środa, 18 października 2017

Inne ochoty

Inne ochoty zapowiadały się na powtórkę z rozrywki, na szczęście książka pozytywnie zaskakuje. Wizyta w mieszkaniu na Hożej stała się okazją do rozmowy o bardziej prywatnych aspektach życia Pilcha, a dzięki zamieszczonym zdjęciom można obejrzeć fragment jego biblioteki albo "pamiątkową" ścianę. Jest szansa podejrzeć pisarza w bardziej przyziemnym świetle – wiedza, że czekoladowe batoniki zawsze kupuje w liczbie dziesięciu sztuk, dziwnie mnie uspokaja.


Pilch w domowej odsłonie nie oznacza bynajmniej Pilcha trywialnego. Dużo mówi się tu o jego mało znanych zainteresowaniach muzyką klasyczną (Bach, Haydn, Schubert), malarstwem (Bosch, Bruegel, Hopper) oraz fotografią. Znać, że nie jest to gadanie na potrzeby publiczności, ale opinie poparte wiedzą. I musi to być prawdziwa pasja, skoro Pilch maniakalnie zbiera albumy (ja bym czegoś nie miał?), kupuje wariackie książki na temat sztuki i laminuje reprodukcje. Twierdzi też, że pisanie zaczął od rysowania Woli Justowskiej.

Aż połowa wywiadu poświęcona jest twórczości Pilcha i literaturze w ogóle. Dowiemy się, że według głównego zainteresowanego jedną z fundamentalnych szkół pisania jest felieton, że łatwiej machnąć reportaż niż wymyślić historię od zera oraz że poglądy prawicowe literaturze szkodzą. Jest mowa o wciąż niezrealizowanym pomyśle stworzenia salonu literackiego i pisanej właśnie powieści antyutopijnej. A poza tym: o namiętnym czytaniu przypisów i nieczytaniu fantastyki, o słabości do nadawania bohaterom znaczących nazwisk oraz o głębokiej niechęci do pożyczania książek.

Każdy z podrozdziałów jest ciekawy – nawet jeśli rozmowa dotyczy mniej istotnych zagadnień (dla mnie np. sport), wiadomo, że prędzej czy później padnie błyskotliwe stwierdzenie albo pojawi się anegdota. Cieszy mnie bardzo ten powrót Pilcha do dobrej formy.

_______________________________________________________________
Inne ochoty. Jerzy Pilch w rozmowach z Eweliną Pietrowiak. Część 2
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017


12 komentarzy:

  1. O, widzę, że Pilch dołącza do Lema w gronie autorów, do których mi blisko ze względu na słabość do słodkości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lem też lubił? Dobrze wiedzieć.;)

      Usuń
    2. O tak, Lem był prawdziwym łasuchem, a przyczyną śmierci, jeśli dobrze pamiętam, była cukrzyca.

      A sama książka sprawia wrażenie b. wartościowej. I stanowi ona dla mnie kolejną mobilizację, by wreszcie sięgnąć po prozę Pilcha.

      Usuń
    3. Nie wiedziałam, że był cukrzykiem, ale co ja w sumie wiem o Lemie - nie przepadam za fantastyką.
      Do czytania Pilcha zachęcam - trafiło mu się kilka rzeczy słabszych (moim zdaniem np. Miasto utrapienia), ale pisze świetnie. A w wywiadach zawsze coś ciekawego powie, to już norma.;)

      Usuń
    4. Wyszła, niedawno książka o Lemie (w Agorze i w Czarnym) i w tym drugim wydanictwie zyskała status książki miesiąca. Scena otwierająca, wymyślona przez Autora, to scena ze słodyczami w roli głównej. A co do Pilcha, bo o tym miałam, to rzeczywiście książka zapowiada się smacznie. Bardzo ciekawa jestem malarskich inspiracji Pisarza. Zapamiętałam jego uwagi o czytaniu.
      PS. To część druga, a część pierwszą też recenzowałaś?

      Usuń
    5. Słyszałam właśnie, że Orliński trochę zmyśla w tej niby-biografii Lema.
      Pilch pisze o malarstwie zajmująco, zwłaszcza o Wieży Babel Bruegla.
      Pierwszej części nie recenzowałam na blogu, skrobnęłam tylko kilka zdań na LC.

      Usuń
    6. W książce syna Lema, Tomasza, stoi: Kiedy w połowie lat osiemdziesiątych nowy dom rodziców był już gotowy i należało przystąpić do przeprowadzki, Michał, siostrzeniec matki, nowy właściciel starego domu rodziców, zabrał się do odsuwania regałów, na których do niedawna stały tysiące książek. Zza regałów coś zaczęło się wysypywać, tworząc na podłodze imponujący stos. Michał ze zdziwieniem stwierdził, że były to papierki z cukierków. W ciągu dwudziestu lat przestrzeń pomiędzy tylnymi ściankami regałów a ścianami pokoju została aż po sufit wypełniona cynfolią.

      Jednak najwspanialsza ze wszystkiego była chałwa, przy czym ważną rolę odgrywało, JAKA to jest chałwa. Także ludzi obeznanych w winach czy francuskich serach ojciec mógłby zadziwić swoim wyrafinowanym smakiem. Kiedy w podeszłym wieku rozchorował się na cukrzycę, mawiał, że akt samobójstwa, polegający na zamknięciu się w gabinecie z pięciokilową puszką tureckiej chałwy, nie byłby wcale takim złym pomysłem.
      :D

      Usuń
    7. Niezły z niego gagatek.;)
      Może zamiast biografii przeczytam najpierw książkę syna.

      Usuń
    8. Niezły. W swej ciekawości sprawdzał na przykład co się stanie, jak w swoim, pędzącym drogą, aucie wyciągnie kluczyki :P

      Usuń
    9. Mnie też to zawsze interesowało, ale przy ojcu wolałam nie ryzykować eksperymentów.;)

      Usuń
    10. Masz zadatki na futurystę :) O pojazdach fajnie ponoć korespondowali z Mrożkiem, ale stanąwszy przed zbiorem ich listów, nie podjąłem rękawicy :(

      Usuń
    11. Ot, ciekawość dziecka.;)
      Tak, przerzucałam ten tom korespondencji i faktycznie sporo było tam o samochodach.

      Usuń