Sierpień to jest dziwny miesiąc. Spod niego we wsi
prześwituje goła ziemia, spod ludzi prześwitują kości. W sierpniu mieszają się
ze sobą życie i śmierć, dzień i noc, ciemne i jasne. W sierpniu mamy wszystkiego
dużo i jednocześnie odczuwamy brak. Cieszymy się i popadamy w głęboką
melancholię. W sierpniu zieleń przebrzmiewa i kładzie się nisko, kruszy się od
upału, wypalają się w słońcu zgliniałe twarze, podpalają się psie brzuchy. [s. 135]
Piękny opis sierpnia, chciałoby się powiedzieć. Gdy jednak przeczytać fragment ponownie, słowo po słowo, okaże się, że to pozory – oryginalne skojarzenia mieszają się z frazesami i obiegowymi twierdzeniami. Podobnie jest z całą książką, wyrosłą niewątpliwie z kapitalnego pomysłu, a w ostatecznym rozrachunku przekombinowaną i efekciarską.
Widać to głównie w samej fabule Dewocji, która długo zdaje się zmierzać donikąd, czego nie usprawiedliwia fakt, że narratorka powinna zacząć spowiedź jak pan bóg przykazał, czyli od początku. A więc opowiada obszernie o rodzicach, sąsiadach i wydarzeniach we wsi, stale meandrując i w rezultacie usypiając czytelnika, księdza spowiednika chyba także. Finał, który prawdopodobnie miał być mocny i zaskakujący, wcale taki nie jest, ponieważ po drodze opowieść traci impet i rozmywa się w kilku pomniejszych życiorysach. Wyszła z tego historia o obrzędowości mylnie branej za pobożność oraz prawdziwej wierze wziętej za herezję.
Powieść Anny Ciarkowskiej nie przekonuje, w moim odczuciu trąci sztucznością. Powieści zaszkodziła gruba kreska, nie pomógł język, cokolwiek zbyt poetycki jak na prostolinijną narratorkę, która według opinii sąsiadów jest może nie głupia, ale mądra też nie [s. 8]. Ta postać miała duży potencjał mimo zamierzonej bezbarwności, niestety również do końca nie zaistniała. Żałuję, bo zapowiadało się na coś wyjątkowego.
_________________________________________________________
Anna Ciarkowska, Dewocje, Wyd. WAB, Warszawa 2021
Nie zauroczył mnie ten cytat. Bo dlaczego spod ludzi prześwitują kości i dlaczego twarze są zgliniałe? :) Z książkowych nowości o życiu na wsi bardzo podobało mi się „Budzenie drzew” Domańskiej.
OdpowiedzUsuńTeż mnie zastanowiły te prześwitujące kości. Twarz zgliniałą od biedy sobie wyobrażę: wysmaganą słońcem i wiatrem, choć pewności nie mam.
UsuńDomańska mignęła mi w nowościach, zwrócę na nią uwagę.
Ech, szkoda. Czytałem niedawno wywiad z autorką i miałem wrażenie, że ta powieść to coś b. ciekawego i odkrywczego. Trochę ostudziłaś mój zapał, ale jak się trafi okazja, to po książkę pewnie i tak sięgnę, chociaż będę już uzbrojony w jakąś wiedzę na jej temat, więc i ewentualne rozczarowanie raczej nie będzie zbyt duże :)
OdpowiedzUsuńWywiadu nie czytałam, ale zaraz to nadrobię, bo jakiś mam nawet zapisany. Cieszę się natomiast, że wstrzymałam się z zakupem, nowości jednak bezpieczniej wypożyczać z biblioteki.;)
UsuńPrzeczytać na pewno nie zawadzi.
Już po cytacie widać, ze autorka sili sie w każdym zdaniu na oryginalność. Aż podpalają sie od tego psie brzuchy ;). Jak dobrze wreszcie przeczytać uczciwą opinię o tej książce! Wszędzie same zachwyty. Okazuje sie że przez niesamowity piar, a nie walory literackie ech. Cieszę sie ze nie dałam sie nabrać. I dziękuję za ostrzeżenie.
OdpowiedzUsuńNiestety achy i ochy przesadzone. w zasadzie nota biograficzna na ostatniej stronie powinna mnie przestrzec: "Z wykształcenia filolożka i literaturoznawczyni, z powołania – poetka. Czytająca i rysująca kolekcjonerka wspomnień i przeżyć, światoczuła i nadwrażliwa zbieraczka mikrohistorii." Boszsz, kto to pisał?
UsuńNie ma za co, ale zachęcam do zajrzenia do środka w księgarni naziemnej, może już jestem zbyt wymagająca.;(
Ech nie, popularność książki w dużej mierze jest spowodowana wielkim powodzeniem instakonta Autorki. Tam serwuje ona jakieś sztambuchowe mądrości i to sie podoba ;)
UsuńSerio? Dzięki za oświecenie, aż sobie obadam te mądrości.;)
UsuńPrzeczytawszy cytat pomyślałam no nareszcie, coś mi się nie bardzo podoba. Zupełnie nie czuję tych metafor. Ta pora życia i śmierci, te prześwitujące kości i podpalone brzuchy psie. Zgadzam się, cytat sprawia wrażenie przekombinowanego, jeśli całość jest taka, to ciężko się czyta. Dziwią mnie zachwyty, bo nie sądziłam, że metaforyczność znajduje tylu wielbicieli.
OdpowiedzUsuńNiestety całość jest utrzymana w podobnym tonie, choć z czasem metafor jakby mniej. Tak czy owak, książkę męczyłam w oczekiwaniu na jakieś olśnienie, ale nie nastąpiło. Nic to, jest jeszcze parę innych innych książek o podobnej tematyce.;)
UsuńI cóż ja mam tu dodać? Mogę w zasadzie powtórzyć wnioski i komentarze innych. Co tylko dodatkowo dowodzi tego, że autorka zdecydowanie przestrzeliła z metaforyką.
OdpowiedzUsuńNiestety. To jest takie "ładniusie".;(
Usuń