– Przeczytałem twoje ostatnie wiersze – powiedział. – Są dobre, ale nikt ich nie wyda. Jeśli chcemy mieć szczęśliwe życie, musimy zacząć pisać inaczej. To nic innego jak gra na zwłokę.
– Wiem. Amerykanie nazywają to grą w cykora. Wygrywa ten, który spośród stojących na szynach odskoczy jako ostatni przed nadjeżdżającym pociągiem. [s. 90]
Narrator powieści Szilárda Rubina osiągnął dużą wprawę w grze na zwłokę – w życiu zawodowym i osobistym dąży do zrealizowania swoich planów za wszelką cenę, głuchy i ślepy na zmieniające się okoliczności. Jest w stanie zdradzić młodzieńcze ideały i przyjaciół, by wreszcie zostać uznanym literatem i zdobyć Urszulę, dziewczynę nieuchwytną. Młodzi przyciągają się i odpychają, ale Attila nalega na bycie parą, z desperacji posuwając się do czynów głupich i okrutnych.
O atrakcyjności Gry w cykora decyduje w głównej mierze tło historyczne. Akcja rozgrywa się na Węgrzech tuż po wojnie, w okresie kształtowania się nowego ładu politycznego. Bohaterowie pochodzą z bardzo różnych środowisk: narrator jest ubogim komunizującym studentem, jego wybranka wywodzi się natomiast z zamożnej rodziny aptekarzy, na dodatek o niemieckich korzeniach. Różnice społeczne nierzadko wywołują niezręczne sytuacje i z czasem zaczynają rodzić niezdrowe zależności. Postaci drugoplanowe (kreślone oszczędnie, acz wyraziście) dopełniają obrazu mimowolnego uwikłania jednostki w politykę, dzięki czemu czytelnik otrzymuje całkiem niezły wgląd w niewesołą sytuację tysięcy, jeśli nie milionów węgierskich obywateli po 1945 roku.
Gra w cykora jest powieścią skondensowaną i duszną, rwana i pełna niedopowiedzeń narracja podkreśla pokrętną naturę oraz stan emocjonalny głównego bohatera. I tak jak nie przepadam za motywem snu w prozie, tak u Rubina sny perfekcyjnie wplatają się w opowieść Attili, jednocześnie myląc tropy i podsuwając nowe. Trudno tu mówić o miłości, jednak Grę… uznaję za znakomitą historię miłosną i jedną z najlepszych książek przeczytanych w ubiegłym roku.
___________________________________________________________________________
Szilárd Rubin, Gra w cykora, przeł. Klara Marciniak, Wyd. EMKA, Warszawa 2019
Tak się ładnie zapowiadało i nagle przyłożyłaś tymi snami :(
OdpowiedzUsuńOne są tak realistyczne, że aż miło! Dwa-trzy, nie więcej. Zdecydowanie zachęcam do lektury.
UsuńNo jak tylko tyle, to można się przełamać :) Powieść jest współczesna czy to jakiś węgierski klasyk?
UsuńKlasyk. Powieść opublikowana w 1963 r, a jakby pisana dzisiaj. Ponoć autor bazował na własnych doświadczeniach.
UsuńZe strony wydawnictwa:
UsuńSzilárd Rubin (1927–2010) urodził się w Budapeszcie. Uczył się w protestanckim gimnazjum w Csurgó, a następnie w Pécsu. Studiował filologię angielską i węgierską na uniwersytecie w Budapeszcie. Pierwsze utwory poetyckie opublikowane tuż po wojnie pomieścił w tomach Nasz los i Księżyc w nowiu.
Po 1948 roku Rubina zajmuje już tylko proza. Zachowując kompromisową postawę wobec panującego wówczas porządku politycznego i artystycznego, starał się jednak wymykać schematom i nie popadać w serwilizm.
Szilárd Rubin napisał siedem powieści, wiele szkiców i esejów, ale powieść "Gra w cykora", niepozbawiona odwołań autobiograficznych, pozostaje od ponad półwiecza jego utworem literackim najistotniejszym. Została przetłumaczona na siedem języków, a kolejnym przekładom towarzyszyły niezwykle pozytywne reakcje krytyków literackich i czytelników.
O proszę, ciekawe czemu go w PRLu nie wydawano, szczególnie że autor się nie wychylał politycznie. Biografię ma trochę jak Magda Szabo.
UsuńDobre pytanie. Z jakichś powodów był zapewne pomijany, może z obyczajowych. Autor dość odważnie pokazuje związek.
UsuńÓwczesne klucze doboru nie przestają mnie zadziwiać :)
UsuńZgadzam się.😏
UsuńTen narrator chyba nie budzi sympatii? Bo bezwzględnie realizuje swoje plany, gotów jest zdradzić przyjaciół, naprzykrza się Urszuli...
OdpowiedzUsuńOn budzi wręcz odrazę, a przez to jest tak interesujący. Bo rzeczywiście książa jest o tym, jak wiele można zrobić świństw i jak wiele można znieść, żeby coś uzyskać.
UsuńZapowiada się bardzo ciekawie. Czy styl, jakim operuje Szilárd Rubin to coś w rodzaju pisarstwa László Németha? Bo zarys fabuły odrobinę kojarzy mi się z "Odrazą" tego właśnie Węgra.
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam Nemetha.;( Ale wszystko jest na dobrej drodze, bo wspomnianą przez Ciebie książkę mam nawet na własność.;)
UsuńDo powyższych zainteresowania wyrazów dorzucam pochwałę dla okładki: bardzo estetyczna, oko przyciąga. Spojrzałem na stronę wydawnictwa i to zdecydowanie wyjątek.
OdpowiedzUsuńOkładka jest b. gustowna, też mi się podoba. EMKA rzadko wydaje lit. piękną, ale jeśli już, to są to rzeczy b. dobre. Kilka lat temu wydali zbiór opowiadań "Pixel" Toth, również godny uwagi.
UsuńSkoro tak zachęcasz to z pewnością przeczytam, mimo że ostatnimi czasy jakoś nie bardzo mam ochotę na spaczonych moralnie głównych bohaterów. Chyba za bardzo mnie męczą takie osoby w tzw. prawdziwym życiu i choć niby jak zawsze rozwijający jest wgląd w myślenie takiego człowieka, to jednak ostatnio jestem chyba za bardzo na etapie mizantropa, który by wybatożył sporą część społeczeństwa ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam i to bardzo.;) Mam słabość do antypatycznych bohaterów, bo oni przeważnie dobrze "nakręcają" akcję książki i tak jest właśnie u Rubina. Mizantropia nie jest mi obca, mam podobne odczucia co Ty.;)
Usuń