Wyjechała do Ameryki. Była emigrantką i poszła na Wigilię do innych emigrantów. Posprzeczali się o szynkę Krakus, którą sprzedawał polski sklep. Jedni chcieli protestować przed sklepem, bo sprzedając Krakusa, popiera się komunizm, inni byli zdania, że pikietą nie pokona się ani Krakusa, ani komunizmu.
Były gołąbki z kaszą gryczaną i pieczarkami. Może i niezłe, ale nie umywały się do gołąbków ojca Hani. Pracował na kolei, na slupach wysokiego napięcia, świetnie gotował, gołąbki zwłaszcza. Nie śmiały być z pieczarkami, o których zresztą nikt wtedy nie słyszał, a jak słyszał, to ignorował z pogardą. Były wyłącznie z prawdziwymi grzybami, które ojciec Hani osobiście zbierał w lasach koło Pogorii.
[…]
Spytała, czy ktoś jadł siemieniotkę, zupę z konopi.
Nie, nikt nie jadł, nikt nawet o siemieniotce nie słyszał.
Ktoś spytał, jak się to gotuje.
Nie wiedziała. Zupę przynosiła im na Wigilię pani Machurowa, sąsiadka z Pocztowej. Ostatnia w Sączowie gospodyni, która umiała prawdziwą siemieniotkę ugotować.
Hanna Krall, Synapsy Marii H., Wyd. Literackie, Kraków 2020, s.39
Siemieniotka (także: siemieniec, siemieniatka, siemiotka, siemionka, siemianka, siemieniucha, konopiotka, konopianka) to zupa z nasion (siemienia) konopi. Na Śląsku, w Małopolsce i Wielkopolsce tradycyjnie spożywana w wigilię Bożego Narodzenia. Przepisy różnią się od siebie, poniżej jeden z wariantów.
Składniki:
25 dkg konopi
10 dkg kaszy jaglanej
woreczek kaszy gryczanej
3 duże cebule
1,5 litra wody
mleko
sól, pieprz
opcjonalnie poszatkowana natka pietruszki
Sposób przygotowania:
Do zagotowanego litra wody wrzucić konopie, gotować aż do popękania ziaren. Ostudzić, przelać przez sito, przecierając ziarna – pozostanie szara, dość gęsta zawiesina.
Zagotować pół litra wody, dodać pokrojoną w kostkę cebulę i dusić przez ok. dwie minuty. Połączyć z wywarem z konopi i doprawić solą i pieprzem.
Z drobno zmielonej kaszy jaglanej oraz ¼ litra wody przygotować zasmażkę, zagęścić nią zupę, doprowadzić do wrzenia.
Podawać z kaszą gryczaną.
To ja z tych kilku rodzajów zup z konopi poproszę gołąbki z prawdziwymi grzybami :) Pogodnych i uśmiechu pełnych Świąt z barszczem, grzybową, albo konopną zupą i ciekawymi lekturami pod choinką.
OdpowiedzUsuńBarszcz pewnie lepszy niż siemieniotka.;) Spóźnione dziękuję.
UsuńAle skąd wziąć konopie w tym kraju��
OdpowiedzUsuńMoże ze sklepu ze zdrową żywnością? Czasem można tam znaleźć istne cuda-wianki.;)
UsuńSam znam z dzieciństwa kilka potraw, które gotowała Babcia, a których Mama już nie miała w swoim kuchennym repertuarze. Porka (parka), czy garus chociażby. A konopie wracają do łask i nie, nie mam tu na myśli suszu z konopii indyjskich :P
OdpowiedzUsuńO porce/parce ani garusie nie słyszałam, muszę się dokształcić. Lubię poznawać regionalne smaki, choćby z opisu.;)
UsuńWierzę na słowo, że konopie wracają do łask.;)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pra%C5%BCucha_ziemniaczana
Usuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Garus
I od razu zaznaczam, że jak nie byłem i nie jestem zwolennikiem zup owocowych, tak babciny garus z kraszonymi ziemniaczkami wsuwałem z zapałem :)
Konopie w mojej okolicy wracają do łask dla tłoczonego na zimno oleju :) Co nie zmienia faktu, że wzbudziły małą sensację w okolicy :P
Widzę smętek trochę świąteczny... ;). Też pamiętam kilka dań mojego ojca, co do których żałuję, że nie wzięłam przepisu, bo już nigdy takich nie zjadłam ponownie. Zwłaszcza potrafił tak jakoś magicznie udusić zwykłe pieczarki z cebulą, że smakowały lepiej niż najdroższe grzyby leśne w najlepszej restauracji. Do dziś nie wiem, czego do nich dodawał... Takich gołąbków, jakie jadłam w dzieciństwie, też już nigdy w życiu dorosłym nie zjadłam (choć one wigilijne nie były, u nas gołębie zawsze były z mięsem). Udanego Nowego Roku życzę!
OdpowiedzUsuńOj, tak, niektóre przepisy warto zachowywać dla potomnych. U mnie w domu jednym z nich jest przepis na keks, w zeszycie mojej mamy nazywany jeszcze cwibakiem. Zawsze się udaje.
UsuńDziękuję i Tobie również życzę dobrego Nowego Roku.
Nie znam tej zupy, ale sprawia wrażenie bardzo ciekawego eksperymentu kulinarnego, którego spróbuję się podjąć.
OdpowiedzUsuńW takim razie daj znać, jak wyszła. Podobno jest aksamitna i smakuje o niebo lepiej niż wygląda.;)
Usuń