Zdarzyło mi się opuścić kilka zebrań, m.in. jedno zebranie PEN-Clubu, jedynie dlatego, że mówcy zwracali się do sali: „proszę panów", jakby wykluczając obecne panie spomiędzy słuchaczy. A jakże byliby sami dotknięci, gdyby, będąc dajmy na to w dziesięciu panów na zebraniu, gdzie by w większości były kobiety, usłyszeli od mówców: „proszę pań", zamiast: „proszę państwa".
To cytat ze wspomnień Kazimiery Iłłakowiczówny - z jednej strony autorki lirycznych i nostalgicznych wierszy, z drugiej – kobiety niezwykle praktycznej, zasadniczej i upartej. Ba, w ocenie Marii Dąbrowskiej była wręcz niemiła, kapryśna i nieszczera (choć znakomita poetka). Sympatyczna lub nie, autorka Ikarowych lotów miała z pewnością silną osobowość, co wyraźnie pokazuje biografia Joanny Kuciel –Frydryszak.
Co uderzyło mnie w tej opowieści, a wcześniej podczas lektury Wspomnień i reportaży Iłłakowiczówny, to jej swego rodzaju światowość. Jako nastolatka kształciła się m.in. w Petersburgu, Genewie i Oxfordzie, gdzie przy okazji szlifowała rosyjski, niemiecki, francuski i angielski. W latach 30. podróżowała po Europie z recytacjami i odczytami o Polsce, świetnie odnajdując się w bardzo różnych kręgach słuchaczy. Poetka niejednokrotnie była chwalona za wysoką kulturę osobistą i elegancję, podobno zresztą lubiła celebrę i etykietę (fascynujący jest jej opis przebierania się stosownie do okazji).
Znajomości zawarte zagranicą przydały się Iłłakowiczównie podczas wojny spędzonej w Rumunii, z kolei dzięki językom obcym mogła utrzymywać się w socjalistycznej Polsce. Bo trzeba podkreślić, że pani Kazimiera była niezwykle przedsiębiorcza i zaradna, nawet w sytuacjach krytycznych starała się trzymać fason. Tak było, gdy uciekła spod kurateli przybranej matki aż do Rosji, gdy pracowała w mało przyjaznym męskim środowisku w ministerstwie i gdy usilnie starała się o jakąkolwiek posadę w powojennej Polsce. A że poetka (notabene KI uważała się przede wszystkim za urzędniczkę) charakteryzowała się również pryncypialnością, bywała dla otoczenia po prostu uciążliwa.
Książka Kuciel –Frydryszak nie pozostawia wątpliwości, że jej bohaterka była postacią złożoną, a przez to niezwykle interesującą. Twórczość Iłłakowiczówny pozostaje na drugim planie, co nie dziwi, bo publikacja przeznaczona jest dla szerokiego grona odbiorców. Podczas lektury brakowało mi jednak dokładnego źródła cytatów i indeksu osób – te przydają się nawet laikom. Biografia zdecydowanie warta uwagi, choćby dla rozdziału o powstawaniu przekładu Anny Kareniny pióra Iłły.
_______________________________________________________________
Joanna Kuciel-Frydryszak Iłła. Opowieść o Kazimierze Iłłakowiczównie
Wyd. Marginesy, Warszawa 2017
Kuciel-Frydryszak zebrała od kilku osób słabe opinie za biografię Słonimskiego (którą podobno ratują tylko cytaty z pism bohatera). Z Iłłą jest lepiej?
OdpowiedzUsuńNie mam porównania, bo Słonimskiego nie czytałam. Iłła to po prostu sprawnie napisana biografia i tyle. Żadnej rewolucji tu nie ma.;)
UsuńNo ponoć właśnie Słonimski nie był zbyt sprawnie napisany. Ale jak się nieźle czyta, to już coś, ja nie wymagam rewolucji.
UsuńTak nieźle się czyta, choć w kilku miejscach można redakcję na pewno poprawić.
UsuńJedno jest pewne: po lekturze IK przestaje kojarzyć się wyłącznie z panią o romantycznym wyrazie twarzy.;)
Ona mi się nigdy romantycznie nie kojarzyła, bo dawno wyczytałem, że wolała być urzędniczką :) Przeboje z Iłłą wspomina Szymańska, a z kolei listy Iłły (powojenne) są potwornie smutne momentami.
UsuńNiech będzie zatem liryczno-smutnie, bo tak ją odbierałam.
UsuńTu jest m.in. wymiana listów z Hertzem a propos tłumaczenia oraz z siostrą a propos kupowania kaszy. Wnioskuję, że była trudna w kontaktach.;( Niemniej tej siostrzanej korespondencji uszczknęłabym więcej.
Jej powojenne życie na pewno nie było łatwe, szczególnie po utracie wzroku. Ja w ogóle domagałbym się jakiegoś tomu listów Iłły, bo znam tylko kilka, które poszły na Płaszczu dawno temu.
UsuńPowiedziałabym, że od chwili wybuchu wojny było jej b. trudno.
UsuńChyba w Poznaniu wydano listy do siostry, nie wiem tylko, czy coś jeszcze z tego nakładu zostało.;(
Te listy do siostry brzmią nieźle, bywają na allegro, chyba się zaczaję.
UsuńJest jakaś pociecha.
UsuńChyba żadna biblioteka stołeczna nie zakupiła tego tomu.
Po co komuś listy zapomnianej poetki, doprawdy.
