czwartek, 5 kwietnia 2012

Kiedy życie nas zdradza


Pierwsze, co uderza w nowej książce Stasiuka to staranność, z jaką ją wydano. Twarda oprawa i ilustracje dają przyjemne wrażenie, choć od biało-czarnej szaty graficznej Kamila Targosza wieje chłodem. Rzut oka na tylną okładkę "Grochowa" i mamy pierwsze zaskoczenie czyli demoniczne zdjęcie autora. Bardziej pasowałoby do powieści grozy niż prozy funeralnej, ale niech będzie, i tak mi się niezmiernie podoba.


Schody zaczynają się podczas lektury. Opowiadania są na nierównym poziomie, niby na ten sam temat, ale jakby do siebie nie pasują. Zdecydowanie najlepsze - bo spójne i dopracowane - są dwa ostatnie: "Suka" i tytułowy "Grochów". Stasiuk pisze o tym, czego większość ludzi doświadcza, ale przed czym się broni lub po prostu wypiera ze świadomości: odchodzenie bliskich. Jak trudno jest rozmawiać z nieuleczalnie chorym przyjacielem, jak bardzo trzeba się czasem zmuszać do odwiedzin i jak odstręczająca potrafi być fizjologiczna strona choroby. Z jednej strony żal i bezradność, z drugiej - poczucie ogromnego dyskomfortu psychicznego. Po fakcie pojawiają się nowe odczucia - czasem jest to bunt (bo życie nas zdradziło, bo mieliśmy żyć wiecznie, bo tyle jeszcze było do zrobienia), niekiedy złość (bo po kremacji brak materialnych dowodów na wcześniejsze istnienie), ale w końcu przychodzi i spokój - pewien proces się dokonał, odwrotu już nie ma.


Jakkolwiek udane jest opowiadanie tytułowe, będące hołdem dla zmarłego przyjaciela, a zarazem opowieścią drogi, trudno mi uznać "Grochów" za książkę dobrą. Pisanie na tak niepopularny i niewygodny temat jak śmierć nie stanowi według mnie taryfy ulgowej w ocenie utworu. Naturalnie trudno spodziewać się fajerwerków po tego rodzaju literaturze, niestety tym razem Stasiuk mnie rozczarował. Mimo podobnych doświadczeń ze śmiercią nie odnalazłam się w jego opowiadaniach. Może pora sięgnąć po wcześniejsze, nie przeczytane jeszcze stasiukowe książki.

_______________________________________________________

Andrzej Stasiuk "Grochów" Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, 2012
_______________________________________________________



16 komentarzy:

  1. Prędzej czy póżniej przetestuję ten tomik , bo lubię prozę Stasiuka, choć nie wszystko znam i nie wszystko mi odpowiada, np, poddałam się w "Taksim", bo ciągle o tym samym było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wszystko Stasiuka znam, wolę go z okresu przed-podróżniczego. Dziewięć, Mury Hebronu, Przez rzekę - to lubię.;) Ale z sentymentu i tak będę czytać wszystko, co wyda.;)

      Usuń
  2. Oj, o Śmierci to ja obecnie jedynie u Pratchetta mógłbym poczytać.
    PS. Czy mógłbym prosić o wyłączenie kapci?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu jest więcej o procesie odchodzenia niż samej śmierci, nie wiadomo, co bardziej dotkliwe.
      Kapcie czyli obrazkowa weryfikacja? Usunięta, dzięki za informację, nawet nie wiedziałam, że mam tę funkcję włączoną.;)

      Usuń
    2. Nie szkodzi. Ostatnio tematy ostateczne działają mi na nerwy i staram się unikać. Chyba, że w grę wchodzi polewka z. Wtedy, myślę, dam radę. I stąd PTerry :)
      PS. Tak o te chore obrazki mi chodziło. Dzięki :)

      Usuń
    3. Z kwestii ostatecznych mało kto chce sobie żarty stroić.;) Palahniuk chyba w Potępionych trochę sobie dworuje ze śmierci, a dokładnie z życia PO.

