We "Wdowie Couderc" akcja rozwija się leniwie, niemniej napięcie daje się wyczuć od pierwszych stron. Atmosfera jest duszna i gęsta, a przecież bohaterowie nic wielkiego nie robią, odzywają się raczej z rzadka. Na oko wiejska codzienność - nakarmić zwierzęta, przygotować prosty posiłek, pojechać na targ. Tymczasem pani Couderc już zarzuca sieci i oplata młodego Jeana pajęczyną lepkich planów. Jest równie odstręczająca co tłusty, włochaty pająk, jej ofiara z kolei najbardziej przypomina ćmę, która szamocąc się, zmierza powoli ku własnej zgubie. Pajęczyna się rwie, przeznaczenie wypełnia, zostaje tylko pustka. Na szczęście czytelnik pozostaje z uczuciem sytości.
Wcześniejszy o dwa lata "Paryski ekspres" pokazuje zupełnie inny świat. Idąc tropem zwierzęcych skojarzeń, Keesa Popingę można porównać do konia pociągowego, który się znarowił. Pod wpływem jednego zdarzenia postanawia, że nie musi chodzić już w kieracie, ale może posmakować życia rumaka. Zrobić rzeczy, których nie wypadało robić, bo należało dostosować się do oczekiwań otoczenia. Dobrze dotąd ułożony Holender zaczyna brykać i stwierdza, że opinia innych przestała się dla niego liczyć - jeśli chcą, mogą go wziąć nawet za osła albo zebrę. Jaki jest w rzeczywistości, wie tylko on sam. Z czasem dojdzie do przekonania, że prawda nie istnieje. Cena zdobycia tej wiedzy nie będzie współmierna do uzyskanych korzyści.
Obie powieści Simenona łączy prosty styl i dobra psychologia postaci. W obu wyraźne są idee egzystencjalizmu z całą jego gorzką otoczką. Różnią się natomiast klimatem i problematyką. "Wdowę Couderc" czytało mi się łatwo i szybko, bardziej podobał mi się jednak nieco trudniejszy w odbiorze "Paryski ekspres" - główny bohater jest po prostu ciekawszy. Wrażenia z obu lektur są na tyle pozytywne (aczkolwiek nie piorunujące), że z Simenonem na pewno jeszcze się kiedyś spotkam. Zgłębianie mrocznych zakamarków ludzkiej duszy ma swój urok.
___________________________________________________________________________________
Georges Simenon "Wdowa Couderc" tłum. Hanna Igalson-Tygielska, Wyd. WAB, Warszawa 2010
Georges Simenon "Paryski ekspres” tłum. Krzysztof Teodorowicz, Wyd. WAB, Warszawa 2012
__________________________________________________________________________________
I jak ładnie (przynajmniej okładkowo) WAB to wydał!
OdpowiedzUsuńJa właśnie ostatnio, inwentaryzując półki, odkryłam że posiadam niestety tylko Simenona Maigretowego (w wydaniach rodem z PRL, znaczy się okropnych). Chętnie jednak zaznajomiłabym się z innym wcieleniem tego Autora.
A w przykazaniu stoi: i nie wódź na pokuszenie, więc czemu wodzisz, no czemu?
Ładnie, choć Delon i Signoret za bardzo działali na moją wyobraźnię.:)
UsuńSimenona Maigretowego jeszcze nie znam, na razie pozostanę przy książkach spoza cyklu. Swoją drogą to płodny pisarz;)
Mnie Maigret nie powala; wolę innych klasyków gatunku.
UsuńPisarze kryminalni wszyscy są podejrzanie płodni, weźmy choćby taką Agathę Christie...
Właśnie po raz kolejny słyszę, że Maigret nie powala, więc korzystam z doświadczenia innych i trzymam się od niego z daleka.;)
UsuńMaigret nie jest wcale zły :-)
UsuńAle może obyczajówki Simenona są lepsze?;)
UsuńNie mam porównania, więc nie zaprzeczam :-)
UsuńW takim razie zachęcam do lektury tego innego Simenona. Myślę, że nie będziesz zawiedziona.;)
UsuńMaigreta nie umiałam polubić, zaczynałam czytać, odkładałam, natomiast przypadły mi do gustu obyczajowo-psychologiczne powieści Simenona. Czytałam "Kota", "Śmierć Augusta", "Wdowę" oraz autobiograficzny "List do mojej matki". Najlepszy wydał mi się tragikomiczny "Kot".
UsuńAutor przedmowy do "Wdowy" uważa, że powieść Simenona nie jest gorsza od "Obcego" Camusa. Co sądzisz na ten temat?
Może się mylę, ale Camus ponoć twierdził, że bez "Wdowy..." nie byłoby "Obcego". Myślę, że "Wdowa..." nie jest gorsza, jest po prostu inna. Z drugiej strony "Obcego" czytałam ponad 20 lat temu, czas stępił wrażenia.;( U Simenona podoba mi się lakoniczność opisu. Nie rozpisuje się o uczuciach bohaterów, raczej pokazuje je przy pomocy gestów. Jak to widzisz?
