Janek dużo gotował. Każdego wieczoru podawał kolację z jednego z przepisów, które znajdował w kolejnych numerach czasopisma „Pani". Hela trzymała je na podłodze w łazience.
Kiedy
stał przy kuchence, każdy krok musiał wyglądać tak jak w przepisie. Inaczej się
wściekał. Rzucał wszystko i szedł do sklepu. Zostawiał zupę na gazie, ziemniaki
przywierały. Zostawiał makaron w garnku, makaron robił się papką. Zostawiał
ciasto na quiche w misce, ciasto wysychało. Bo w domu nie było gałki muszkatołowej.
Strasznie
się o to kłócili.
— Czy nie możesz chociaż raz odpuścić,
darować sobie tej gałki, jak raz zrobisz quiche bez gałki, to też będzie dobrze,
przecież i tak zawsze wychodzi ci pyszny! — Magda stała w ciasnej kuchni,
myślała, że jeszcze chwila i go udusi.
Ich
współlokatorka zamykała się w pokoju, trzaskały drzwi.
Katarzyna
Michalczak, Klub snów, Warszawa 2019, s. 152