O Tadeuszu Konwickim mogłabym czytać dużo i często, bo na ogół prędzej czy później pojawiają się smakowite kąski w postaci anegdot czy kapitalnych wypowiedzi pisarza. Nie inaczej jest w książce jego córki Marii: są zabawne opowiastki o środowisku filmowym i literackim, są i wtręty o legendarnym już kocie Iwanie. „Chytry Litwin” nie jest tu jedynym bohaterem, jako że autorka sportretowała całą swoją najbliższą rodzinę, jak najbardziej zasługująca na uwagę.
O ile o Konwickim i jego protoplastach można było wyłuskać nieco informacji we wcześniejszych publikacjach, to o rodzinie jego żony czyli Lenicach mało się pisało. Szkoda, bo jest o kim: Danuta była uznaną ilustratorką książek dla dzieci, jej brat Jan uchodził za jednego z twórców plakatu polskiego, natomiast ojciec Alfred był malarzem abstrakcjonistą. Familia zacna i niepospolita, bez dwóch zdań. Najbardziej zastanowiła mnie ogólna zażyłość i zgodność, o czym świadczy m.in. cytowana korespondencja, w tym sympatyczne listy Konwickiego do teściów.
Ale może nie ma się czemu dziwić – obu rodzinom bliski był etos inteligencki, hołdowano mało popularnym dziś zasadom. Autorka (bez śladu pretensji) wspomina, że sztandarowym hasłem jej ojca było "Nic nie chcieć i nie mieć nic" i w takim właśnie duchu była wychowywana. Co ponoć trochę mściło się na niej w dorosłym życiu, szczególnie podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych, sami Konwiccy zresztą też z trudem odnajdywali się później w realiach polskiego dzikiego kapitalizmu. Częściowo dlatego wydają się tacy swojscy i aż żal kończyć lekturę.
__________________________________________________________
Maria Konwicka, Byli sobie raz, Wydawnictwo Znak, Kraków 2019
Kurczę, Legimi nie wykazuje w abonamencie, a szkoda, bo sobie już naostrzyłem czytelnicze ząbki :( To chyba jakaś straszna nowość, bo ebook tylko w jednej e-księgarni :) To może czekając spróbowałbym samego Konwickiego? Co na początek? :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że za jakiś czas będzie i w legimi.;) Książka z maja, więc straszną nowością - jak na nasze realia - nie jest.;)
UsuńKonwicki zawsze w cenie. "Kalendarz i klepsydra" chyba każdemu się spodoba, wywiad "Pamiętam, że było gorąco" tez świetny. To z lżejszych rzeczy, na początek znajomości idealne moim zdaniem.
"Kalendarz ..." o dziwo jest :)
UsuńW takim razie życzę przyjemnej lektury.;)
UsuńZacząłem i mam ochotę zapisywać co drugie zdanie, bo ładne. A potem anegdotka z pomyłką z Bratnym :) Już mi się podoba :D Dzięki.
UsuńNie ma za co.;) Konwickiego trzeba promować, bo to dobry pisarz. A anegdot jest tam chyba sporo, więc lektura raczej przyjemna.
UsuńO, "Kalendarz i klepsydra" wygląda na bardzo miły dodatek mojego Kindelka ;)
UsuńWarto.;)
UsuńEch, prozę Konwickiego od dłuższego czasu mam na uwadze, ale jak dotąd nie udało mi się za nią zabrać. Może tego typu książka okazałaby się dobrą motywacją, by szybciej nadrobić zaległości ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam, i do tej, i do innych.;) Nie było/nie ma takiego drugiego pisarza jak Konwicki.
UsuńBardzo mi się podoba taka zasada życiowa :). Mam wrażenie, że w krajach pierwszego i drugiego świata największym nieszczęściem ludzi jest właśnie to, że za dużo chcą i za bardzo porównują się do innych, którzy mają więcej (nie widząc tych, którzy mają mniej). Mam znajomą o bardzo niskiej autoocenie, często zdarza jej się wspominać o tym, jakim to jest nieudacznikiem życiowym. Ona, która ma dobrą pracę w zawodzie, cudownego narzeczonego i własne mieszkanie, narzeka na to do mnie, która nie mam nic z tego ;). A to ja jestem tą bardziej zadowoloną z siebie i życia ;). Choć z drugiej strony, gdybym była bardziej niezadowolona, może bym i więcej miała ;)
OdpowiedzUsuńApetyt rośnie w miarę jedzenia - podobno.;) Zastanawiam się jednak, czy Konwickim nie było łatwiej hołdować takiej zasadzie: w PRL-u nie było jednak takich możliwości jak obecnie, ludzie na ogół mieli mało. Oczywiście środowisko filmowe pewnie stać było na więcej niż Kowalskiego, niemniej pewnych rzeczy nie byli w stanie przeskoczyć. Tak czy owak, myślę, że dzisiejszy nadmiar wszystkiego nie wychodzi nam na dobre.
Usuń