wtorek, 6 sierpnia 2019

Ukojenie dla drzewa Adama

Weranda. Zrujnowana, skrzypiąca, krzywa, koślawa; drewniane zdobienia wypłowiały na słońcu z brązowego na szary. Jedynie gdy pada deszcz, weranda gdzieniegdzie staje się czarna, wzdłuż desek rozlewają się, niczym sople, czarne pionowe zabarwienia. Ale jest lato. Drzwi mają dużą klamkę, duży, wypolerowany kawałek drewna. Ale klamka nie jest potrzebna, bo drzwi są zupełnie krzywe. Klamki można użyć tylko po to, by je pociągnąć. Wtedy drzwi zawibrowawszy odskakują, gdy dolna krawędź zostaje z siłą wyrwana z progu. [s. 7]


Niby nic nadzwyczajnego, opis jakich zapewne wiele w literaturze, a jednak jest na tyle plastyczny, że pozwala zobaczyć i poczuć detale. A potem wejść na werandę, otworzyć drzwi i zajrzeć do środka. Warto zaryzykować, bo świat stworzony przez Ingę Žolude jest nader interesujący. Początkowo niepokoi – nie wiadomo, kto i dlaczego opowiada, nie wiadomo, czy należy szukać powiązań między kolejnymi tekstami, skoro wydają się rozgrywać w tej samej wiejskiej scenerii i w tej samej rodzinie.

W pewnym momencie staje się jasne, że jednak trzeba traktować je jako osobne historie, zwłaszcza że zmienia się otoczenie i charakter opowiadań: ze wspomnieniowych i nostalgicznych przechodzą w nieco oniryczne i surrealistyczne. Wciąż jest dość tajemniczo, ale teraz to narratorki muszą ustalać, co się właściwie wokół nich dzieje: w Brudnym praniu kobieta zaczyna podejrzewać, że ma w mieszkaniu dzikiego współlokatora, w Basenie Maria cierpi na amnezję, z kolei w Komedii granica między literatką a jej bohaterką zaciera się do tego stopnia, że trudno dociec kto kogo opisuje. A to w konsekwencji przekłada się na satysfakcję czytelnika.

O Ukojeniu dla drzewa Adama doprawdy trudno pisać, a przecież nie chodzi o streszczenia. Trudno je zaszufladkować (i dobrze!) czy zgrabnie scharakteryzować, niemniej mają w sobie coś "miłego", co nie tylko z powodu bliskości geograficznej pozwala zadomowić się w świecie bohaterów. Zachęcam do lektury, bo opowiadania Žolude są dobre i stanowią niezmiernie rzadką okazję do obcowania z literaturą łotewską, u nas z braku przekładów mało znaną. 

__________________________________________________________
Inga Žolude, Ukojenie dla drzewa Adama tłum. Daniel Łubiński 
Kolegium Europy Wschodniej, Wojnowice 2018

12 komentarzy:

  1. Brzmi interesująco, ale czy dużo tej oniryczności? Bo wolałbym większość nostalgiczno-wspomnieniową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam, że oniryczności jest mało i polega głównie na zatarciu granicy między rzeczywistością a lekkim koszmarem.;) Na dodatek jest to fajnie podkręcone. Więcej jest tu opowiadań realistycznych, więc można ryzykować.

      Usuń
  2. O, zaintrygowało mnie! Literatura łotewska na dodatek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie zareagowałam, kiedy zobaczyłam tę książkę na liście nominowanych do nagrody Angelusa. Szkoda, że mało się mówi o niszowych pozycjach z tej listy.

      Usuń
    2. Ha, przyznaję, że i mnie zainteresowała "narodowość" tego zbiorku. Trochę to smutne, że literatura krajów nadbałtyckich (Łotwa, Litwa, Estonia) jest tak mało dostępna na naszym rynku czytelniczym.

      Usuń
    3. Ja też nad tym ubolewam. Kojarzę kilka tytułów z Litwy plus starocie estońskie wydane w serii KIK, ale to przecież kropla w morzu.

      Usuń
    4. Ja ciekaw jesetm z kolei, ile naszej literatury trafia do krajów okolicznych.

      Usuń
    5. Z książek estońskich czytałam kiedyś „Możliwość wyboru” Aimée Beekman. I to chyba wszystko. Brakuje mi współczesnej serii KIK, serii, która przybliżałaby ciekawe książki z różnych krajów, także z tych mniej znanych.
      Opowiadanie „Brudne pranie”, sądząc po tytule, nadawałoby się do cyklu Piotra o praniu w literaturze. :)

      Usuń
    6. @ Qbuś

      Mnie też to intryguje.;)

      Usuń
    7. @ Agnieszka

      Znam Bekman, i to chyba właśnie ze wspomnianej przez Ciebie książki.;) Kojarzę, że zawierała wtręty wyraźnie lizusowskie w stosunku do władzy.
      Natomiast w tym roku czytałam po angielsku 'The Soviet Milk' Nory Iksteny (Łotyszki), naprawdę niezła rzecz, dobrze by się ją u nas czytało.
      Niestety prania w "Brudnym praniu" za dużo nie ma, zwracałam na to uwagę.;(

      Usuń