Wszyscy myślą, że wyzwolenie to szczęście. Mają rację, ale wyzwolenie to też moment, kiedy się orientujesz, że jesteś sam i że nie ma już twojego świata. Nie ma nic i nikogo. Koniec.
W Ocalonych z XX wieku Mikołaj Grynberg rozmawiał z tymi, którzy przeżyli Holokaust, w Oskarżam Auschwitz oddał głos dzieciom ocalonych. Łączy ich żydowskie pokolenie oraz domy pogrążone w smutku i ciągłej żałobie; życie obok rodziców, którzy nie okazywali czułości, nie rozmawiali, być może nawet się nie kochali. Wojenna trauma, choć nienazwana, dotykała całe rodziny.
W moich żyłach płynie — od najwcześniejszych lat — bardzo dużo Auschwitzu. Nie wydaje mi się, żebym potrzebował go więcej. Ci, którzy tam jadą, to ci, którzy chcą więcej zrozumieć. Ja już nie chcę więcej zrozumieć. Oskarżam Auschwitz o pozbawienie mnie ojca. Auschwitz jest dla mnie zarówno konkretem, jak i symbolem całego Holokaustu.
Rozmówcy Grynberga niejednokrotnie wspominają o nadmiernym lęku o życie najbliższych oraz o nieuzasadnionym poczuciu winy wobec rodziców z powodu tego, co przeszli. Wspólna jest im również nostalgia za czymś, czego nie znali – za dziadkami, wujkami, kuzynami. Ta genealogiczna wyrwa bywa dotkliwa, zwłaszcza że po wymordowanych członkach rodziny często nie pozostał żaden namacalny ślad.
Kiedyś powiedziałam mojej terapeutce, że gdy jestem w Auschwitz, to czuję się, jakbym wreszcie wróciła do domu. Bardzo się obruszyła. A ja się tam naprawdę czuję spokojna i wyciszona. Marzę, by się położyć na ziemi i powoli się w nią zapadać, tak by poczuć ciepło tych wszystkich, którzy tam zostali.
Kilka razy odzywa się w rozmowach głos, że Hitler mógłby być z siebie dumny: jego wojna niszczy Żydów do dziś. Czytając wywiady z Oskarżam Auschwitz, nie miałam wątpliwości, że tak jest. Trzeba jednak zaznaczyć, że rozmówcy nie narzekają, próbują żyć z uśmiechem na twarzy. I o tym właśnie jest książka Mikołaja Grynberga, także przedstawiciela tego pokolenia. Znakomita lektura.
___________________________________________________________________________
Mikołaj Grynberg, Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne, Czarne, Wołowiec 2014
Wszystkie cytaty z pochodzą z książki Oskarżam Auschwitz.
Choć książki o holokauście to lektura ciężka i nie zawsze jesteśmy na nią gotowi, to twoja zwięzła ale niezwykle treściwa notatka z oddaniem głosu autorowi przekonały mnie, że będę chciała przeczytać.
OdpowiedzUsuńGrynberg świetnie pisze, a raczej słucha, bo pozwala mówić swoim gościom. To się świetnie czyta, mimo trudnego tematu. Szkoda mi było zaśmiecać wpis własnymi wypowiedziami, lepiej zanurzyć się w lekturze, naprawdę polecam.
UsuńCzy udało Ci się przeczytać Janko? Bo w jej wykonaniu trauma drugiego pokolenia jest niestrawna, natomiast te wywiady zapowiadają się dużo lepiej. Niestety z powodów zawodowych tkwię w Holokauście od prawie roku i chwilowo nie dla mnie Grynberg.
OdpowiedzUsuńNiestety (?) nie, jeszcze nie znalazłam czasu. Przeczytałam za to niedawno "Rejwach" Grynberga i znowu byłam poruszona.
UsuńWywiady MG powinny Ci się spodobać. Przesyt literaturą holokaustową rozumiem, niemniej tego autora warto mieć na uwadze. "Oskarżam Auschwitz" czytałam 3 lata temu, a siedzą we mnie te rozmowy do dziś.
Na Janko nie namawiam, okropnie irytująca od połowy. Grynberga sobie zgromadzę na zapas.
UsuńPołowę może zdzierżę. Wydaje mi się, że "Małą zagładę" nawet nagradzano?
UsuńNagradzano, chwalono, wiadomo, za temat, bo przecież nie za realizację.
UsuńEch!
Usuń"(...) ale wyzwolenie to też moment, kiedy się orientujesz, że jesteś sam i że nie ma już twojego świata. Nie ma nic i nikogo. Koniec."
OdpowiedzUsuńNiedawno udało mi się nabyć "Między murami" i z tego, co wyczytałem z tekstu na okładce to w podobnej sytuacji znajduje się główny bohater - jest on jedynym ocalałym Żydem ze swojego środowiska, i kiedy wraca do rodzimych stron, okazuje się, że nikt go właściwie nie zna, nie pamięta.
Od razu przypomina mi się scena z "Pianisty", kiedy główny bohater wychodzi wreszcie z kryjówki, a dookoła krajobraz księżycowy. Nawet ludzi wśród ruin nie ma.
UsuńSytuacja tragiczna, nie wątpię.
Masz na myśli Bassaniego? On b. ciekawie pisze o włoskich Żydach.
Tak, tak, gdzieś mi uciekło nazwisko autora, a chodzi mi rzecz jasna o Bassaniego. "Ogród rodziny Finzi-Continich" bardzo mi się podobał i liczę, że "Między murami" również okaże się intrygującą lekturą.
Usuń"ogród..." był świetny. latem czytałam "Złote okulary" - nowelka właściwie, ale niezła.
UsuńKupiłem w komplecie z "Między murami" :)
UsuńMyślę, że to b. dobry zakup.;)
Usuń"Wszyscy myślą, że wyzwolenie to szczęście". Właśnie, więźniowie obozów i ukrywający się Żydzi naiwnie wierzyli, że wraz z wyzwoleniem zakończą się ich męczarnie. Szybko jednak przekonywali się, że ich bliscy zginęli, z koszmarnymi wspomnieniami trudno jest żyć, a antysemityzm nadal ma się dobrze... Widzę, że warto sięgnąć po tę książkę.
OdpowiedzUsuńMnie też się tak wydawało, może za dużo niewłaściwych filmów w dzieciństwie się naoglądałam. A tu rzeczywiście przedwojenny świat legł całkowicie w gruzach.
UsuńJeden z rozmówców mówi np. o tym, że w dzieciństwie słowo/osoba "dziadek" kojarzyło mu się przez lata z publiczną funkcją, nie członkiem rodziny. To jest nie do wyobrażenia, kiedy rodzina zaczyna się od rodziców.
Książkę polecam, wyjątkowo wartościowa rzecz.