wtorek, 10 sierpnia 2021

W drodze do Berlina

Exodus nie jest książką tak porywającą jak jej poprzedniczka czyli Unorthodox, bo – stwierdzam to z dużym żalem – jest po prostu gorzej napisana. Podczas lektury męczą przede wszystkim dłużyzny oraz styl przepełniony nieznośnym patosem. Zastanawia również głęboka naiwność autorki (np. w kwestii antysemityzmu) oraz „niesamowite” zbiegi okoliczności, które podważają wiarygodność relacji. Jeśli jednak uzbroimy się w cierpliwość i przymkniemy oko na pisarskie braki, otrzymamy interesującą opowieść o poszukiwaniu własnego „ja”, co w przypadku młodej mężatki i matki odchodzącej z ortodoksyjnej społeczności jest sprawą złożoną.

 
Tym razem Deborah Feldman opisała swoje europejskie podróże śladami ocalałej z Holokaustu babki. Pobyty na Węgrzech, w Szwecji i w Niemczech okazały się dla autorki dużym przeżyciem, głównie duchowym. Zważywszy na przebieg wędrówki, zapożyczenie tytułu książki od tytułu biblijnej Księgi Wyjścia jest jak najbardziej uzasadnione. Feldman niewątpliwie przeszła ogromną przemianę: od pytań o swoją żydowskość przez poszukiwania rodzinnych korzeni oraz edukację aż po coś na kształt objawienia i w konsekwencji pogodzenie się z żydowską tożsamością. 
 
Dla mnie śledzenie tego procesu było – mimo wspomnianych zastrzeżeń – frapujące, nie wiem niestety, czy takie będzie i dla innych czytelników. 
 
____________________________________________________ 
Deborah Feldman, Exodus. Księga wyjścia – moja droga do Berlina, przeł. Katarzyna Gucio 
Wyd. Poradnia K, Warszawa 2021 
 

6 komentarzy:

  1. Chyba się nie skuszę. Ale Unorthodox mam w planach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obie są warte lektury, niemniej Unorthodox jest o wiele bardziej wciągająca.

      Usuń
  2. "Dla mnie śledzenie tego procesu było – mimo wspomnianych zastrzeżeń – frapujące, nie wiem niestety, czy takie będzie i dla innych czytelników."

    Innym czytelnikom nie pozostaje zatem nic innego, jak tylko przekonać się na własnej skórze. Mimo wypunktowanych braków i niedoskonałości, wciąż intryguje mnie ta lektura, więc jeśli wpadnie mi w ręce, to dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście.;) Lepiej samemu wyrobić sobie zdanie, w końcu każdy czytelnik to inne oczekiwania i upodobania. Zresztą - jeśli przeczytało się już "Unorthodox", to z czystej ciekawości co do dalszych losów narratorki trzeba chociaż zajrzeć do "Exodusu".

      Usuń
  3. Lektura Unorthodox sprawiła mi sporą przyjemność, więc może mimo wszystko przeczytam także i tą pozycję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zachęcam, mimo minusów. Było nie było warto sprawdzić, co narratorka zrobiła ze zdobytą wolnością.

      Usuń