UsuńPewnie takie przekonanie pokutuje.
UsuńNie miała szczęścia Iłła i tak pewnie pozostanie.
No nie miała. Czas chyba poczytać Kareninę :)
UsuńTo właśnie zrobiłam (fragmentarycznie) po lekturze biografii.;)
UsuńDo listy dodaję, bo zawsze warto poczytać o ludziach nieidealnych i nieidealizowanych :)
OdpowiedzUsuńO tak, IK jest fantastycznie nieidealna. W zasadzie miała jedną główną przywarę: była uciążliwa dla innych.;)
UsuńMam zamiar przeczytac, teraz nawet bardziej jak mówisz, że niezła 😊
OdpowiedzUsuńPrzyzwoicie napisana, tak można powiedzieć.;) Na pewno daje dość pełny obraz postaci.
UsuńBiografią Iłły jestem zachwycona, JFK odkryła ją dla mnie, że tak powiem, pokazała z różnych perspektyw, ciekawy wręcz pasjonujący życiorys, na serial materiał ( jeno, aby nie zepsuli ;-) )
OdpowiedzUsuńŻyciorys pasjonujący, masz rację. Zwłaszcza wczesne lata wydają się interesujące. A serial mógłby być niezły, pod warunkiem, że nie byłby zrobiony na patriotyczną nutę.:)
UsuńPo biografie sięgam stosunkowo rzadko, chociaż ta wydaje się ciekawa z uwagi na osobowość KI. Ostatnio czytam więcej książek napisanych przez kobiety i idąc tym tropem, może warto byłoby się zapoznać z kilkoma życiorysami co ważniejszych artystek :)
OdpowiedzUsuńTo ja bym Ci polecał Halinę Mikołajską pióra Joanny Krakowskiej. To jest majstersztyk :)
Usuń@Ambrose
UsuńBiografie są czasem dobrym uzupełnieniem twórczości artysty, czasem wręcz kluczem i dlatego lubię od czasu do czasu pogrzebać w jakimś życiorysie. Zachęcam, a Iłła jest ciekawa, bo poetka chyba skazana jest na zapomnienie.;(
@Piotr
UsuńAż taka świetna? Pamiętam, że o niej pisałeś. Nawet mnie interesował, tylko wtedy droga była, może teraz znajdzie się tani egzemplarz.
Znakomita, na dodatek genderowa, bardzo ciekawy punkt widzenia np. na KOR. Od wydania książka zdążyła już trafić na przecenę, a i ukazała się w kioskowej serii PWN w dwóch tomach, więc za góra dwie dychy można kupić.
UsuńSkoro do dziś tak ją dobrze wspominasz, to musi być faktycznie dobra. Rozpoczynam poszukiwania.;)
UsuńTak, a niektóre momenty uważam za bardzo odkrywcze.
UsuńKusisz.;)
UsuńTak. Bo to powinien być hit, a nie książka, której nikt nie przeczytał.
UsuńNo coś ty, trochę się o niej mówiło.
UsuńAle niezbyt głośno :)
UsuńDla młodszych pokoleń Mikołajska raczej nie jest ciekawą postaci (o ile w ogóle znaną), nawet dla średnich też raczej takie sobie.
UsuńSama za nią nie przepadałam.;(
Postać postacią, ale moim zdaniem Krakowska wprowadziła zupełnie nowy standard pisania biografii :)
UsuńI to mnie przekonuje do lektury.;)
UsuńHa!
UsuńW dedalusie za 16 zł można kupić. To lubię.;)
UsuńO widzisz :)
UsuńZatem ja również się rozpatrzę. Dedalus to dobra rzecz :)
UsuńOj, tak.;) I zgubna.;)
UsuńOstatnio pokochałam biografie :) Być może sięgnę po tę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Dolina Książek
Iłła warta jest uwagi, ciekawa postać.
UsuńA to ciekawe... Byłem właśnie w takiej sytuacji, jak we wstępnym cytacie. Byłem męskim rodzynkiem w kobiecej grupie na filologii angielskiej i regularnie zdarzało się, że prowadzący zajęcia zwracali się do grupy w formie żeńskiej. Za pierwszym razem może nieco zapiekło, ale w sumie szybko się przyzwyczaiłem i z humorem podchodziłem. W końcu sam język jest mało fair w tym aspekcie.
OdpowiedzUsuńZnam takie sytuacje, przy czym prelegenci/wykładowcy zawsze się poprawiali.;)
UsuńIłłakowiczówna była jednak w innej sytuacji, podobno panowie w ministerstwie nie szanowali jej stosownie do stanowiska, głównie dlatego, że kobiety były tam rzadkością.
W przeciwieństwie do Ambrose bardzo lubię biografie, podobnie, jak listy czy dzienniki, a skoro piszesz, że niezła to notuję. Tym bardziej, że o poetce (urzędniczce- no proszę, coś nas łączy, przy czym ja nie uważam się za urzędniczkę) niewiele wiem. Z wiekiem prawdziwe historie wydają mi się o wiele ciekawsze niż te fikcyjne, choć oczywiście są wyjątki i to nie takie rzadkie.
OdpowiedzUsuńTeż mam wrażenie, że prawdziwe historie i lit. faktu zaczyna doceniać się z wiekiem.;) Obserwuję to u starszych członków rodziny, u siebie już też.
UsuńA życie bywa czasem bardziej wymyślne niż fabuła powieści.;)