Książka i herbata to dla mnie doskonałe połączenie. Dłuższe czytanie bez popijania np. czystej senchy albo mlecznego oolonga nie wchodzi w ogóle w rachubę. Trochę zazdroszczę Anglosasom, którzy czytają na tyle dużo, że kilku producentów przygotowało herbaty właśnie z myślą o nich, miłośnikach literatury.
I tak pudełka z Novel Teas (herbatami powieściowymi) ozdobiono podobiznami pisarzy, natomiast do saszetek dołączono dowcipne cytaty (m.in. z C. S. Lewisa i Alice Hoffman) lub powiedzenia. Z tych ostatnich spodobała mi się zwłaszcza wypowiedź J.W. Eagan: Nie oceniaj książki po ekranizacji.;)
Firma Bingley’s skupiła się na Jane Austen. W ofercie posiada mieszanki herbat przypisane niektórym bohaterom powieści (Mr Darcy, Miss Anne Elliott, Miss Elizabeth) oraz takie o bardziej finezyjnych nazwach np. rumiankową Compassion For Mrs. Bennet's Nerves, waniliową The Patience of Miss Price, różano-malinową Longbourn Wedding Tea, kokosową Lydia Had More Fun.
Najbardziej zachwyciły mnie produkty firmy Prologue Tea, która inspiracji szukała wśród klasyków literatury światowej. Każda herbata przypisana jest innemu dziełu, co widać w jej nazwie i projekcie graficznym opakowania (przykłady poniżej). Na pudełkach zamieszczono również pierwsze zdanie z powieści, skład mieszanki oraz sposób parzenia (szczegóły można sprawdzić TU). Cudo po prostu.
Pooglądałam, powzdychałam zazdrośnie, a teraz idę zaparzyć sobie dzbanek herbaty jaśminowej.;)
Herbatka Moby Dick powinna mieć rybi posmak, a Szerlokowa - fajczany :)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że aż tak daleko producenci się nie posunęli.;) Ale przydymioną herbatę da się zrobić, zawsze można wmówić klientowi, że ten sam to b. wyrafinowana odmiana tytoniu.;)
UsuńMnie się wędzona zielona zawsze rybio kojarzy. A fajkę to faktycznie trudno byłoby zastąpić.
UsuńWędzoną znam tylko czarną, muszę obadać tę zieloną.
UsuńNatomiast Gatsby powinien mieć wg mnie domieszkę alkoholową.;)
Z dżinem, o ile pamiętam?
UsuńTak, trochę się go lało na imprezie.;) I pewnie szampan.
UsuńTyle że szampan to chyba słabo pachnie :P
UsuńRaczej tak. Ale wydaje mi się, że weselna herbata Austen ma domieszkę szampana właśnie. Hm, ciekawe, jak to robią.
UsuńDo Gatsby'ego nada się także rum, widuję takie mieszanki (chyba wiśnie w rumie).
Rumowa to lepsza jest kawa. A do herbaty zawsze można dolać prawdziwego rumu, jeśli ktoś gustuje.
UsuńHerbata i alkohol jako mieszanka to jednak nie my cup of tea.;( Prędzej oddzielnie.;)
UsuńTeż nie znoszę :D
UsuńNo to się rozumiemy.;)
UsuńW pełni. A do czytania dobra jest naleweczka :) Rozjaśnia umysł.
UsuńMnie niestety usypia, za słaby mam trening.;(
UsuńMoże to raczej książka Cię usypia? :)
UsuńHm, muszę przeprowadzić eksperyment, będzie okazja do wypicia. Bo np. sączenie wina przy dźwiękach ostatniej płyty U2 boleśnie uwypukliło mielizny tejże.;(
UsuńUżywki wyostrzają percepcję, wiadomo :) Ale może po prostu dawka była za mała.
UsuńOby tylko wzroku nie zamuliło.;)
UsuńTo może tylko przydać kolorów lekturze.
UsuńOby tak było.;)
UsuńHerbata "Lolita" mogłaby mieć posmak truskawek/wanilii/jabłek... Wybrałabym taką, bo niedawno dostałam "Lolitę" i w końcu przeczytam, przydałaby się do tego pełna filiżanka, i to niejedna! :-)
UsuńJabłka są w składzie.;) Mnie się kojarzy jakoś malinowo, zapewne przez szminkę.;)
UsuńPewnie przydałoby się nawet kilka imbryków, to dość obszerna książka.
Różano-malinowa musi być boska, a herbatkę pani Bennet pewnie pijałabym wieczorami ;-). Novel Teas z kolei mają piękne torebki.
OdpowiedzUsuńWreszcie ktoś docenił herbatki Jane Austen.;) Różano-malinowa wydaje się idealna na obecną porę. Do tego trochę miodu i jest bosko.;)
Usuńooooo, jaśminowa jest rewelacyjna! Lubię też te takie co kwitną
OdpowiedzUsuńTak? To jesteśmy już dwie fanki jaśminowej.;) Herbaty rozkwitające w przezroczystym dzbanku to niezłe przedstawienie, zgadzam się.
