poniedziałek, 15 grudnia 2025

O świętach w dobie cenzury

W książce Ślepa kuchnia. Jedzenie i ideologia w PRL Monika Milewska pokazuje m.in. jak w latach 60. ubiegłego wieku, a więc w okresie złych relacji między władzami państwa a Kościołem, zwalczano wszelkie przejawy religijności w oficjalnych przekazach, w tym w prasie:

Komunistyczne władze starały się zatrzeć religijne konotacje nawet w samym nazewnictwie świąt. W prasie i książkach kucharskich jeszcze w latach 60. Boże Narodzenie najchętniej nazywano „świętami zimowymi”. Na wiosnę Polacy obchodzili oczywiście „święta wiosenne”, bo nazwy „Wielkanoc” władze obawiały się jak diabeł święconej wody. Często więc tylko jadłospis na dany dzień wskazywał, z jakim świętem mamy do czynienia. Cenzurę jednak dawało się sprytnie obejść i „świąteczny” numer pisma można było stworzyć, posiłkując się wyłącznie kulinariami.

Taki chwyt zastosowała redakcja miesięcznika „Ty i Ja” w grudniu 1967 roku, a więc w okresie, w którym relacje państwo – Kościół nie układały się najlepiej z powodu trwającego wciąż konfliktu o Millennium Polski. Miesięcznik, aby podzielić się z czytelnikami świąteczną atmosferą, uciekł się do kilku podstępów. Na stronie redakcyjnej opublikował – bez żadnego komentarza – stylizowane na ludową sztukę meksykańską wycinanki, z których można było stworzyć oryginalną, latynoską szopkę. Rozbudowany dział kulinarny natomiast, prowadzony przez Marię Lemnis i Henryka Vitry (czyli – w jednej osobie – Tadeusza Żakieja), składał się w tym numerze z przepisu na barszcz kiszony z cebulą, „ponieważ ani wigilia, ani święcone nie byłyby kompletne bez tej staropolskiej zupy”. Obok figurowały dwie zagraniczne receptury: na włoską grzybowo-rybną zupę burridę i norweskiego łososia z wody, które miały „dyskretnie urozmaicić” świąteczny stół ciekawych nowinek czytelników miesięcznika, nie naruszając zarazem wymogów „polskiej kuchni wigilijnej, łączącej zasadę «postu» z narodowym zamiłowaniem do dobrego i obfitego jadła”. Zauważmy, że słowo „post” autor (a może cenzor?) wziął w ostrożny cudzysłów. Choć może cudzysłów ten nie miał w sobie nic z politycznej ostrożności, a był tylko ironicznym komentarzem do tradycyjnego katolickiego postu, który w wielu wypadkach skutkował wzywaniem karetek pogotowia do pękających od świątecznego jadła brzuchów obywateli PRL-u. Clou numeru był prawie trzystronicowy artykuł zatytułowany Świąteczne wariacje piernikowe, zawierający nie tylko kilka przepisów na staropolskie pierniki, ale i świąteczne życzenia dla czytelników i czytelniczek, które być może jedynie w tej formie dało się przemycić.

Monika Milewska, Ślepa kuchnia. Jedzenie i ideologia w PRL,  PIW, Warszawa 2021

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz