niedziela, 27 stycznia 2019

(nie)twoje

Osobliwość tej książki zaczyna się już na poziomie tytułu, czego niestety nie oddaje polski, będący tytułem jednego z opowiadań. Oryginalny brzmi What is not yours is not yours (z grubsza Co nie jest twoje, nie jest twoje) i na tyle intryguje, że chce się sprawdzić zawartość. Na początku pojawia się cytat z Emily Dickinson: otwórz mnie ostrożnie, sugerujący, że być może mamy do czynienia z czymś delikatnym albo niebezpiecznym, zastanawia również spis treści: wszystko pisane z małej litery, no i te tytuły: „przepraszam” nie sprawia, że jej herbata staje się słodsza, czy twoja krew jest równie czerwona czy freddy barradov melduje… się?


Czujność narasta, tymczasem już pierwsze opowiadanie roi się od zagadek: jest sierota podrzucona zakonnikom, sekretna biblioteka i klucz do ukrytego ogrodu, przy czym akcja toczy się w fantazyjnym budynku Gaudiego la Pedrera w Barcelonie. Motyw książki i czytania pojawia się w zbiorze kilkakrotnie, najzabawniej wypada w krótkiej historii stowarzyszenia nieurodziwych dziewuch, w której to grupa dziewcząt w bardzo oryginalny próbuje zmienić światopogląd członków uniwersyteckiego bractwa. Im głębiej w lekturę, tym ciekawiej – u Oyeyemi bohaterowie reprezentują bardzo odmienne kultury i środowiska, czasem nawet hm, formę. Niektóre teksty przywodzą na myśl bajki i baśnie, inne są głęboko osadzone we współczesności i czasem trudno wyznaczyć granicę między tym, co w danej opowieści rzeczywiste, a co surrealistyczne. Ten świat pociąga i często zwodzi, finał potrafi wprawić w niemałą konsternację.

Krótka historia… bezsprzecznie świadczy o nieposkromionej wyobraźni autorki, dowodzi również dużej umiejętności operowania konwencjami – trzeba mieć odwagę, żeby tak swobodnie i z dobrym rezultatem mieszać gatunki i style. Proza Oyeyemi oferuje subtelną grę, która przy okazji testuje odporność czytelnika na nieoczywiste rozwiązania. Mnie to bardzo odpowiada, podobnie jak nieoczywiste chwilami ujęcie tematu tożsamości i rozróżniania między tym, co jest nasze a co nie. Marzy mi się, żeby ktoś wydał pozostałe książki tej pisarki, bo talent było widać już w Małej Ikar. Może ktoś kiedyś.;)

_____________________________________________________________________________
Helen Oyeyemi, Krótka historia Stowarzyszenia Nieurodziwych Dziewuch i inne opowiadania
przeł. Magdalena Rabsztyn-Anioł, Wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2018 


6 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że tym razem to dobrze, że tytuł nie został przetłumaczony tak wprost. Ten, który wybrało wydawnictwo, wydaje mi się fajny i - jak sądzę - intrygujący, oryginalny. Czytałam "Małą Ikar" i mam nadzieję, a właściwie pewność, że ta książka także będzie świetna. I bardzo lubię tę serię Wydawnictwa UJ za subtelne, akwarelowe okładki i dobór ciekawych tytułów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie jesteśmy odmiennego zdania.;( Polski tytuł jest z pewnością wygodniejszy i bardziej chwytliwy, nie mam wątpliwości. Co do okładek z tego cyklu - nieodmiennie kojarzą mi się z książkami dla dzieci albo młodzieży.

      Usuń
  2. "Seria z Żurawiem". Przyznaję, że zaintrygowała mnie od momentu ukazania się pierwszej pozycji na rynku, ale jakoś nie mogę natknąć się na żadną z tych książek w bibliotece.

    Za zbiorkiem "Krótka historia Stowarzyszenia Nieurodziwych Dziewuch i inne opowiadania" postaram się rozejrzeć. Od czasu do czasu lubię zanurzyć się w takie oniryczno-surrealistyczne klimaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seria jest interesująca, dość różnorodna. A tę książkę gorąco polecam, sama chętnie przeczytam ją ponownie, bo wiem, że to lektura na kilka razy.;)

      Usuń
  3. O, brzmi jak coś w sam raz dla mnie. Ale jakoś kusi mnie, żeby przeczytać po angielsku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawadzi. Czytałam w obu wersjach i mimo niezłego polskiego przekładu przyznam, że tak "zakręcone" historie lepiej brzmią po angielsku.;)

      Usuń