      Usuń
  3. :) ogromnie lubię Stasiuka, niezależnie od tego co i jak napisze to będę czytać. I choćby było nierówno, nie pasująco...
    Polecam Opowiesci galicyjskie, Przez rzekę, Dukla... jesli nie czytałas wczesniejszych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mary

      No właśnie czytałam Stasiuka od najwcześniejszych jego książek i zdecydowanie wolę go w wersji sprzed kilkunastu lat.
      Ale mam podobny odruch do Twojego: będę czytać cokolwiek wyda.;)

      Usuń
  4. czyli nie zachwyca, mnie zreszta jak wiesz, nigdy ten pan nie podabał sie :). A na podobny temat calkiem ciekawie pisała Tokarczuk w Ostatnich Historiach. No ale nie wiem czy ona z kolei Tobie sie podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat "Grochów" nie zachwyca, ale wciąż przede mną Taksim i Dziennik... - mam przeczucie, że te książki mnie nie zawiodą. Ostatnio nawet słuchałam fragmentu Dziennika w wykonaniu Baki - b. zachęcające.
      Tokarczuk lubię, to też miłość od pierwszego czytania.;) "Ostatnie historie" czekają na lepszy nastrój, dawno temu odłożyłam po ok. 40 stronach i jeszcze nie wróciłam.;( Ale to na pewno kiedyś nastąpi.

      Usuń
  5. w dzisiejszym DK do Dziennika jest artykuł na cała szpaltę o tej książce, coś strasznie ją lansują bo na Kulturze tez się nią ostatnio zachwycali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba! Stasiuk na okładce wylądował nawet.;) Na Kulturze w dwóch programach Grochów chwalono, w innych miejscach też chwalą. Jakoś to zniosę.;)

      Usuń
  6. Temat śmierci już chyba możemy uznać za trendy, a nie tabu. Coraz więcej autorów próbuje się z nim zmierzyć i w ostatnich latach wyszło trochę książek, zarówno polskich jak i zagranicznych, dotyczących tematu umierania. Piszesz,że opowiadania są nierówne- być może, powstawały w różnych okresach, ale to mi akurat nie przeszkadza w tym tomiku, bo do każdej śmierci podchodzi się inaczej, stąd być może to drugi powód niespójności, którą odczuwasz. Mnie te opowiadania- obrazki się podobają.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie się wydaje, że to nie trend, tylko kwestia wieku autora. Umierają znajomi, człowiek zaczyna myśleć o śmierci w ogóle, niektórzy przelewają to na papier. W dobie kultu wiecznej młodości to cenne.
    Tak, opowiadania są nierówne, głównie pod względem warsztatu i to mi w nich najbardziej przeszkadzało. Że każde opowiadanie jest inne, że w każdym autor pokazuje temat od innej strony - to zaleta zbioru. Będę się upierać, że pierwsze dwa teksty napisane są jakby od niechcenia, niestety nie mogę doszukać się w nich większych walorów artystycznych.
    Mimo wszystko "Grochów" traktuję jako przystanek przed książką "pełnowymiarową".

    OdpowiedzUsuń
  8. Stasiuka uwielbiam, aczkolwiek jego dwóch ostatnich książek się nieco 'boję' - za dużo i za szybko, jak na mój gust, jakby pisarz chciał wykorzystać koniunkturę. wolałabym pełne książki, a nie takie przystanki, jak to trafnie nazwałaś. chociaż recenzje mają dobre, więc pewnie przeczytam i tak.
    co do poprzednich książek Stasiuka mnie akurat Taksim się podobał, nawet bardziej niż Dziewięć, mimo że też wolę te pierwsze książki Stasiuka, Duklę najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie chyba bardziej nie podchodzą podróże u Stasiuka. Wolę jego "stacjonarną" prozę.;) A "Taksim" i "Dukla" jeszcze przede mną, wiele sobie po nich obiecuję.

      Usuń