Wybierając się do kina na „Wenus w futrze”, nie miałam pojęcia, że otrzymam „trzy w jednym” czyli zgrabne połączenie literatury, teatru i kina. Punktem wyjścia jest opowiadanie Sacher-Masocha, którego adaptację reżyser Thomas Novacek (Mathieu Amalric) chce wystawić na scenie paryskiego teatru. Miejsce podrzędne, aktorki startujące do roli kobiecej beznadziejne, a sam reżyser tak nieporadny, że nie potrafi nawet pozbyć się spóźnionej na przesłuchanie Wandy (Emmanuelle Seigner). Ta wulgarna i mało inteligentna kobieta sprawnie wejdzie w rolę, by wkrótce całkowicie zdominować Thomasa.
Film Polańskiego można oglądać jako komedię, bo subtelna walka płci rozgrywająca się na scenie jest rzeczywiście zabawna. Gafy, przeciwieństwa charakterów oraz nieoczekiwane przemiany Wandy są siłą napędową tego filmu. Równie atrakcyjny jest temat przewodni czyli dominacja kobieca, tu w wersji ekstremalnej – aktorka i reżyser pracują wszak nad tekstem Sachera-Masocha. Powracające motto sztuki: „Bóg go ukarał i oddał w ręce kobiety” staje się przekleństwem Thomasa, który zostaje surowo ukarany. Czy aby słusznie? Mówi się, że to film o zemście kobiet na mężczyznach i trudno się z tym
nie zgodzić. Wydaje mi się jednak, że Polański idzie znacznie dalej –
nie tylko pokazuje rosnącą siłę kobiet, ale przestrzega przed
ewentualnymi „nadużyciami”. Novacek zostaje bowiem ukarany nie tylko za cudzy tekst
sprzed 200 lat, ale i za swoją szczerość i ufność, a nawet –
paradoksalnie – za gotowość poddania się kobiecie. Najwyraźniej gniew
bogiń jest równie ślepy co gniew bogów.
„Wenus w futrze” oglądałam z ogromną przyjemnością. Film jest inteligentny i dowcipny, dopracowany w najmniejszym szczególe (np. szminka Wandy ma ten sam rudawy odcień co skarpety Thomasa). W scenerii ograniczonej do jednego budynku, obsadą – do dwojga aktorów, Polańskiemu udało się stworzyć prawdziwy majstersztyk. Jest materiał literacki, jest nośny temat, są koncertowo zagrane role Amalrica i Seigner. W tym przypadku magia kina zadziałała w stu procentach.
____________________________________
"Wenus w futrze" (2013) Francja/Polska
reż. Roman Polański
wyst. Emmanuelle Seigner, Mathieu Almaric
więcej informacji tu
Dopiero wybieram się na ten film. Ale to super, że Polański podjął znowu "teatralną" konwencję (jak w filmie "Rzeź") - mało aktorów, jedna scenografia, ale wszystko dopracowane absolutnie.
OdpowiedzUsuńMnie też b. odpowiada teatralna konwencja, ponoć w dużej mierze wymuszona niskim budżetem.
UsuńPomyśleć, że Polański ma już 80 lat, a wciąż jest w wysokiej formie - pozazdrościć.
nie od dziś wiadomo, że w sensie kulturowym i społecznym, w społeczeństwach patriarchalnych mężczyźni boją się kobiet. Najbardziej co mnie interesuje w tym filmie, to konwencja literacka, w sensie budowania scenariusza i zdjęcia. Chyba się wybiorę.
OdpowiedzUsuńWybierz się, raczej nie pożałujesz.;) Sama za jakiś czas zrobię sobie powtórkę, żeby dokładniej przyjrzeć się detalom.
UsuńCo do bojących się mężczyzn nie mam pewności.;(
piszę w perspektywie historiosocjiologicznej.
UsuńZabrzmiało to b. poważnie.;)
UsuńŻyczysz sobie rozwinięcia? :)
UsuńJeśli można w skrócie, to poproszę. Obecnie takie zjawisko występuje i chyba coraz powszechniej, ale czy kiedyś było równie popularne? Może istniała obawa przed kobietą jako istotą prawie obcą, ale chyba panowie nie mieli z tego powodu neurozy?:)
Usuńtez mi sie film podobał, choć spierałabym się, czy bohater został ukarany za szczerość czy za fałszywe wyobrażenia.
OdpowiedzUsuńJakie fałszywe wyobrażenia masz na myśli?
UsuńMoże nieprecyzyjnie się wyraziłam. Przez szczerość Thomasa rozumiem jego otworzenie się i odkrycie utajonych ciągot. Być może dla niego samego były one zaskoczeniem, albo czymś wstydliwym. Ujawnił je i natychmiast dostał po głowie. Moim zdaniem Thomas ma w sobie wiele z Gregora.;)
Cieszę się, że w końcu będę mógł się wybrać na coś porządnego do kina.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie, jak mężczyźni odbierają ten film.;)
UsuńMnie tez ciekawi. Jak spojrzałam na twarze panów tuz po włączeniu świateł, to widziałam, że miny mieli troszkę niepewne ;)
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że nie obawiali się wracać do domu.;)
UsuńMoże to tylko kwestia wyglądu na zdjęciach, bo filmu nie oglądałam, ale Mathieu Amalric kojarzy mi się z samym Polańskim. Czyżby symboliczne przesłanie? :)
OdpowiedzUsuńAmalric został Polańskiemu podsunięty właśnie przez wzgląd na to podobieństwo.;) Ale film ogląda się bez obciążeń związanych z osobą reżysera i jego życiem prywatnym, zresztą to byłoby chyba zbyt duże uproszczenie.
Usuń