wtorek, 12 lutego 2019

Jej ciało i inne strony

Może znacie inną wersję tej historii. Ale zapewniam, że powinniście znać właśnie tę. [s. 36]

Te słowa padają z ust narratorki Mężowskiego szwu, choć równie dobrze mogłaby tak powiedzieć sama autorka o każdym opowiadaniu z Jej ciała i innych stron. Opowieści wydają się dziwnie znajome: przywodzą na myśl miejskie legendy, opowiadania grozy, dystopie i horrory, które gdzieś kiedyś widzieliśmy, najprawdopodobniej w amerykańskim filmie. I rzeczywiście, to są dość popularne w tamtejszej kulturze fabuły, niektóre znane nawet dzieciom.


Carmen Maria Machado bardzo sprawnie osadziła bowiem stare historie we współczesnych dekoracjach, co w konsekwencji stworzyło nowe możliwości interpretacyjne. W centrum zainteresowania pisarki znalazło się ciało kobiece – źródło przyjemności i bólu, obiekt pożądania i zachwytu, ale i przedmiot (sic!) wstydu. Ciało jest tu istnym poligonem ćwiczeń – może być zawłaszczane, dręczone i atakowane, może też zacząć po prostu znikać. Aż chciałoby się zapytać, czy tak zwane wnętrze ma w ogóle znaczenie.

Opowiadania Machado są mroczne i niepokojące, dominuje w nich aura tajemniczości i zagrożenia. Pewnym odstępstwem jest najdziwniejszy tekst w całym zbiorze czyli Wyjątkowo odrażające – streszczenie 272 fikcyjnych odcinków zupełnie niefikcyjnego serialu Prawo i porządek. Z jednej strony autorka w wyrafinowany sposób obśmiewa telewizyjne klisze, z drugiej pokazuje, jak łakomym kąskiem dla filmowców jest przemoc seksualna wobec kobiet. Osobliwa rzecz, niemniej dzięki spiętrzeniu absurdalnych sytuacji może sprawić czytelnikowi sporo frajdy.

Machado jest niewątpliwie uzdolnioną i dojrzałą pisarką. Swobodnie żongluje konwencjami i stylami, łamiąc zasady na każdym kroku – może dlatego podczas lektury niejednokrotnie miałam wrażenie, że słyszę chichot. I tak jak nie lubię opowiadań z dreszczykiem, tak dziwny świat Jej ciała… wciągnął mnie bez reszty. Myślę, że Amerykanka ma jeszcze wiele do powiedzenia i za jakiś czas ponownie błyśnie talentem.

_________________________________________________________________________________
Carmen Maria Machado, Jej ciało i inne strony, przeł. Dobromiła Jankowska, Agora, Warszawa 2018


37 komentarzy:

  1. Nie słyszałem dotychczas o tej pisarce, ale czuję, że prezentowany zbiorek może przypaść mi do gustu. Zabawa z formą, wykorzystywanie konwencji do własnych zaskakujących (dla czytelnika) celów to coś, co bardzo sobie cenię. Ciekawi mnie też motyw kobiecego ciała - niestety, ale wciąż jest ono traktowane znacznie bardziej podmiotowo niż ciało męskie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jej pierwszy zbiór opowiadań, podobno w Stanach narobiły sporo szumu, ma nawet powstać serial na ich podstawie. Nie wiem, czy Machado zdoła się u nas przebić, obawiam się, że nie, a szkoda. Tak czy owak zachęcam do lektury.;)
      Hm, czy na pewno ciało kobiece jest traktowane bardziej podmiotowo niż męskie? Powiedziałabym, że bardziej przedmiotowo.;(

      Usuń
    2. Ha, fatalne przejęzyczenie ;) Oczywiście, że miałem na myśli słowo "przedmiotowo".

      Usuń
  2. Opinie o tym zbiorze są skrajne, od uwielbienia do narzekania, że płaskie i wtórne. Za to okładka niewątpliwie okropna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płaskie i wtórne? Jeśli nie zagłębimy się w odniesienia literackie i filmowe, to wiele umyka z tych opowiadań. Na pewno przyda się znajomość amerykańskiej kultury i pewnych wątków, które się powtarzają. To najdziwniejsze opowiadanie sama bym ominęła, bo po kilku stronach wydawało mi się totalnie od czapy, ale po skończeniu całości stwierdziłam, że autorka nie mogła pozwolić sobie na fuszerkę. I faktycznie, trzeba było się trochę wciągnąć, żeby mieć ubaw z przeróżnych drobiazgów - np. streszczenie odcinka Dług brzmi: X i Y nie grają już w Monopol. Dla mnie to tak absurdalne, że śmieszne.
      Okładka jest przedrukiem amerykańskiej i mocno nawiązuje do treści, ale przyznaję, widziałam lepszą wersję. Ten odcień zieleni po prostu boli.

