czwartek, 12 października 2017

Pilch o książkach

 Fragment z nowego tomu rozmów Eweliny Pietrowiak z Jerzym Pilchem:

Trzy powieści wszech czasów to - zgadnę - Czarodziejska góra, Anna Karenina i Lalka?

Chyba dokładnie tak bym powiedział.

Dlaczego? 

Czarodziejska góra jest jednak nadksiążką. Początek, czyli przyjazd do sanatorium, świetny, od razu jest się wewnątrz sytuacji, nie masz cienia wątpliwości co do jakości postaci, każda, nawet epizodyczna, została wspaniale napisana. Na przykład Hermina Kleefeld, która występuje tylko jako postać, która umie gwizdać płucem. Samo to! Oczywiście dwaj antagoniści, Settembrini i Naphta, spierający się o duszę Hansa Castorpa, to już jest najwyższa szkoła jazdy. A na przykład moi ulubieni studenci w Lalce — tu też mistrzostwo postaci trzecioplanowych. Podobne walory ma Anna Karenina, która nawiasem mówiąc, zaczyna się tak samo jak Czarodziejska góra, czyli przyjazdem głównej postaci. 
 

Jeśli jakiś młody pisarz miałby ambicję napisać „prawdziwą" klasyczną powieść, to musiałaby to być powieść realistyczna?

Lepiej, żeby była. Są oczywiście genialne książki, na przykład Sto lat samotności Marqueza, które są feerią myślenia magicznego, kompletnie nierealistycznego, ale moim zdaniem one przez to trochę tracą. Realistyczny wielki romans Marqueza Miłość w czasach zarazy jest bardziej odporny na czas.

Czy powstanie jeszcze realistyczna powieść o polskiej rzeczywistości, taka jak Przedwiośnie?

A czy współczesne polskie Przedwiośnie zaciekawiłoby kogokolwiek? Powieść Żeromskiego jest bardzo wąska, jak zresztą — niestety — cały autor. Pisarz mi daleki, najdalszy. Ani erotomania, ani przejście na luteranizm gościa nie ratuje. Jest to czystsze od Popiołów, co nie znaczy, że czyste. Jaka jest wymowa tej książki? Co Gajowiec ma do zaoferowania Europie? Polskie spory? Stary Baryka marzący o szklanych domach? Przecież to jest zupełna niedorzeczność! Szklane domy! Brednia dla ekshibicjonistów i kapusiów! Szklane domy w naszym klimacie! Można powiedzieć, autor nie tylko pisał, ale i myślał. Mówiliśmy już o tym: nie ma w Polsce wielkiej tradycji prozy, to kraj poetów. Przez tydzień możesz tomik wierszy machnąć, wielkiej powieści realistycznej nie napiszesz. Potrzeba cech, których widocznie Polacy nie mają, takich jak cierpliwość, wytrwałość, takt...

Takt?
 
Tak. Pisanie musi być taktowne, nie można załatwiać w powieści wszystkich doraźnych rachunków życiowych. Literatura jest oczywiście w pewnym sensie wymierzaniem sprawiedliwości widzialnemu światu, ale to właśnie wymaga dystansu, umiejętności. Niektórzy mówią, my też o tym wspomnieliśmy, że polska proza zaczyna się od Paska. Wielki pisarz, ale powiedzmy sobie jasno, czasem nie wiadomo u niego, gdzie początek, gdzie koniec zdania, jeszcze nie tak ten język ustawiony. Kitowicza pamiętniki są o niebo lepsze, ale też dużo późniejsze. Są mocarze prozy: Sienkiewicz, Prus, są też pomniejsi: Teodor Tomasz Jeż, Józef Weyssenhoff.[...]

Inne ochoty. Jerzy Pilch w rozmowach z Eweliną Pietrowiak, część 2, Wyd. Literackie, Kraków 2017 s. 208


30 komentarzy:

  1. Ktoś tu nie lubi realizmu magicznego :D I ja Pilcha rozumiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) Ja trochę też, dzisiaj już mi ten realizm nie podchodzi.;(

      Usuń
    2. Sto lat samotności zniosłem, ze trzy inne takoż, ale te realistyczne Na fałszywych papierach i Opowieść rozbitka są bardzo solidne. Chociaż trochę w nich jednak brakuje tego błysku, który ma Sto lat.

      Usuń
    3. Mnie chyba najbardziej spodobała się "Nie ma kto pisać do pułkownika" - aż pot po mnie spływał od opisów scenerii.;)

      Usuń
    4. Gęste to było i chyba nawet doczytałem. Ale jednak to nie moje klimaty, pamiętam jak się z klubową Szarańczą męczyłem.

