Marianne nie jest już ani podziwiana, ani napiętnowana. Ludzie o niej zapomnieli. Jest teraz normalna. [s. 288]
Dobrze jest nie mieć 20 lat, a tym bardziej problemów, jakimi żyją młodzi bohaterowie Normalnych ludzi – tak bardzo chcą być lubiani, że prędzej wyprą się sensownej przyjaciółki niż narażą się średnio fajnym kolegom i koleżankom. Liczy się bowiem akceptacja i sympatia, mile widziany jest również podziw towarzystwa. Mówimy tu o zwykłej młodzieży z małego irlandzkiego miasta, zróżnicowanej pod względem klasowym, ale niezbyt snobistycznej.
Przyznam otwarcie, że nie jestem w stanie zrozumieć rozterek Marianne i Connella, powieściowych protagonistów. Osób bardzo inteligentnych, a jednocześnie zagubionych i emocjonalnie niedojrzałych. Bo jak inaczej określić parę, która w szkole ukrywa swoją znajomość, z kolei na studiach schodzi się i rozchodzi, twierdząc, że tylko się przyjaźnią i sypiają ze sobą. W rzeczywistości łączy ich wyjątkowo silna więź, której nigdy nie nazwaliby miłością, ponieważ nie potrafią rozmawiać o uczuciach. Ich zahamowania często prowadzą do brzemiennych w skutki nieporozumień – Sally Rooney świetnie pokazała, że nawet zwykłe przemilczenie czy niedopowiedzenie może znacząco wpłynąć na decyzję, czyli w konsekwencji na los.
Oczywiście mój brak zrozumienia dla postaci nie oznacza, że sama powieść jest zła. Przeciwnie, jest dość dobra, choćby dlatego, że autorka uniknęła stereotypów i stworzyła dwójkę frapujących antybohaterów. Oryginalnie opowiedziała o wartości prawdziwej przyjaźni, zwłaszcza tej niełatwej. Inna rzecz, że wytrwanie do końca tej historii wymaga cierpliwości – w moim odczuciu problemy Marianne i Connella są jednak cokolwiek sztuczne.
__________________________________________________________________
Sally Rooney, Normalni ludzie, przeł. Jerzy Kozłowski, WAB, Warszawa 2020
Ha, dla mnie niełatwo jest czytać powieść, w której występują bohaterowie pełni słabostek i wad. Jeśli faktycznie są osobnikami mocno drażniącymi, a ich rozterki niezrozumiałe czy, to lektura z automatu staje się męczarnią.
OdpowiedzUsuńJest męczarnią, faktycznie.;) Tutaj właściwie oboje są bezbarwni - poza wysoką inteligencją wydają się nijacy. Ale może zapomniałam, jak to naprawdę jest w wieku 20 lat.;)
UsuńChyba poczekam sobie nieco aż minie szałozachwyt nad Rooney.
OdpowiedzUsuńGdyby nie DKK, pewnie jeszcze długo bym po nią nie sięgnęła. Przynamniej dyskusja była ożywiona.;)
Usuń