Niekiedy po kilku stronach lektury wiadomo, że trafiła nam się proza wyśmienita, bez fałszywej nuty, i tak właśnie jest z Parochią. Autor wrzuca czytelnika na głęboką wodę i każe się uczyć pływać w tej osobliwej toni, jaką jest tytułowa prawosławna parafia. Przypuszczalnie znajduje się gdzieś w prowincjonalnej Rumunii, akcja toczy się w czasach socjalizmu doby Nicolae Ceaușescu.
W powieści Dana Comana wszystko od początku wzbudza niepokój, nie tylko nieokreśloność czasoprzestrzeni, ale i fakt, że w kolejnych nazwach rozdziałów brakuje wiosny, jakby cykl pór roku we wsi nie uwzględniał okresu odradzania się przyrody. Chronologia zdarzeń jest zresztą pomieszana, bezimienny narrator tak płynnie przechodzi od dzieciństwa do dorosłości, że trudno niekiedy ustalić czas fabularny. Co jest tym trudniejsze, że mężczyzna ma prymitywną umysłowość. Dobiega trzydziestki i najwyraźniej wciąż nie chce dojrzeć; jego inicjacja seksualna będzie brutalna, a artystyczna – naiwna.
Mikrokosmos wiejskiej społeczności Comana jest dziwaczny, trochę jak z męczącego snu. Pośród surowego realizmu jest jednak miejsce na liryzm i mimo odstręczającego wrażenia, jakie wywołują zahukani mieszkańcy parafii, trafiają się w tej historii momenty piękne. Tak jest w scenie czuwania przy zmarłym, ukradkowego podczytywania ojcowskiej książki czy w scenie słuchania radiowej transmisji z meczu piłkarskiego. Znać rękę poety, który posługując się stylem niezwykle lapidarnym, potrafi stworzyć niezapomniane obrazy i postaci, z dużym marginesem na interpretację własną czytelnika.
Parochia z pewnością nie oddziaływałaby z taką siłą, gdyby nie była zbudowana na dychotomii: obrzędowość religijna ściera się tu z państwową „instytucjonalnością”, technika z dzikością natury, z kolei miłości niemal zawsze towarzyszy przemoc. Wszystko złożyło się na znakomity efekt – wiejska sceneria i sama fabuła stworzone przez rumuńskiego autora są jedyne w swoim rodzaju.
___________________________________________________________
Dan Coman, Parochia, tłum. Joanna Kornaś-Warwas
Wydawnictwo Universitas, Kraków 2019
Z jednej strony ogromnie zaciekawiła mnie ta książka. Zwłaszcza styl narracji i same elementy fabuły: obrzędowość, religia - bardzo lubię takie klimaty... Ale strasznie męczy mnie mieszanie chronologii zdarzeń zdarzeń.
OdpowiedzUsuńCóż, może chociaż warto kilka fragmentów przeczytać? Powieść na pewno zasługuje na uwagę, dla mnie jak dotąd najlepsza w tym roku.😉
UsuńMiałem takie wrażenie, że Ceausescu zaorał Cerkiew, a tu widzę, że jednak trwała, pewnie mocno stłamszona?
OdpowiedzUsuńBidna ta cerkiew, pop jeszcze bardziej, do tego milicja szuka na niego haków. Motywy dla mnie nowe w prozie, więc książka jest dodatkowo interesująca. Zachęcam do lektury.😉
UsuńZastanawiam się, czy kiedykolwiek czytałem coś rumuńskiego. I chyba nie. No to może to się nada na początek, wpiszę sobie na mityczną listę :D
UsuńCzarne trochę rumuńskiej literatury wydawało, i to w niezłym wydaniu. A teraz Universitas i widzę w tej serii przynajmniej kilka interesujących rzeczy.
UsuńNa listę wpisać nie zawadzi.;)
Ta seria wschodnioeuropejska Czarnego jakoś mnie nigdy nie skusiła, chyba się naciąłem na jakieś hermetyczne nudziarstwo i się zraziłem.