UsuńPo lekturze posłowia do "Wdowy Couderc" bardzo interesuje mnie portretowanie kobiet u Simenona.;)
Nie jestem wielką wielbicielką Camusa, ale wydaje mi się, że Camus pisał jednak dużo lepiej. Może "Wdowa" zainspirowała Camusa, jednak to nie znaczy, że obie książki mają taką samą wartość. Simenon - dobry, warty czytania, ale nie wybitny.
UsuńKobiety w twórczości Simenona to osobny temat. Przypomina mi się Małgorzata z "Kota", osóbka bardzo uparta, mściwa, zdzieciniała, nietolerancyjna, oraz... matka Simenona, sportretowana w "Liście do matki". Ach, cóż to była za okropna, uparta kobieta :) Simenon nie miał z nią serdecznych kontaktów, nieraz go ośmieszała. Kiedy był już sławnym pisarzem i zaprosił ją do Stanów, przyjechała odziana w okropny, dziurawy strój, choć miała dużo pieniędzy :)
Tak, Simenon nie rozpisuje się o uczuciach bohaterów, posługuje się lakonicznym, zwięzłym, suchym stylem. Czasami lubię taki styl, czasami mnie drażni :)
Zgadzam się z Tobą - Simenon nie jest pisarzem wybitnym. Może to bardziej rzemieślnik? Mimo to jego styl podoba mi się. Między ww. książkami miałam ok. miesięczną przerwę, inaczej chyba trudno byłoby mi czytać Simenona po raz n-ty z rzędu.
UsuńAutor podobno zazwyczaj paskudnie przedstawia kobiety, w posłowiu lekko obśmiano sceny erotyczne jego autorstwa.;)
Tak, rzemieślnik, to dobre określenie. Ja też nie dałabym rady czytać dwóch książek Simenona pod rząd :)
UsuńCiekawe, czy we wszystkich książkach (oprócz Maigreta;) utrzymuje ten sam poziom. Jeśli tak, to całkiem niezły z niego rzemieślnik.;)
UsuńŁadne te zoologiczne porównania, ale niestety wzmianka o egzystencjalizmie oraz mrocznych zakamarkach duszy skutecznie zabiła moją chęć poznawania. Tymczasem oczywiście :)
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńZapewniam, że ten egzystencjalizm nie jest u Simenona przytłaczający.;)
Mam jak Bazyl:) Egzystencjalizm, to obok oniryzm, transcendentalizm i metafizyka, jedno z tych słów, które automatycznie mnie odpycha od książki, chociaż ta Wdowa zapowiadała się smakowicie:)
UsuńChłopaki, dajcie się skusić! Nie taki egzystencjalizm straszny, jak go taki np. Camus maluje.;)
UsuńCo do oniryzmu zgadzam się całkowicie, do transcendentalizmu chyba nawet się nie zbliżałam.;)
No nie wiem, nie wiem [certoli się bezwstydnie]:P
UsuńDaj chociaż "Wdowie..." szansę.;)
UsuńZa miętki jestem, za miętki...
UsuńA Wdówce C. (niewesołej, oj nie) przyda się męskie wsparcie.;)
UsuńTo polecę blogosferycznym klasykiem: "Dopisuję do listy", o :D
UsuńDobre, dobre. Przyszło mi na myśl, że można stworzyć już mini-słownik blogomowy.;)
UsuńNie w moim guście, chyba się nie skuszę :P
UsuńCoś takiego?:PP
Usuń"Dodaję do listy" - zapomnij, nie będę czytać takiego nudziarstwa
"Kuszące" - zapomnij, nie będę czytać takiego nudziarstwa
"Mam tę książkę w planach" - zapomnij, nie będę czytać takiego nudziarstwa
"Mamy zbliżony gust" - ale ja mam lepszy
"Miło tu u ciebie" - koszmarny szablon
"Nie przekonała mnie twoja recenzja" - teraz szybciutko biegnij do mnie i zrewanżuj się komentarzem
"Świetna recenzja" - co za płaskie wypracowanie
@ Bazyl / zwl
UsuńTak, coś takiego;)
@ zwl
Marnujesz się, doprawdy.;) Wena twórcza niewyczerpana.
Dorzucę jeszcze:
"Ja też czytałam tę książkę. Moja recenzja tu: www" - co mi będziesz truć, moja notka lepsza.
Wszystko lepsze od rewizji zbioru dokumentów:)
UsuńWierzę.;)
Usuń@Aniu "Jeszcze się zastanowię", bo "brzmi intrygująco". "Twoja opinia sprawiła", że "pewnie się skuszę". Lepiej? :D
UsuńSuper!
UsuńMożna chyba zaryzykować stwierdzenie, że blogosfera książkowa pełna jest czytelników o pozytywnym nastawieniu do innych.;)
Jasne:) Bo wszyscy blogerzy to jedna rodzina, starszy czy młodszy, chłopak czy dziewczyna...:)
UsuńCoś w tym jest.;)
UsuńPoplakalam sie ze smiechu z blogomowy przetlumaczonej przez zwl ;-))))))))))))))).
