Czerwona woda doskonale pokazuje, jak zaginięcie jednej osoby może wpłynąć na życie wielu innych. Nie tylko najbliższych, ale również podejrzanych, świadków i śledczych. Sprawa jest tym bardziej poruszająca i zagadkowa, że siedemnastoletnia Silva z małego chorwackiego miasteczka zniknęła niemal bez śladu. Kilkuletnie poszukiwania nie przyniosły efektów, po wojnie na Bałkanach zabrakło już motywacji do kontynuowania oficjalnego śledztwa.
Jurica Pavičić znakomicie pokazał dramat rodziny, która wskutek odmiennych postaw (od wycofania po konkretne działania) i braku porozumienia z czasem się rozpada. Nawet jeśli o dziewczynie się nie mówi otwarcie, wciąż się o niej pamięta i czeka na jakikolwiek znak. Gdzieś obok upada socjalizm, przetacza się wojna, kraj powoli podnosi się z ruin, tymczasem Velowie, zwłaszcza rodzice, nadal żyją jakby w znieczuleniu, siłą rozpędu, która popycha ich do względnie dobrego funkcjonowania. Nie wiadomo kogo bardziej szkoda, zaginionej czy tęskniących za nią bliskich.
O ile powieść początkowo sprawia wrażenie przeciętnej, to akcja powoli
się zagęszcza i całość nabiera poloru. Bardzo dobrym zabiegiem okazała się
narracja ujęta z perspektywy różnych bohaterów oraz przeskoki w czasie – przez
blisko ćwierć wieku oglądamy starzejących się świadków wydarzeń oraz przemiany społeczno-polityczne
w Chorwacji. Dość powiedzieć, że żaden z obrazków nie napawa optymizmem,
prędzej czy później wszędzie pojawia się jakaś rysa. Książkę polecam, solidna proza.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz