piątek, 21 lutego 2020

Od linzera do języka

W Międzynarodowym Dniu Języka Ojczystego przewrotnie zacytuję Węgra, Sandora Máraiego:
Księga przepisów kucharskich L. Zaczęła je zbierać przed czterdziestu laty. Gruby zeszyt, okładka wystrzępiona na brzegach. Wiele osób  tam wpisywało: L., jej matka, moja matka, przyjaciółki, znajomi. Dziwna, niepokojąca, tajemnicza księga. Niektóre przepisy podpisane imieniem: przepis ciotki Vilmy, jak upiec pyszne pogacze (ciotkę Vilmę spalono w Auschwitz). Szybkie recepty mojej matki, która zawsze myślała praktycznie. „Tani linzer", przepis ciotki Rózsi, która była biedna. Kilka pokoleń, rady i doświadczeni. Zupy, mięsa, ryby, desery — i we wszystkim kuchenne zapachy pewnej kultury, coś bardzo silnego i trwałego, rzeczywistość istniejąca ponad ideami, maniami i modami. Do ciasta na linzer potrzeba jajek, mąki, migdałów, potrzeba ponadto kuchni, w której zostanie upieczone, do tej kuchni potrzeba domu, w którym żyją ludzie i jadają zgodnie ze swoją kulturą gastronomiczną, do domu potrzeba ojczyzny i języka. To wszystko jest częścią przepisu, by mógł zostać wykonany. Do ozora wolowego potrzeba nie tylko purée z grochu, lecz również języka ojczystego, w którym można wypowiedzieć, dlaczego coś jest dobre albo złe. Intrygująca lektura.
Sándor Márai, Dziennik 1967-1976, przeł. Teresa Worowska, Warszawa 2019, s.100

Linzer to tradycyjne austriackie ciasto z Linzu, robione zazwyczaj z orzechami i konfiturami owocowymi, zdobione charakterystyczną kratką na wierzchu (dla zainteresowanych przepis TU). Po wczorajszym pączkowym szaleństwie o wiele bardziej kuszące wydają mi się pogacze czyli słone przekąski przygotowywane na bazie ziemniaków i/lub twarogu. Nie powinny być trudne w wykonaniu:

Składniki:
30 dag mąki
30 dag dobrze odciśniętego twarogu
30 dag masła
10 dag ostrego żółtego sera
1 jajko
gruboziarnista sól

Sposób przygotowania
Twaróg dobrze odcisnąć, rozgnieść widelcem, dodać masło i mąkę, wyrobić.
Gdy wszystkie składniki się połączą, owinąć ciasto pergaminem i włożyć na godzinę do lodówki.
Schłodzone ciasto rozwałkować na grubość palca,
wyciąć krążki o średnicy 4-5 cm. Ułożyć je na blasze, posmarować roztrzepanym jajkiem, posypać solą i tartym serem.
Piec na złoty kolor w 200 st.
Można dodać paprykę lub inne ulubione zioła.


20 komentarzy:

  1. Ubolewam nad swoją słabą znajomością języka ojczystego. Chciałbym wiedzę o nim poszerzać, ale czasu, niestety, brak :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba aż tak źle nie jest?:)

      Usuń
    2. To, że inni posługują się nim gorzej, marną jest pociechą. I choć z ortografią u mnie nienajgorzej, to interpunkcja kuleje. A nawet leży i kwiczy :)

      Usuń
    3. Nie zauważyłam tych braków u Ciebie, natomiast sama mam coraz więcej wątpliwości co do własnej interpunkcji. Rzeczywiście w porównaniu z takim angielskim język polski jest b. trudny.😊

      Usuń
    4. Wszyscy to powtarzają, a ja ciągle nie potrafię sklecić zdania po angielsku. Przynajmniej ad hoc, a w innych wypadkach płynność komunikacji mocno kuleje :) Kuzyn Kitka twierdzi, że chińska gramatyka to pryszcz :P

      Usuń
    5. Kwestia praktyki, o co czasem oczywiście trudno. Sama dzisiaj nie skleciłabym dłuższego zdania po niemiecku, bo nie mam z językiem do czynienia, a nie potrafię zmusić się do ćwiczeń.;(
      Za to wymowa chińska jest ponoć mocno zniuansowana.;(

      Usuń
    6. Owszem i jest to problem, bo te czasem niewielkie niuanse akcentowania czy wymowy mogą narobić nam kłopotów :)

      Usuń
    7. Jeśli wierzyć filmom, to w przypadku chińskiego nawet dość istotnych kłopotów.;)

      Usuń
  2. Pogacze, powiadasz? Wyglądają intrygująco. A abstrahując od Maraia, to ja uwielbiałem kiedyś oglądać i podczytywać książki kucharskie. Zadziwiająco dobre świadectwo czasów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby mi się chciało chcieć, to jutro bym je zrobiła.😊
      Święte słowa co do książek kucharskich - często sam język właśnie zachwyca. Niemniej zeszyt mojej mamy też lubię, bo przywołuje wiele wspomnień. I naturalnie zawiera niezłe przepisy.😉

      Usuń
    2. Moja mama miała karteczki poutykane w tych książkach kucharskich. Jedna z lat 70., druga Kuchnia polska z połowy 80, doskonale pokazywały przemiany obyczaju i wyposażenia kuchni :) Zerknij przy jakiejś okazji w Kuchnię na ciężkie czasy Szczygielskiego, babcine przepisy z czasów wojny, miodzio.

      Usuń
    3. Przemiany widać nawet po jakości zdjęć.😉
      A zerknę, jak najbardziej, może jeszcze dzisiaj uda mi się ją złowić.

      Usuń
    4. Po jakości zdjęć, po modelach sokowirówek i meblach kuchennych :D

      Usuń
    5. Zdecydowanie😉 Kopalnia wiedzy dla etnografów.

      Usuń
    6. O ładnie, ja mam nawet znajomego, które specjalizuje się naukowo-polonistycznie właśnie w tym temacie :)

      Usuń
    7. Interesujący zakres. Wydawałoby się, że wąski, a tyle ciekawostek na każdym kroku, choćby w kwestii różnego nazewnictwa przyrządów.;)

      Usuń
  3. Ja tam żadnej przewrotności w przywołaniu Sándora Máraiego nie dostrzegam - dobry przekład którejkolwiek z jego książek nieodzownie łączy się z piękną polszczyzną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ten autor miał wyjątkowe szczęście do dobrych tłumaczy na nasz język.;)

      Usuń
  4. Marai jak zwykle w sedno. Przy okazji zastanawiam się jakiego polskiego autora lub autorkę dałoby się do niego porównać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do pewnego stopnia Iwaszkiewicz, ale tylko do pewnego.;)

      Usuń