UsuńMożliwe, trafiały się i gnioty. Miejmy nadzieję, że Universitas ma lepszą rękę.😉
UsuńPrzeczytałam kilka pozycji literatury rumuńskiej, wydanych przez Książkowe Klimaty ("Nostalgia","Księga szeptów"), Atut ("Matei Brunul" - tę szczególnie polecem) oraz Amalteę ("Medgidia", "Dni króla") i ze zdumieniem odkryłam znakomitych pisarzy. Od tego czasu śledzę to, co się u nas rumuńskiego wydaje. "Parochię" wpisuję na swoją listę "must read", musi mieć niesamowity klimat, realizm magiczny po rumuńsku?
OdpowiedzUsuńWszystkie wymienione przez Ciebie książki mam w domu, czekają na swoją kolej.;) Dorzucę jeszcze Blechera i "Jestem komunistyczną babą!", ta ostatnia wnosi trochę humoru do na ogół ponurej rzeczywistości rumuńskiej.
UsuńO realizmie magicznym Comana pisze Jakub Kornhauser w posłowiu.;)
Raczej po nią nie siegnę.
OdpowiedzUsuńA szkoda.;)
UsuńTak smakowicie zachęcasz, że już bym wzięła do ręki, gdyby nie to, że nie mam w swoim zbiorze. Jakoś odnoszę wrażenie, że literatura okresu PRL-u zrobiła się bardziej interesująca ostatnimi czasy. Nie to, żeby ona się zmieniła, odnoszę wrażenie, że to czytelnicy inaczej ją dziś odbierają. Choć z drugiej strony dobra literatura zawsze była w cenie.
OdpowiedzUsuńSocjalizm daje niewątpliwie duże pole do popisu.;) Ale masz rację, też zauważam coraz więcej książek współczesnych osadzonych w tamtym okresie, nie tylko w Polsce. Może inne tematy na chwilę obecną wyczerpały się.;)
UsuńA do czytania Comana gorąco zachęcam.
Chyba jeszcze nie czytałem żadnej książki opublikowanej na łamach Wydawnictwa Universitas, a z tego, co pobieżnie przeglądam, widzę, że jest tam sporo ciekawych tytułów, ze szczególnym uwzględnieniem tego, który polecasz. Mój kolega parę lat temu z ówczesną dziewczyną, a dziś żoną zrobił sobie podróż samochodową po Rumunii - wg jego słów to bardzo, bardzo ciekawy kraj, chociaż na prowincji mocno zacofany. Ciekawe na ile zmienił się portret tamtejszego społeczeństwa na przestrzeni tych lat, które upłynęły od upadku reżimu Ceaușescu.
OdpowiedzUsuńTak, seria rumuńska Universitasu prezentuje się wyjątkowo dobrze, mam kilka kolejnych tytułów w planach.
UsuńRównież słyszałam, że Rumunia ma wiele do zaoferowania - kolega był zachwycony po wędrówce śladem monasterów. Może nadejdą jeszcze czasy, kiedy będzie można bez obaw tam pojechać. Tymczasem pozostają podróże literackie.;)
Odwiedziłem stronę wydawnictwa i na Rumunię się co prawda nie skusiłem, ale sprezentowałem sobie kolekcję 6 książek z serii "Las Américas. Nieznana klasyka literatury latynoskiej" - o żadnym z tytułów wcześniej nie słyszałem, więc piękne dzięki za bodziec do zapoznania się z tym, co ma do zaoferowania Universitas ;)
UsuńNie ma za co, przyjemność po mojej stronie.;) Mam kilka tytułów z tej serii, całkiem niedawno pojawiły się w księgarniach z tanią książką. Ciekawe, czy seria będzie kontynuowana.
UsuńMnie przyciąga nie tyle rumuńskość, co te chronologiczne eksperymenty wiosenne i narratora dziwnostki.
OdpowiedzUsuńNielinearna narracja daje tu bardzo mocny efekt, chciałabym wrócić za jakiś czas do tej historii i sprawdzić, co mi umknęło. Zwłaszcza jeśli mowa o porach roku.😉
Usuń