Te słowa padają z ust narratorki Mężowskiego szwu, choć równie dobrze mogłaby tak powiedzieć sama autorka o każdym opowiadaniu z Jej ciała i innych stron. Opowieści wydają się dziwnie znajome: przywodzą na myśl miejskie legendy, opowiadania grozy, dystopie i horrory, które gdzieś kiedyś widzieliśmy, najprawdopodobniej w amerykańskim filmie. I rzeczywiście, to są dość popularne w tamtejszej kulturze fabuły, niektóre znane nawet dzieciom.
Carmen Maria Machado bardzo sprawnie osadziła bowiem stare historie we współczesnych dekoracjach, co w konsekwencji stworzyło nowe możliwości interpretacyjne. W centrum zainteresowania pisarki znalazło się ciało kobiece – źródło przyjemności i bólu, obiekt pożądania i zachwytu, ale i przedmiot (sic!) wstydu. Ciało jest tu istnym poligonem ćwiczeń – może być zawłaszczane, dręczone i atakowane, może też zacząć po prostu znikać. Aż chciałoby się zapytać, czy tak zwane wnętrze ma w ogóle znaczenie.
Opowiadania Machado są mroczne i niepokojące, dominuje w nich aura tajemniczości i zagrożenia. Pewnym odstępstwem jest najdziwniejszy tekst w całym zbiorze czyli Wyjątkowo odrażające – streszczenie 272 fikcyjnych odcinków zupełnie niefikcyjnego serialu Prawo i porządek. Z jednej strony autorka w wyrafinowany sposób obśmiewa telewizyjne klisze, z drugiej pokazuje, jak łakomym kąskiem dla filmowców jest przemoc seksualna wobec kobiet. Osobliwa rzecz, niemniej dzięki spiętrzeniu absurdalnych sytuacji może sprawić czytelnikowi sporo frajdy.
Machado jest niewątpliwie uzdolnioną i dojrzałą pisarką. Swobodnie żongluje konwencjami i stylami, łamiąc zasady na każdym kroku – może dlatego podczas lektury niejednokrotnie miałam wrażenie, że słyszę chichot. I tak jak nie lubię opowiadań z dreszczykiem, tak dziwny świat Jej ciała… wciągnął mnie bez reszty. Myślę, że Amerykanka ma jeszcze wiele do powiedzenia i za jakiś czas ponownie błyśnie talentem.
_________________________________________________________________________________
Carmen Maria Machado, Jej ciało i inne strony, przeł. Dobromiła Jankowska, Agora, Warszawa 2018
Nie słyszałem dotychczas o tej pisarce, ale czuję, że prezentowany zbiorek może przypaść mi do gustu. Zabawa z formą, wykorzystywanie konwencji do własnych zaskakujących (dla czytelnika) celów to coś, co bardzo sobie cenię. Ciekawi mnie też motyw kobiecego ciała - niestety, ale wciąż jest ono traktowane znacznie bardziej podmiotowo niż ciało męskie.
OdpowiedzUsuńTo jej pierwszy zbiór opowiadań, podobno w Stanach narobiły sporo szumu, ma nawet powstać serial na ich podstawie. Nie wiem, czy Machado zdoła się u nas przebić, obawiam się, że nie, a szkoda. Tak czy owak zachęcam do lektury.;)
UsuńHm, czy na pewno ciało kobiece jest traktowane bardziej podmiotowo niż męskie? Powiedziałabym, że bardziej przedmiotowo.;(
Ha, fatalne przejęzyczenie ;) Oczywiście, że miałem na myśli słowo "przedmiotowo".
Usuń;)))
UsuńOpinie o tym zbiorze są skrajne, od uwielbienia do narzekania, że płaskie i wtórne. Za to okładka niewątpliwie okropna :)
OdpowiedzUsuńPłaskie i wtórne? Jeśli nie zagłębimy się w odniesienia literackie i filmowe, to wiele umyka z tych opowiadań. Na pewno przyda się znajomość amerykańskiej kultury i pewnych wątków, które się powtarzają. To najdziwniejsze opowiadanie sama bym ominęła, bo po kilku stronach wydawało mi się totalnie od czapy, ale po skończeniu całości stwierdziłam, że autorka nie mogła pozwolić sobie na fuszerkę. I faktycznie, trzeba było się trochę wciągnąć, żeby mieć ubaw z przeróżnych drobiazgów - np. streszczenie odcinka Dług brzmi: X i Y nie grają już w Monopol. Dla mnie to tak absurdalne, że śmieszne.
UsuńOkładka jest przedrukiem amerykańskiej i mocno nawiązuje do treści, ale przyznaję, widziałam lepszą wersję. Ten odcień zieleni po prostu boli.
