niedziela, 17 marca 2019

Irlandczycy w Amsterdamie

Powieść Bernarda MacLaverty’ego nie robi piorunującego wrażenia. Oto starsze małżeństwo wyjeżdża na kilka dni wakacji do Amsterdamu, w niespiesznym tempie zwiedzają miasto. Nie ma kryzysów, tragedii, co najwyżej niekomfortowe sytuacje. Lektura Przed końcem zimy pozwala się wyciszyć i nacieszyć świetnie uchwyconym klimatem miasta.


Stelli i Gerry’emu towarzyszymy bez przerwy, obserwujemy ich w dziesiątkach zwyczajnych sytuacji, mówiących jednak wiele o ich nawykach i wzajemnych relacjach. Precyzja, z jaką autor wychwytuje pozornie nic nie znaczące drobiazgi daje efekt intymności i bliskości. Bo też Gilmore’ów łączy silna więź, właściwie symbioza. Obydwoje dobrze wiedzą, co to kompromis – on nie narzeka na zasadniczość i pobożność żony, ona cierpliwie znosi mężowskie picie. Nie tkwią jednak w martwym związku, wciąż potrafią ze sobą miło rozmawiać, nieobce są im na czułe gesty.

Przed końcem zimy jest jedną z nielicznych książek, która oprócz mądrej, dojrzałej miłości w sposób inteligentny i nienachlany dotyka kwestii wiary oraz dylematów, przed jakimi może na co dzień stawać wierzący. Było nie było, to rzecz o Irlandczykach napisana przez Irlandczyka, a więc wątku religijnego raczej trudno było uniknąć. Podobnie jak i politycznego – echa tzw. Kłopotów czyli konfliktu w Irlandii Północnej powracają co jakiś czas we wspomnieniach Gerry’ego, jako że znacząco wpłynęły na życie całej rodziny.

Ta „irlandzkość” powieści bardzo mi odpowiada, podoba mi się również nastawiony na szczegóły styl MacLaverty’ego. To proza elegancka w swej prostocie, która uważnemu czytelnikowi oferuje sporo smaczków. Swoją drogą ciekawe, czy historia o emerytach spotka się z zainteresowaniem – mam wrażenie, że o przedstawicielach tej grupy wiekowej niezbyt chętnie czytamy.

_____________________________________________________________
Bernard MacLaverty, Przed końcem zimy przeł. Jarosław Westermark
Wyd. Agora, Warszawa 2019


12 komentarzy:

  1. Tak, tak, starość to temat, który chętnie wypycha się na margines naszej popkultury. Ale właśnie z tego względu już od zeszłego roku obiecuję sobie lekturę eseju "Starość" pióra Simone de Beauvoir (mam nadzieję, że w 2019 uda mi się przeczytać tę książkę). A wracając do opisywanej przez Ciebie powieści, to przyznaję, że bardzo kuszący wydaje się ten spokojny klimat. Bardzo podoba mi się też tytuł.

    A jeśli chodzi o typowe dzieła traktujące o starości to polecam "Dziennik szalonego starca" Jun’ichirō Tanizakiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Klimat ww. powieści jest b. przyjemny, dobrze współgra z zimową porą (gwoli ścisłości - gł. akcja toczy się w styczniu).
    Nie wiem, czy jakąkolwiek powieść japońską można uznać za typowy przykład gatunku.;) Oni piszą tak odmiennie od Europejczyków.;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytamy o starości, bo przecież to jeszcze nie o nas. I jeszcze, i jeszcze nie :) Nie czytamy tym bardziej, że rzadko trafia się książka opisująca jak to na ostatniej prostej będzie zajefajnie. "Małe eksperymenty ze szczęściem" Hendrika Groena, niby zabawne, ale pod żarcikami skrywające pewne okrutne prawdy o ostatnim okresie naszej egzystencji. A ja sobie chyba powtórzę "Cytrynowy stolik" :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytamy dokładnie z tych powodów, które wymieniłeś.;( Chyba że bohaterowie są w jakiś sposób "odjechani" i może być zabawnie. o tych okrutnych prawdach wolę nawet nie myśleć.;(
      A "Cytrynowy stolik" zawsze dobrze się czyta.

      Usuń
    2. Zawsze powtarzam, że lubię dziarskich staruszków w literaturze, takich wygadanych i w miarę sprawnych, z jajem po prostu, bo wyobrażam sobie, że sam taki będę. I o takich lubię czytać :) "Stulatek ..." np. spełniał chyba warunek "odjechaności", choć już za wiele z niego nie pamiętam :P

      Usuń
    3. Dziarski staruszek czy staruszka zawsze w cenie. Ale gdybym miała sama podać przykład takiego bohatera, byłoby mi trudno.;(

      Usuń
  4. Ja jestem po lekturze Zbrodni Sylwestra Bonnard, rzecz o staruszku, który ma do siebie duży dystans i potrafi z siebie żartować. Nie jest może jajcarzem, choć to co robi, odbiega nieco od normalnego zachowania szacownego członka Kapituły i zapalonego bibliofila.Od jakiegoś czasu lubię książki o seniorach, uspakaja mnie ich stoicyzm, powolność, delektowanie się życiem, bo przeważnie na takich natrafiam. Tu przyszły mi na myśl wywiady Justyny (bodajże) Dąbrowskiej z ludźmi posuniętymi w latach na temat życia, miłości i przemijania. Są bardzo różni, ale nadal pełni życia, jedni zachłannie czerpiąc z niego garściami, drudzy wyciszając się przed zmierzchem. A wszyscy pogodni wbrew często ciężkim doświadczeniom. A cytrynowy stolik leży na półeczce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, powieści o seniorach raczej narzucają inny rytm.;) Zwrócę uwagę na tę Zbrodnię, w końcu to jest obszerna książka, a ostatnio głównie krótka forma mi podchodzi.
      Wywiady ze starszymi osobami zawsze w cenie - Posmysz, Konwicki, Vetulani, Gawlikowska mówią same ciekawe rzeczy.;) Tak, to chyba Dąbrowska zrobiła taki zbiór wywiadów.

      Usuń
  5. Mnie przyciąga najbardziej ta irlandzkość, zwłaszcza w powiązaniu z Irlandią Północną. Spędziłem dwa tygodnie w Omagh, w ramach licealnego programu wymiany. Nocowaliśmy u rodzin uczniów ze szkoły integracyjnej (czyli katolicko-protestanckiej) i doświadczyliśmy specyfiki tego kraju. Niemal równo rok wcześniej w tym mieście doszło do najbardziej krwawego zamachu w Irlandii Północnej. Zginęło 29 osób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli pamięć o zamachu była wciąż żywa i bolesna. Za to pobyt pewnie bardziej owocny w skutek takiej atmosfery. W takim razie może bardziej podejdzie Ci minipowieść MacLaverty'ego Cal:
      https://czytankianki.blogspot.com/2010/03/cal-bernard-maclaverty.html

      Usuń
  6. Z zainteresowaniem przeczytałam o Waszych propozycjach książek, w których autorzy w jakiś sposób mierzą się z problemem starości. Podrzucę jeszcze jedną (także niewielką) książkę - "Pieśń koguta" Viktora Fischla. Bohater - mający za sobą gorzkie życiowe doświadczenia lekarz, mieszkający w małej czeskiej wiosce, prowadzi ciągły spór o sens istnienia ze swoim alter ego – kogutem Pedro. Ich dialogi - pełne humoru, dystansu do życia, afirmacji życia - są bezcenne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam tę książkę już kilka razy w bibliotece.;) A jeśli, jak piszesz, jest pełna humoru, to tym bardziej.

      Usuń