      Usuń
    5. To było nawet okrutne, bo chyba tam była mowa o walce kogutów.
      "Szarańcza" nie dała mi się we znaki, może długa przerwa w czytaniu Marqueza zrobiła swoje.;)

      Usuń
    6. Mnie chyba żadna przerwa nie pomoże :D

      Usuń
    7. Na szczęście jest sporo innych dobrych autorów z Ameryki Łacińskiej, którzy czekają na odkrycie, że Marqueza nie żal.;)

      Usuń
    8. Problem w tym, że dla mnie oni wszyscy jednacy :P Może jednego Llosę zniosę :)

      Usuń
    9. Fakt, Llosa jest inny i znakomity.
      Myślę, że warto poszukać wśród młodszych autorów - Rebis w ub. roku wydał kilka rzeczy w żółtej serii.

      Usuń
    10. Nieee, eksperymentowałem już z różnymi, nie ma co się na siłę pchać w te klimaty.

      Usuń
    11. Mnie się dość podobały "Czwartkowe wdowy" - za ciekawy wgląd w obyczajowość argentyńską.

      Usuń
    12. Mnie za to pokonał jakiś okrzyczany hit, z którego pamiętam tyle, że miał nawiązywać do Platona :P

      Usuń
    13. Tak. Kojarzysz? I Dom z papieru mnie osłabił.

      Usuń
    14. Coś mi się obiło o uszy, ale to chyba nie była "Jaskinia filozofów"?
      "Dom z papieru' był słaby.

      Usuń
    15. Właśnie Somoza. Jego Szkatułki też nie przebrnąłem.

      Usuń
    16. Nie czytałam go, streszczenia nie zachęciły mnie.;(

      Usuń
    17. No właśnie streszczenia są bardzo kuszące, po czym się okazuje, że obok kryminału to nawet nie leżało :(

      Usuń
    18. Jeśli chodzi o kryminał z tamtych rejonów, to naprawdę niezłe są "Czarne minuty" Solaresa. Jest napięcie, lokalne smaczki, nietuzinkowy bohater.

      Usuń
    19. Ale to kryminał kryminał, a nie głęboka przypowieść o życiu szpikowana metaforami?

      Usuń
    20. Kryminał kryminał, zgadza się.;)

      Usuń
    21. Jeśli chodzi o klasyczny, klasyczny kryminał, kryminał, utrzymany przy tym w całkiem eleganckim stylu, to polecam "Parasol pani Czernej" pióra Josefa Kostohryza, ukrywającego się pod pseudonimem Zdenka Hadrbolcová.

      Usuń
    22. Hm, Czesi nie kojarzą mi się z kryminałami, ale wszytko może się zdarzyć.:)

      Usuń
    23. Ta książka to ogólnie wielka niespodzianka - spodziewałem się autorki, a okazało się, że pod pseudonimem skrywa się mężczyzna, a sama historia, osadzona w Pradze, niedługo po upadku Austro-Węgier, także jest dość ciekawa.

      Usuń
    24. Jeśli akcja osadzona tuż po upadku Austro-Węgier, to faktycznie może być ciekawie. Kryminały czytam rzadko, ale te z innej epoki nawet lubię.

      Usuń
  2. Całkiem niegłupio wypowiada się pan pisarz, choć w moim mniemaniu te trzy pozycje (choć pogląd niepełny, bo nie czytałam Czarodziejskiej góry) to niekoniecznie to, co w literaturze powstało najlepszego, ale każdy ma prawo do własnych ocen. I tak sobie pomyślałam, że trudno byłoby mi dokonać takiego wyboru (jednak lepiej idzie mi z musicalami, tam nie mam wątpliwości). Co do realizmu magicznego to mam podobnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też trudno byłoby wymienić trzy najważniejsze powieści, i nie tylko powieści - płyty, filmy itp. także. Ale chyba szybciej wybrałabym Annę Kareninę niż Lalkę, u Tołstoja kaliber jest cięższy.

      Usuń
  3. To w sumie ciekawe, że Pilch ma tak mocno ugruntowaną tę pierwszą trójcę. Gdy spytać dowolnego niemal czytacza, to będzie się wykręcał, kluczył i raczej unikał odpowiedzi. Ciekaw jestem, czy to tylko taki pozór na potrzeby wywiadu, czy może jego praca ze słowem wyostrzyła mu poglądy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozór na pewno nie, bo o Czarodziejskiej górze pisał już na początku wieku w felietonach, o Lalce też czasem się wypowiadał. Wcześniejszych wypowiedzi o Tołstoju nie kojarzę, ale wybór zupełnie mnie nie dziwi.;)

      Usuń