piątek, 17 września 2010

Pandrioszka - Krystyna Kurczab-Redlich


Jednym z najczęściej kupowanych suwenirów w Rosji jest zdobiona w ludowe wzory matrioszka czyli drewniana lalka, wewnątrz której znajduje się jej mniejsza kopia, w tej - następna, jeszcze mniejsza itd. Jak pisze autorka spod pięknych barw matrioszki wyzierają nieszczęścia, strach, przerażenie, każda kolejna cząstka malowanej zabawki to kolejny dramat. Matrioszka po otwarciu jest jak puszka Pandory, hybryda Dobra i Zła: PANDRIOSZKA [s. 7]. Czytając reportaże Krystyny Kurczab-Redlich nietrudno w to uwierzyć.


Pierwsza część książki czyli "Życie" nie jest tak pesymistyczna. Autorka ze znawstwem opisuje wiele aspektów życia Rosjan skupiając się na mieszkańcach Moskwy (sama spędziła tam kilkanaście lat). Opisuje m.in. życie kulturalne, biedne i bogate dzielnice, sposoby spędzania wolnego czasu, zwyczaje świąteczne, kuchnię nie szczędząc przy tym gorzkich słów. Podkreśla biurokrację i korupcję, liczne bezsensy będące reliktami minionej epoki oraz niepojęte - z polskiej perspektywy - podporządkowanie się rosyjskich obywateli absurdalnym przepisom.

"Przeżycie" to notatki dotyczące nadużywania władzy oraz łamania praw człowieka w życiu codziennym. Świadomość, że bez pieniędzy i znajomości jest się nikim, po prostu przygnębia. Przytoczone historie świadczą o totalnym braku poszanowania jednostki i nagminnym łamaniu prawa na rzecz osób uprzywilejowanych. Mieć władzę oznacza móc absolutnie wszystko; niemożliwe staje się możliwym, naturalnie w majestacie prawa. Niektóre z opowieści, zwłaszcza te o pobycie w więzieniach, czyta się z przerażeniem, podobnie jak ostatnią część "Przetrwanie" poświęconą wojnie w Czeczenii. I chyba bardziej niż okrucieństwo uderza zakłamanie i wyrachowanie strony rosyjskiej, która według autorki konflikt sprokurowała na potrzeby wygranej w wyborach.

Przyznam, że pod wieloma względami "Pandrioszka" zrobiła na mnie o wiele większe wrażenie niż "Imperium" Kapuścińskiego. Przede wszystkim opisuje więcej zagadnień i daje szerszy pogląd na życie współczesnych Rosjan. W moim odbiorze jest lekturą o wiele bardziej przejmującą, miejscami szokującą. Niestety utwierdza mnie zarazem w przekonaniu, że odwieczna dyktatura w kraju naszych sąsiadów najwyraźniej wyhodowała sobie pokornych obywateli, którzy wiele zniosą, a zdziwienie obcokrajowców kwitują zazwyczaj stwierdzeniem u nas po drugomu (u nas jest inaczej). Faktycznie trudno pojąć rosyjską mentalność, może lepiej ją po prostu zaakceptować niż doszukiwać się sensu.

Jeśli miałabym coś zarzucić książce, to styl. Pierwsza część wydała mi się nieco chaotyczna, raził mnie również nadmiar wielokropków (średnio pięć na stronę:)) i wykrzykników, co świadczy o dość emocjonalnym podejściu autorki do opisywanych zagadnień (inna rzecz, że nie ukrywa ona swoich poglądów). Wymyślna metaforyka także wydawała mi się momentami nie na miejscu. Na szczęście to są drobiazgi, całość zasługuje na uwagę wszystkich interesujących się Rosją. Poruszająca lektura.

Krystyna Kurczab-Redlich, "Pandrioszka", Wydawnictwo Rebis, Poznań, 2008

7 komentarzy:

  1. jak jej mama byla liebling to j chyba kuzynka ligockiej? w kazdym razie ma ciekawych rodziców

    chyba czytalam jakies jej reportaze w GW. podoba mi sie jako zaangazowana osoba

    a o jeszcze zwiazku radzieckim i mentalnosci mieszkanców najwiecej sie dowiedzialam z samozdatowej ksiazki rosyjskiego autora, kt tytulu zupelnie nie pamietam. o czlowieku, kt wypadl z systemu i nie mógl sobie potem znalezc miejsca w zyciu. inna lecja "rosyjskiego" byla "jarzebina czerwona". jej bohater pytal: a etot prazdnik - ili on waobszczie bywajet?

    OdpowiedzUsuń
  2. O, tak ciekawa rodzina, teraz dopiero sprawdziłam.

    Masz rację - autorka to osoba b. zaangażowana. Dlatego tym bardziej chcę przeczytać jej kolejną książkę tj. "Głową o mur Kremla". Zwłaszcza, że pisze tam o Biesłanie i Dubrowce.

    Kino rosyjskie to temat rzeka, dzisiaj niektóre stare filmy oglądam z przyjemnością. Ale kreskówki mieli świetne, zwłaszcza baśnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejne reportaże o Rosji - idziesz jak burza przez rosyjskie wyzwanie! :) I kolejna dobrze zapowiadająca się książka. U mnie nastrój na literaturę faktu jest w zupełnym zaniku ostatnio. Ale i tak po Twoim tekście nabieram ochoty na takie książki.

    PS. Na stronie wyzwania pominęłaś w tagach do notki siebie samą, że tak powiem ;) Napomykam, bo może to przeoczenie a nie celowo?

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli obie jesteśmy podobnego zdania :) smutna to książka niestety z idealnie, jak oceniła Nutta, okładką - mi w niej zabrakło muzyki, śpiewu - Rosja z tym mi się kojarzy
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. maioofka -->

    Jaka tam burza, raczej mżawka;))))) Z chęcią poczytałabym więcej, ale co chwila dowiaduję się o jakiejś ciekawej książce i rodzi się chęć natychmiastowego przeczytania;) Kiedyś reportaży nie czytałam, to się zaczęło dopiero jakieś 2-3 lata temu. Może to również kwestia pojawiających się tytułów?

    "Pandrioszka" warta jest grzechu;)

    I dzięki za zwrócenie uwagi, brak tagu to naturalnie przeoczenie;)

    mrsantares -->

    W moim odczuciu pierwsza część nie jest smutna, mimo mało pochlebnego wizerunku Rosji. Samo życie jak dla mnie. Później robi się już faktycznie ponuro. Powiem szczerze, że książka odpowiada moim wyobrażeniom o Rosji, stąd też jaśniejszych akcentów mi nie brakowało;) Wydaje mi się, że autorka przejawia wiele empatii dla zwykłych ludzi i starała się przedstawić realia z ich perspektywy. Może dlatego nie ma tam muzyki, śpiewu, o których piszesz. Najlepiej byłoby przekonać się naocznie;)

    Pozdrowienia;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba widziałam ją w swojej bibliotece. Next time poszukam :) Wspominałam już kiedyś, że uwielbiam matrioszki? A jeśli chodzi o przesyt wielokropków i wykrzykników: My baby już takie jesteśmy, cóż poradzić? Sama nie raz łapie się po czasie na tym, że za dużo używam kropeczek. Może Freud albo Jung mogliby mi wytłumaczyć to zjawisko, gdyż sama tego nie pojmuję ;)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. My, baby, takie jesteśmy? O, nie, na szczęście nie wszystkie;)

    Tak mi się wydaje, że ww. panowie faktycznie mogliby coś na temat interpunkcyjnego nadmiaru powiedzieć;) Sama byłabym ciekawa.

    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń