura jest oczywiście w pewnym sensie wymierzaniem sprawiedliwości widzialnemu światu, ale to właśnie wymaga dystansu, umiejętności. Niektórzy mówią, my też o tym wspomnieliśmy, że polska proza zaczyna się od Paska. Wielki pisarz, ale powiedzmy sobie jasno, czasem nie wiadomo u niego, gdzie początek, gdzie koniec zdania, jeszcze nie tak ten język ustawiony. Kitowicza pamiętniki są o niebo lepsze, ale też dużo późniejsze. Są mocarze prozy: Sienkiewicz, Prus, są też pomniejsi: Teodor Tomasz Jeż, Józef Weyssenhoff.[...]
Inne ochoty. Jerzy Pilch w rozmowach z Eweliną Pietrowiak, część 2, Wyd. Literackie, Kraków 2017 s. 208
Ktoś tu nie lubi realizmu magicznego :D I ja Pilcha rozumiem :D
OdpowiedzUsuń;) Ja trochę też, dzisiaj już mi ten realizm nie podchodzi.;(
UsuńSto lat samotności zniosłem, ze trzy inne takoż, ale te realistyczne Na fałszywych papierach i Opowieść rozbitka są bardzo solidne. Chociaż trochę w nich jednak brakuje tego błysku, który ma Sto lat.
UsuńMnie chyba najbardziej spodobała się "Nie ma kto pisać do pułkownika" - aż pot po mnie spływał od opisów scenerii.;)
UsuńGęste to było i chyba nawet doczytałem. Ale jednak to nie moje klimaty, pamiętam jak się z klubową Szarańczą męczyłem.
UsuńTo było nawet okrutne, bo chyba tam była mowa o walce kogutów.
Usuń"Szarańcza" nie dała mi się we znaki, może długa przerwa w czytaniu Marqueza zrobiła swoje.;)
Mnie chyba żadna przerwa nie pomoże :D
UsuńNa szczęście jest sporo innych dobrych autorów z Ameryki Łacińskiej, którzy czekają na odkrycie, że Marqueza nie żal.;)
UsuńProblem w tym, że dla mnie oni wszyscy jednacy :P Może jednego Llosę zniosę :)
UsuńFakt, Llosa jest inny i znakomity.
UsuńMyślę, że warto poszukać wśród młodszych autorów - Rebis w ub. roku wydał kilka rzeczy w żółtej serii.
Nieee, eksperymentowałem już z różnymi, nie ma co się na siłę pchać w te klimaty.
UsuńMnie się dość podobały "Czwartkowe wdowy" - za ciekawy wgląd w obyczajowość argentyńską.
UsuńMnie za to pokonał jakiś okrzyczany hit, z którego pamiętam tyle, że miał nawiązywać do Platona :P
UsuńI jego jaskini?;)
UsuńTak. Kojarzysz? I Dom z papieru mnie osłabił.
UsuńCoś mi się obiło o uszy, ale to chyba nie była "Jaskinia filozofów"?
Usuń"Dom z papieru' był słaby.
Właśnie Somoza. Jego Szkatułki też nie przebrnąłem.
UsuńNie czytałam go, streszczenia nie zachęciły mnie.;(
UsuńNo właśnie streszczenia są bardzo kuszące, po czym się okazuje, że obok kryminału to nawet nie leżało :(
UsuńJeśli chodzi o kryminał z tamtych rejonów, to naprawdę niezłe są "Czarne minuty" Solaresa. Jest napięcie, lokalne smaczki, nietuzinkowy bohater.
UsuńAle to kryminał kryminał, a nie głęboka przypowieść o życiu szpikowana metaforami?
UsuńKryminał kryminał, zgadza się.;)
UsuńJeśli chodzi o klasyczny, klasyczny kryminał, kryminał, utrzymany przy tym w całkiem eleganckim stylu, to polecam "Parasol pani Czernej" pióra Josefa Kostohryza, ukrywającego się pod pseudonimem Zdenka Hadrbolcová.
UsuńHm, Czesi nie kojarzą mi się z kryminałami, ale wszytko może się zdarzyć.:)
UsuńTa książka to ogólnie wielka niespodzianka - spodziewałem się autorki, a okazało się, że pod pseudonimem skrywa się mężczyzna, a sama historia, osadzona w Pradze, niedługo po upadku Austro-Węgier, także jest dość ciekawa.
UsuńJeśli akcja osadzona tuż po upadku Austro-Węgier, to faktycznie może być ciekawie. Kryminały czytam rzadko, ale te z innej epoki nawet lubię.
UsuńCałkiem niegłupio wypowiada się pan pisarz, choć w moim mniemaniu te trzy pozycje (choć pogląd niepełny, bo nie czytałam Czarodziejskiej góry) to niekoniecznie to, co w literaturze powstało najlepszego, ale każdy ma prawo do własnych ocen. I tak sobie pomyślałam, że trudno byłoby mi dokonać takiego wyboru (jednak lepiej idzie mi z musicalami, tam nie mam wątpliwości). Co do realizmu magicznego to mam podobnie.
OdpowiedzUsuńMnie też trudno byłoby wymienić trzy najważniejsze powieści, i nie tylko powieści - płyty, filmy itp. także. Ale chyba szybciej wybrałabym Annę Kareninę niż Lalkę, u Tołstoja kaliber jest cięższy.
UsuńTo w sumie ciekawe, że Pilch ma tak mocno ugruntowaną tę pierwszą trójcę. Gdy spytać dowolnego niemal czytacza, to będzie się wykręcał, kluczył i raczej unikał odpowiedzi. Ciekaw jestem, czy to tylko taki pozór na potrzeby wywiadu, czy może jego praca ze słowem wyostrzyła mu poglądy.
OdpowiedzUsuńPozór na pewno nie, bo o Czarodziejskiej górze pisał już na początku wieku w felietonach, o Lalce też czasem się wypowiadał. Wcześniejszych wypowiedzi o Tołstoju nie kojarzę, ale wybór zupełnie mnie nie dziwi.;)
Usuń