      Usuń
    2. Owszem, czytałem coś takiego, że płaskie i wtórne. Sam nie mam tego w planach, więc mogę się nie przejmować :) Za to dostałem w prezencie Bandziora Mirandy July z opinią, że to chora książka, chociaż internety raczej w zachwycie. Trochę się boję spróbować :P

      Usuń
    3. Cóż, ja będę bronić Machado, wszystkim podobać się nie musi.;)
      Mnie zastanawia właśnie, dlaczego Bandzior jest tak łatwo dostępny w stołecznych bibliotekach tzn. nie za często jest wypożyczany.;) Ale mam nadzieję, że może za jakiś czas rozwiejesz moje wątpliwości.;)

      Usuń
    4. Sądząc nawet po tych najpochlebniejszych opiniach, to nie jest to rzecz łatwa i przyjemna. Podchodzę jak pies do jeża, nie wiem, czy się szybko zdecyduję. Na razie sobie wyjąłem Legendę o samobójstwie, żeby jakoś tę Pauzę przetestować :P

      Usuń
    5. Akurat w Legendę wierzę, dużo o niej czytałam kilka lat temu na blogach anglojęzycznych, nawet ją sobie wtedy w oryginale kupiłam.
      Bandzior nie jest łatwy i przyjemny? Zaskoczyłeś mnie, przerzucając kartki pomyślałam, że to raczej fraszka.;(

      Usuń
    6. Kiedyś sie znajomymi zgadało o July i usłyszałem, że zaczyna się jak Bridget Jones, a kończy jak ciężki przypadek psychiatryczny, a bohaterka jest irracjonalna. Plus sosik obrzydliwości ponoć.

      Usuń
    7. Aha, to może trafiłam na fragmenty rodem z Bridget Jones. Dobra, dam Bandziorowi kiedyś szansę.;) Ale wcześniej chyba zasadzę się na Bohman, to coś bardziej w moim stylu.

      Usuń
    8. To ja czekam na Bohman u Ciebie :) A sam się pójdę relaksować przy kolejnym retrokryminale, nic mi innego nie wchodzi od tygodnia.

      Usuń
    9. Na Bohman trzeba będzie długo poczekać, w bibliotekach jeszcze jej nie ma.
      Retrokryminały nieźle się sprawdzają w chwilach czytelniczego zastoju, o tak. Chociaż nie powiem, mnie też ostatnio i współczesne roztopy wciągnęły.;)

      Usuń
    10. Dobre te Roztopy? Ja sobie zafundowałem cykl przeciętnych lektur i potwornie mnie to zmęczyło, muszę odreagować.

      Usuń
    11. Mam parę uwag, ale skoro przeczytałam w dwa dni, to znaczy, że wciągają.;) Tło mi się podobało - góry, małe miasto, późna zima.

      Usuń
    12. Toteż zachęcam.;) Przyznam się bez bicia, że najbardziej podziałało na mnie zdjęcie na okładce.;)

      Usuń
    13. Więc wypróbuję, opinie są zachęcające :)

      Usuń
    14. No to może nie będziesz pomstował.;)

      Usuń
    15. Jeśli chodzi o kryminały, mam obniżony próg wymagań :)

      Usuń
    16. W sumie trudno się spodziewać arcydzieł po tym gatunku.;)

      Usuń
    17. nie potrzebuję arcydzieł, tylko porządnie napisanych i skonstruowanych powieści. Właśnie się zachwyciłem A na imię jej będzie Aniela Wrońskiego, jako kryminał takie sobie, ale za to jaka powieść o okupacji!

      Usuń
    18. Kryminał osadzony w czasach wojennych daje niezłe możliwości. Z Wrońskim nie miałam jeszcze przyjemności.;)

      Usuń
    19. Ten tom z czystym sumieniem polecam, nie trzeba czytać po kolei, zresztą i autor skacze po chronologii.

      Usuń
    20. OK, dam mu szansę. Zwłaszcza że sceneria niewarszawska.;)

      Usuń
    21. W tym tomie Lublin jest świetnie opisany, pełna egzotyka i jaka odmiana od stołecznej perspektywy.

      Usuń
    22. Moim zdaniem się nie zawiedziesz.

      Usuń
    23. OK, rozglądam się po katalogach.;)

      Usuń
    24. "Pierwszy bandzior" to książka, która wymaga dość specyficznego poczucia humoru. To swoista galeria wykolejeńców, niedostosowanych i dziwnych na przeróżne sposoby. Jednocześnie pełna ciepła, zrozumienia i humoru, ale i odjechana.

      Usuń
    25. O poczuciu humoru nie było mowy, raczej o niesmaku :P

      Usuń
    26. Przytargałam z biblioteki, niebawem się przekonam, czego w niej więcej: humoru czy niesmaku;)

      Usuń
    27. Przecież możesz sam poczytać.;)

      Usuń
    28. Nie czuję się dość zmotywowany :P

      Usuń