UsuńCo do Simenona, to zapomnijcie, nie bede czytac takiego nudziarstwa ;PPPPP.
Wystarczyło napisać "Czuję się skuszona" :PP
Usuńmnie do Simenona ciągnie, ale właściwie pomimo egzystencjalizmu, i pomimo nieudanej przygody z Maigretem. z dwóch powyższych kusi mnie bardziej paryski ekspres, ale myślę też, czy by nie sięgnąć po to:
OdpowiedzUsuńhttp://www.nybooks.com/books/imprints/classics/pedigree/
Ja bym się nie wahała.;) Inne książki GS z listy NYBR też są kuszące.
UsuńCoś mi się zdaje, że wyjdę dzisiaj z biblioteki z kolejną książką Simenona.;)
och, żebym ja tak potrafiła do bibliotek się ograniczyć! ;)
UsuńA ja staram się ograniczyć do własnych zasobów i nijak się nie da.;(
UsuńJa protestuję! Musisz tak smakowicie zachęcać? Przecież mi życia nie starczy na czytanie. :(
OdpowiedzUsuńCo ja poradzę, że Simenon w Kanonie jest interesujący?;) Na pocieszenie napiszę, że "Wdowa Couderc" liczy sobie ok. 120 stron, a "Paryski ekspres"" - ok. 200. W jeden weekend na upartego można przeczytać obie, choć szkoda psuć sobie zabawę.
UsuńNo nie, czuję że przez Ciebie zaczynam popadać w kompleksy! :-)
OdpowiedzUsuńI kto to pisze!;)
UsuńWidzę, że ostro się wzięłaś za tę serię. Wdowa mnie nie rusza, ale Paryski express od czasu do czasu o sobie przypomina i intryguje. Może wreszcie dam się namówić, skoro twierdzisz ze niezły.
OdpowiedzUsuń"Wdowa..." Cię nie rusza czyli nie interesuje czy temat Ci nie odpowiada?
UsuńKanon jest niezły, na pewno wart poznawania. I jak pisałam już kiedyś, parę książek z listy NYBR wydano u nas już wiele lat temu i były to rzeczy na poziomie. A czyż taki Henry James nie zasługuje na uwagę?;) Niedługo ma się ukazać Genet.
czytankianki: jakoś nie pociągają mnie wiejskie klimaty i przyczajona wdowa. Co innego bunt szarego człowieka, choćby w nieco dziwacznej formie.
OdpowiedzUsuńZaznaczę, że Popinga nie był frustratem, życie odmienił pod wpływem impulsu i to mi się wydaje b. ciekawe w tej powieści. Do tego wciąż nie jestem przekonana, czy rzeczywiście popadł w szaleństwo.;) Zachęcam do lektury, ciekawe, jak Ci się spodoba.
UsuńJestem skrajnie oburzony :-) czytam, czytam i o to co wyczytałem w Twoim komentarzu "nie taki egzystencjalizm straszny jak go taki np. Camus maluje". Protestuję :-) Jakiś czas temu, po kolejnym falstarcie ze "Złotą gałęzią" jako ostatniej deski ratunku chwyciłem się Camus'a bo to tylko miałem pod ręką - Dżuma i Obcy ciągle się trzymają ale przyznaję Upadek poddałem walkowerem :-)
OdpowiedzUsuńMogę tylko się powtórzyć: czytałam Camusa dawno i pamiętam jak przez mgłę, ale nie kojarzy mi się z intelektualnymi katuszami. Skoro autor wypływa w komentarzach, to chyba jest sygnał przynajmniej do przejrzenia jego utworów.;)
OdpowiedzUsuńJako b. młoda osoba byłam natomiast zaskoczona przystępnością "Dróg wolności" Sartre'a. Wyszłam z założenia, że pisał ciężko i mrocznie, a książka okazała się łatwa w odbiorze. Zrobiła na mnie wtedy duże wrażenie.
Może na moje podejście do Camus'a miał wpływ na widok Atlantyku za oknem :-) ale nie sądzę. Z Sartre'a czytałem tylko "Rozważania o kwestii żydowskiej" również bardzo sprawnie napisanej ale jakoś nie mogłem przekonać się do następnych rzeczy - miał u mnie dużego minusa za swoją ślepotę ideologiczną.
UsuńNiestety ta ślepota była dość powszechna w tamtych kręgach i to Sartre'a (i paru innych twórców) nieco w moich oczach usprawiedliwia.
UsuńMasz jednak dobre serce :-) w odniesieniu do osób pełnoletnich i pretendujących do miana "sumienia", moim zdaniem, takie tłumaczenie nie działa.
UsuńŁatwo jest wierzyć w pewne idee siedząc przy stoliku w kawiarni w Paryżu. Gdyby wysłać takiego Sartre'a do Moskwy, żeby sobie tam pomieszkał przez rok jak człowiek radziecki, pewnie by zmienił zdanie.
Usuń