niedziela, 6 grudnia 2020

Święty Mikołaj

Było to na początku grudnia. Wyszła w niedzielę po południu z zamiarem wybrania się do kina i jakimś sposobem, sama nie wiedząc, jak i kiedy, znalazła się na Madison Avenue, o dwie przecznice od jego domu. Dzień był chłodny, o wysrebrzonym niebie i wietrze ostrym i zapierającym dech jak woń czeremchy. Na wystawach, pośród zasp cekinowego śniegu, połyskiwały sople anielskich włosów - ku utrapieniu Sylwii, która nie znosiła świąt, owych dni, kiedy człowiek jest najbardziej samotny. Za którąś witryną naturalnej wielkości mechaniczny święty Mikołaj klepał się po brzuchu i kołysał w przód i w tył w paroksyzmie elektrycznej radości. Na ten widok Sylwia zamarła; przez grube szkło słyszała jego donośny, piskliwy śmiech. Im dłużej mu się przyglądała, tym bardziej wydawała jej się wcieleniem zła, aż wreszcie z dreszczem się odwróciła i skręciła w ulicę, na której mieszkał pan Revercomb.

 Truman Capote, Pan Bida, w: Miriam, przeł. Krzysztof Zarzecki, Książka i Wiedza, Warszawa 1979


10 komentarzy:

  1. Zdjęcie twarzy Mikołaja jak dla mnie dość upiorne.Żeby nie wyrazić się dosadniej. Myślę, że w taką pułapkę świątecznego nastroju wpadają te osoby, które bardzo boją się zostać w te dni samymi. A ja sobie leżę pod mikołajowym prezentem - kocykiem, popijam kawkę, gra płyta, pali się świeczka, pachnie ciasteczkami (owsiane) i pieczonym jabłkiem i jest fajne. Pozdrawiam mikołajowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upiorne, a jakże.;) Też mi się wydaje, że źle się czują głównie samotni z przymusu. Mój mikołajkowy prezent został zjedzony.;)) A posiedzieć z dobrą herbatą, muzyką i przy świeczce o tej porze roku - uwielbiam.;)

      Usuń
  2. Święty Mikołaj jako demon? Cóż Capote wyprzedzał swoje czasy, teraz niejeden święty okazuje sie wcieleniem zła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Capote bywał demoniczny, jak się okazuje, ale to dobrze, że przełamał schematy. A zło teraz się czai dosłownie wszędzie, jeśli wierzyć oficjalnym doniesieniom.;(

      Usuń
  3. Hehe, Truman Capote. Czuję się trochę jak Sylwia, tyle, że z witryny nie spogląda na mnie Mikołaj, ale właśnie ten amerykański artysta - biblioteki znów są otwarte, więc chyba będę musiał odwiedzić choć jedną z moich filii i rozejrzeć się za panem Capotem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco zachęcam, Capote wart jest poznania. Im więcej jego utworów czytam, tym więcej smaczków dostrzegam - klimat potrafi stworzyć w dwóch zdaniach.

      Usuń
    2. I pyk. Właśnie zamówiłem w bibliotece "Inne głosy, inne ściany". Czyli może jeszcze w tym roku poznam twórczość pana Capote'a :)

      Usuń
    3. I fajno jest.;) Jak to mówili w pewnym skeczu: będzie Pan zadowolony.;)))

      Usuń
  4. W sumie to niejedno dziecko pewnie na widok Mikołaja zapłakało. Coś jak z klaunami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Sporo jest zdjęć zapłakanych przedszkolaków wyrywających się z uścisków Mikołaja.

      Usuń