Usuńnooo, próbowałam zrobić zdjęcie, ale nie mam zdolności :(
UsuńNie wierzę, za którymś razem musi się udać.;)
UsuńPomysły herbaciane świetne. U nas pewnie niestety nie zdałyby egzaminu, herbata z czytaniem kojarzy się nielicznym.
OdpowiedzUsuńPomysły świetne, mogłyby być także miłym prezentem dla mola książkowego.
UsuńBrak skojarzeń to smutna prawda, choć wydaje mi się, że jako naród pijemy jednak wciąż więcej herbaty niż kawy.
Herbaty pijemy więcej od innych Europejczyków (może poza Anglikami) , ale niestety czytamy chyba znacznie mniej.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak. Ale też ostatnio ponoć czytelnictwo kapkę się zwiększyło.
UsuńOwszem, czytanie jak najbardziej kojarzy się z herbatą - tym, którzy czytają, a to jest nieszczególnie liczna grupa. Ale może to jest właśnie sposób na promocję czytelnictwa? Najpierw wylansować szpanerskie herbatki, a dzięki nim książki, do których się odwołują.
OdpowiedzUsuńA jak w ogóle wpadłaś na trop literackich herbatek? Nie przyszłoby mi nawet do głowy, że gdzieś są specjalne produkty, których marketing zasadza się miłości do literatury.
Nie pomyślałam o tym, ale rzeczywiście może udałoby się wzbudzić zainteresowanie książkami przez herbatę. Myślę, że Jane Austen spotkałaby się z ciepłym przyjęciem.;)
UsuńJedno ze zdjęć znalazłam przypadkiem na amazonie, później zaczęłam zgłębiać temat i znalazłam więcej.
To jest myśl! Wystarczyłoby namówić kilka celebrytek i celebrytów do popijania takich herbatek, a pomysł może znalazłby większą grupę naśladowców :)
UsuńTak, myślę, że celebryci i/lub pisarze mogliby wylansować herbaty, a pośrednio może i zwiekszyć czytelnictwo.;)
UsuńFantastyczne! U mnie również książka i hektolitry herbaty zawsze idą w parze :D Teraz sobie będę marzyć o puszeczce Don Kichota albo Moby Dicka.
OdpowiedzUsuńChętnie przygarnęłabym cały komplet, tak mi się podoba. Pal licho skład herbat.;)
UsuńTe puszki na dole!!! Cudo. :-)
OdpowiedzUsuńJa też jaśminową senchę na litry.
O, proszę. A mówią, że jaśminowa jest strrraszna.;) Choć nie przeczę, zdarzają się i takie, które kojarzą się z kosmetykami, a nie napojem.
UsuńJako herbaciana maniaczka niniejszym wyrażam zachwyt wywołany widokiem literackich puszek. Ja też takie chcę! Nie ustaję w poszukiwaniu puszek idealnych, czego efektem jest to, że mam ich kilkanaście, każdą z innej parafii i żadna mnie ostatecznie nie zachwyca. Ale te to całkiem co innego.
OdpowiedzUsuńCo więcej, przyjrzałam się składowi mieszanek i mam wrażenie, że są naprawdę dobrze skomponowane. Sherlocka Holmesa wzięłabym w ciemno, Lolitę chyba też. Resztę musiałabym przetestować. Gdybyś przypadkiem słyszała o castingu na testerów, daj cynk!:)
PS. A zamiłowania do herbaty jaśminowej nie podzielam, brr!:P
O tak, mam podobnie - puszek kilkanaście, co trzecia w innym typie.;( Ale ma to swój urok, nie można być zbyt poukładanym i symetrycznym.
UsuńMnie także się wydaje, że skład herbat został przemyślany. Na casting chętnie sama bym się zgłosiła, pewnie byłoby nas więcej wśród blogerów.
Wiem, wiem, nie każdemu kwiatki w herbacie smakują.;(
Opakowania powieściowych herbat są piękne - szkoda byłoby mi je wyrzucać, zwłaszcza jeśli znajdują się na nich ilustracje nawiązujące do moich ulubionych brytyjskich powieści i nowelek. Myślę, że jeśli ktoś ma smykałkę do dekupażu, może mieć z nich niezły pożytek.
OdpowiedzUsuńO dekupażu nie pomyślałam, ale to bardzo dobry pomysł. Można te wzory wykorzystać do zrobienia zakładek do książek.;)
UsuńChyba nie muszę pisać, że się nad tymi herbatkami absolutnie rozpłynęłam ;) Postawiłam sobie za cel, żeby w przyszłości pojawiły się na moim blogu :D
OdpowiedzUsuńJuż Ci zazdroszczę, głównie doznań smakowych.;) Czekam na relacje, a sama może puszczę wici wśród zagranicznych znajomych.
Usuń