wtorek, 20 lutego 2024

Jak zbity pies

20 lutego 1958

Jak przeglądam za sobą wszystkie moje imieniny, chyba nie znajdę równie samotnych jak dziś. Nawet w 1936 roku (dwadzieścia dwa lata temu!) jakoś coś się zrobiło, córki mi przyniosły klasyczne rysunki i było jakoś lżej. Nie wzdycham  do tego, co było cztery lata temu, to było niepotrzebne i zbyt „pyszne". Prawdziwy pisarz nigdy by na to nie pozwolił. Wtedy zresztą nie byłem jeszcze prawdziwym pisarzem i powiedziałem prawdę, że jeszcze nic nie napisałem. Dopiero od pierwszego tomu Sławy i chwały zaczyna się moje prawdziwe pisarstwo. Ale tu nie chodzi o sprawy pisarskie. Nigdy po ludzku nie było mi w ten dzień tak smutno jak dzisiaj. Może właśnie w 1937 roku tylko. Ale mam te same troski co wtedy i jeszcze trochę więcej. […]


20 lutego 1959

Znowu ten okropny dzień: urodzin. Po mojej koszmarnej wizycie w Bydgoszczy czuję się jak zbity pies. Wszystko razem przerażające – jak to pisałem przed rokiem. I nie wiem, co jest gorsze, czy zeszłoroczna samotność, czy tegoroczna „uroczystość”, gdzie mi się nic nie chce, tylko płakać. Nie miałem żadnej wiadomości od mojego wyjazdu z Bydgoszczy, a przecież tam to wszystko źle wyglądało [...]. Miałem zupełnie zdawkowy telegram z życzeniami. [...]

20 lutego 1960

Umieć, jak Jurek, pożegnać się z życiem.

Jarosław Iwaszkiewicz, Dzienniki 1956-1963, Wyd. Czytelnik, 2010




14 komentarzy:

  1. A cóż takiego wydarzyło się w Bydgoszczy, że on tak okropnie się poczuł? :) Czytałam kiedyś te dzienniki, ale już niestety nie pamiętam szczegółów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie pamiętam, ale sprawdzę. Fragment miałam wynotowany, luzem.;(

      Usuń
    2. Nie trzeba sprawdzać, to w sumie nie takie ważne. :)

      Usuń
    3. Mnie jednak zaintrygowało. Ciekawi mnie, czy przesadzał, czy rzeczywiście coś okropnego się wydarzyło.

      Usuń
    4. Otóż w Bydgoszczy odwiedzał kochanka, który przebywał tam (bardzo już chory) pod opieką swojej przyjaciółki, o którą JI był zazdrosny.

      Usuń
    5. Aha. Jego kochanek, o ile dobrze pamiętam, zmarł potem na gruźlicę.

      Usuń
    6. To były jego ostatnie miesiące, Iwaszkiewicz był tego świadom.

      Usuń
  2. Przyjemnie się czyta ten wpis :) Na pewno wrócę tu nie raz. Też piszę blog o książkach. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś tak w tym pierwszym wpisie ... imieniny? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w przypisie (którego nie zamieściłam) wyjaśniono to następująco: Iwaszkiewicz, który na chrzcie otrzymał imię Leon, obchodził imieniny 20 lutego wraz z urodzinami.

      Usuń
    2. Oszczędniś? Ale to i prezentów o połowę mniej. Chyba że przyjmował podwójne? :P

      Usuń
    3. Pomyśl o urodzonych 24 grudnia - w dzieciństwie tylko Dzień Dziecka był pocieszeniem.:)

      Usuń
    4. Miałam na myśli Ewy I Adamów urodzonych 24 grudnia.;)

      Usuń