piątek, 24 kwietnia 2020

Bellevue

Nazwać ośrodek dla niepełnosprawnych Bellevue to iście szatański pomysł – tak nazywa się bowiem słynny nowojorski szpital psychiatryczny, przez długie lata kojarzony z okrucieństwem i umieraniem. Powieściowy Bellevue pod Marsylią prowadzony jest na szczęście przepisowo, ale rzeczywiście dla głównej bohaterki stanie się źródłem koszmaru.


Dziewiętnastoletnia Blanka z Bratysławy przyjeżdża na wolontariat z myślą o pożytecznym spędzeniu wolnego czasu i podszlifowaniu francuskiego. Szybko okazuje się, że kontakt z chorymi jest arcytrudny: nagromadzenie ułomnych ciał szokuje i onieśmiela, dziewczyna nie jest w stanie zmusić się do dotykania podopiecznych. Kiedy wreszcie lepiej lub gorzej wdraża się w codzienne obowiązki, zaczyna odczuwać stany lękowe, okalecza się. A ponieważ w swoim krótkim życiu już dwukrotnie chorowała na depresję, wie, że zbliża się atak następnej.

Nie dowiemy się, dlaczego ciało, również jej własne, stanowi dla dziewczyny taki problem, choć z półsłówek i przemilczeń można się domyślać, że ma z tym coś wspólnego nieżyjący ojciec. Niepewność przyczyn nie przeszkadza w lekturze będącej jedną wielką podróżą w głąb umysłu Blanki – wyobcowanej, niepewnej siebie studentki, która nie potrafi przerwać błędnego kręgu choroby. Stąd strach, urojenia, wahania nastroju i myśli samobójcze – dla pozostawionej samej sobie nastolatki prawdziwe piekło. 

Ivana Dobrakovová bardzo sugestywnie oddała udrękę głównej bohaterki, pod koniec lektury nawet czytelnik czuje się już fatalnie. Nic dziwnego, oglądamy bowiem krok po kroku wiwisekcję szaleństwa, co przy okazji pokazuje, jak niewiele trzeba, żeby z opiekuna stać się pacjentem. Książka ważna, powiedziała mi o depresji więcej niż dziesiątki artykułów.

___________________________________________________________________________
Ivana Dobrakovová, Bellevue, przeł. Izabela Zając, Słowackie Klimaty, Wrocław 2013



13 komentarzy:

  1. Czyli w tej książce lepiej niż w „Zgiń, kochanie” ukazane są przeżycia dziewczyny chorej psychicznie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre pytanie. Podczas lektury "Bellevue" zastanawiałam się, czy autorka zna takie stany z autopsji, czy tylko z obserwacji, bo wydawały mi się świetnie opisane - zmienność nastrojów, gorączka myśli itp. A po książce Harwicz to już nic nie wiem - bo czy na 100% można wiedzieć, co dokładnie dzieje się w czyjejś głowie? Na pewno monolog Blanki jest bardziej klarowny, choć też nieco męczący. Najlepiej sama sprawdx, warto.;)

      Usuń
    2. Sprawdzę na pewno. :) Ale Blanka nie jest tak odrażająca jak bohaterka Harwicz? Nie dokucza innym ludziom i nie rozdeptuje dla zabawy mrówek?

      Usuń
    3. Nie, nie jest odrażająca. Nie strzela także do psów.;( Nie zawsze jest w porządku, ale to oczywiście działa na plus historii.

      Usuń
    4. „choć z półsłówek i przemilczeń można się domyślać, że ma z tym coś wspólnego nieżyjący ojciec” – chodzi zapewne o wykorzystywanie seksualne?...

      Usuń
    5. Tak się domyślam, ale przecież z powodu psychicznego wyżywania się na dziecku też mogą się pojawiać różne zaburzenia, zwłaszcza u osób mniej odpornych.

      Usuń
  2. Szkoda, że czytelnik nie dowiaduje się szczegółów z przeszłości głównej bohaterki i tego skąd u niej biorą się takie stany i zachowania. Chętnie przeczytam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaręczam, że to nie przeszkadza w odbiorze.;)A może nie ma konkretnej przyczyny, bo po prostu Blanka jest z natury istotą słabo radzącą sobie w życiu? Chętnie poczytam interpretacje innych.;)

      Usuń
  3. Książka zdecydowanie nie dla mnie, nie moja tematyka

    OdpowiedzUsuń
  4. Opiekun - pacjent. Niby dwie strony barykady, diametralnie różne osoby, a tymczasem granica może okazać się tak cienka. Słyszałem już o tej książce, ale spotkałem się raczej z chłodnymi ocenami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Granica cienka, zwłaszcza jeśli mowa o psychologii czy psychiatrii.
      Mnie książka b. się podobała, chętnie przeczytałabym inne powieści tej autorki.

      Usuń
  5. Mnie właśnie postać głównej bohaterki odrzuciła, nie mogłem przebić się przez jej brak szacunku dla innych. Jej reakcje wyglądały na realnie opisane, ale mnie to na tyle odstręczało, że wpłynęło na resztę lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się wydawało, że ten brak szacunku wynikał z jej zniekształconego oglądu rzeczywistości. Np. kiedy mówiła, że pacjenci nienawidzą opiekunów, raczej coś sobie roiła, po czym się nakręcała i popadała w skrajności. Trudno ją lubić, w sumie nie ma za co, nawet przed atakiem wydaje się osobą bez wyrazu.

      Usuń