Owszem, czytałem coś takiego, że płaskie i wtórne. Sam nie mam tego w planach, więc mogę się nie przejmować :) Za to dostałem w prezencie Bandziora Mirandy July z opinią, że to chora książka, chociaż internety raczej w zachwycie. Trochę się boję spróbować :P
UsuńCóż, ja będę bronić Machado, wszystkim podobać się nie musi.;)
UsuńMnie zastanawia właśnie, dlaczego Bandzior jest tak łatwo dostępny w stołecznych bibliotekach tzn. nie za często jest wypożyczany.;) Ale mam nadzieję, że może za jakiś czas rozwiejesz moje wątpliwości.;)
Sądząc nawet po tych najpochlebniejszych opiniach, to nie jest to rzecz łatwa i przyjemna. Podchodzę jak pies do jeża, nie wiem, czy się szybko zdecyduję. Na razie sobie wyjąłem Legendę o samobójstwie, żeby jakoś tę Pauzę przetestować :P
UsuńAkurat w Legendę wierzę, dużo o niej czytałam kilka lat temu na blogach anglojęzycznych, nawet ją sobie wtedy w oryginale kupiłam.
UsuńBandzior nie jest łatwy i przyjemny? Zaskoczyłeś mnie, przerzucając kartki pomyślałam, że to raczej fraszka.;(
Kiedyś sie znajomymi zgadało o July i usłyszałem, że zaczyna się jak Bridget Jones, a kończy jak ciężki przypadek psychiatryczny, a bohaterka jest irracjonalna. Plus sosik obrzydliwości ponoć.
UsuńAha, to może trafiłam na fragmenty rodem z Bridget Jones. Dobra, dam Bandziorowi kiedyś szansę.;) Ale wcześniej chyba zasadzę się na Bohman, to coś bardziej w moim stylu.
UsuńTo ja czekam na Bohman u Ciebie :) A sam się pójdę relaksować przy kolejnym retrokryminale, nic mi innego nie wchodzi od tygodnia.
UsuńNa Bohman trzeba będzie długo poczekać, w bibliotekach jeszcze jej nie ma.
UsuńRetrokryminały nieźle się sprawdzają w chwilach czytelniczego zastoju, o tak. Chociaż nie powiem, mnie też ostatnio i współczesne roztopy wciągnęły.;)
Dobre te Roztopy? Ja sobie zafundowałem cykl przeciętnych lektur i potwornie mnie to zmęczyło, muszę odreagować.
UsuńMam parę uwag, ale skoro przeczytałam w dwa dni, to znaczy, że wciągają.;) Tło mi się podobało - góry, małe miasto, późna zima.
UsuńBrzmi zachęcająco :)
UsuńToteż zachęcam.;) Przyznam się bez bicia, że najbardziej podziałało na mnie zdjęcie na okładce.;)
UsuńWięc wypróbuję, opinie są zachęcające :)
UsuńNo to może nie będziesz pomstował.;)
UsuńJeśli chodzi o kryminały, mam obniżony próg wymagań :)
UsuńW sumie trudno się spodziewać arcydzieł po tym gatunku.;)
Usuńnie potrzebuję arcydzieł, tylko porządnie napisanych i skonstruowanych powieści. Właśnie się zachwyciłem A na imię jej będzie Aniela Wrońskiego, jako kryminał takie sobie, ale za to jaka powieść o okupacji!
UsuńKryminał osadzony w czasach wojennych daje niezłe możliwości. Z Wrońskim nie miałam jeszcze przyjemności.;)
UsuńTen tom z czystym sumieniem polecam, nie trzeba czytać po kolei, zresztą i autor skacze po chronologii.
UsuńOK, dam mu szansę. Zwłaszcza że sceneria niewarszawska.;)
UsuńW tym tomie Lublin jest świetnie opisany, pełna egzotyka i jaka odmiana od stołecznej perspektywy.
UsuńNa to bym liczyła.;)
UsuńMoim zdaniem się nie zawiedziesz.
UsuńOK, rozglądam się po katalogach.;)
Usuń"Pierwszy bandzior" to książka, która wymaga dość specyficznego poczucia humoru. To swoista galeria wykolejeńców, niedostosowanych i dziwnych na przeróżne sposoby. Jednocześnie pełna ciepła, zrozumienia i humoru, ale i odjechana.
UsuńO poczuciu humoru nie było mowy, raczej o niesmaku :P
UsuńPrzytargałam z biblioteki, niebawem się przekonam, czego w niej więcej: humoru czy niesmaku;)
UsuńCzekam niecierpliwie :)
UsuńPrzecież możesz sam poczytać.;)
UsuńNie czuję się dość zmotywowany :P
UsuńRozumiem.;)
Usuń