Rzeczywistość była taka, że ty nienawidziłeś mnie przez dwadzieścia dwa lata, z tą pasją, której skala przypominała nieledwie żar wielkich związków uczuciowych – ależ tak, miłość. Nienawidziłeś, a gdy uczucie, pasja całkowicie wypełni lekką duszę, na spodzie takiego stosu, obok entuzjazmu, żarzy się i dymi żądza zemsty… [s. 87]
Powyższy cytat daje chyba pewne pojęcie o stylu Maraiego: długie, gęste zdania, podniosły, niemal koturnowy ton. I tak jest prawie od początku do końca Żaru, książki cieniutkiej (bardziej opowiadania niż minipowieści), acz gęstej od emocji, które u głównego bohatera, starego generała, dojrzewały przez czterdzieści jeden lat. A dokładniej czterdzieści jeden lat i czterdzieści trzy dni.
Generał jest precyzyjny nie tylko w tej kwestii – żyjąc od lat w samotności, wiele czasu spędził na przemyśleniach i rachubach, przy czym ewidentnie najwięcej uwagi poświęcił młodzieńczej przyjaźni z Konradem i małżeństwu z Krystyną. Na wieść o wizycie przyjaciela nie jest zbytnio zaskoczony, jest wręcz przygotowany, bo wreszcie może – jak mówi – odebrać mu prawdę czyli zrewanżować się za zdradę. Przedstawia własną wersję zdarzeń, wersję cyzelowaną przez ponad cztery dekady, powstałą z pomieszania faktów, domysłów i przeczuć. Podczas uroczystej kolacji peroruje bez wytchnienia, nie przejawiając większego zainteresowania ewentualnymi odpowiedziami gościa. To jest jego pięć minut, które wykorzystuje do końca.
Nie mogę powiedzieć, żeby węgierski pisarz tym razem mnie zachwycił. Monolog generała wydał mi się nienaturalnie napompowany, a w konsekwencji nieznośny w odbiorze. Owszem, proza w Żarze jest elegancka i finezyjna, niestety jest też niedzisiejsza – przynależy do dawno minionej epoki. To książka dla zwolenników literackich bibelotów: mocno przykurzona, ale tu i ówdzie jeszcze błyszcząca.
________________________________________________________
Sandor Marai Żar, przeł. Feliks Netz, Czytelnik, Warszawa 2006
Mnie ta minipowieść uwiodła może właśnie tym staroświeckim urokiem. A milczenie "rozmówcy" wydawało mi się bardziej wymowne, niż potok słów generała, dla którego ważniejsze było zadanie pytania, niż uzyskanie odpowiedzi. Przedstawienie historii ze swego punktu widzenia, uwolnienie tego, co dusił w sobie latami. Oczyszczenie?
OdpowiedzUsuńTeż mam wrażenie, że dla generała chodziło o oczyszczenie, wyrzucenie tego, co mu leżało na wątrobie. Gość mógłby w ogóle nic nie mówić, to nie o niego tu chodziło.;) A tym bardziej nie o "prawdę" Konrada. To dość ciekawy zabieg, a byłby lepszy, gdyby generał nie przemawiał całymi akapitami, bo to naprawdę nienaturalne.;)
UsuńTak czy owak, książka jest interesująca, było o co się kłócić na spotkaniu DKK w mojej miejskiej bibliotece.
Jeśli chodzi o prozę Sándora Máraiego to dawkuję ją sobie w niewielkich ilościach od pewnego czasu. Węgier ma bardzo elegancki styl, a przy tym interesujące pomysły. Z tego połączenia wychodzą niekiedy bardzo ciekawe lektury. Jak dotąd bardzo podobał mi się "Pokrzepiciel" oraz "Pokój na Itace", chociaż "Pierwsza miłość" to też niezła lektura. Po "Żar" też pewnie kiedyś sięgnę, nawet mimo tej patyny czasu ;)
OdpowiedzUsuńWolę go chyba jako diarystę, ale np. "Powrót Sindbada" bardzo mi się podobał. Dużo sobie obiecuję po "Wyznaniach patrycjusza" i wspomnianej przez Ciebie "Pierwszej miłości". Ale to dopiero za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńTak czy owak, zgadzam się, że styl ma elegancki i pomysły interesujące.;)
Z Máraiem miałbym pewnie tak jak teraz mam z Konwickim (którego porzuciłem na rzecz Atwood), czyli podobałyby mi się pojedyncze zdania, perełki do wynotowywania i cytowania, by zaimponować znajomym (choć komu teraz imponują cytaty z literatury), ale w hurmie przytłaczające i onieśmielające. Chyba za duży mam rozgardiasz w głowie, żeby docenić taką literaturę :P
OdpowiedzUsuńKonwicki jest przytłaczający? Jego proza wymaga skupienia, ale chyba nie aż takiego jak Marai. U niego czasem końca zdania na stronie nie widać.;)
UsuńNie jest, ale mu się zdarza. Są fragmenty, gdzie swojska gawęda, grubsze słowo i ironiczne szpile, ale są i takie, gdzie jednak próbuje się popisać (mimo, że pisze iż nie) i wtedy jest gorzej. Na razie odstawiłem, bo jedyne co przyjmuję, to nowy sezon Stranger Things :)
UsuńZ ciekawości przejrzę dzisiaj KiK pod katem tych popisów.;)
UsuńPewnikiem to nic takiego, tylko ja miałem słabszy dzień i nie chciało mi się postarać :P
UsuńZdarza się.;) Na takie słabizny seriale są jednak pewnym lekarstwem (nie żebym coś o Netliksie więcej wiedziała).
Usuń