środa, 13 maja 2020

Dom kłamczuchów

Siedzieli w poświacie księżyca i kłamali na wyścigi – czyż nie jest to urocza puenta?;) Pochodzi z opowiadania Dom kłamczuchów, którego tytułem opatrzono również cały tom. Chyba nieprzypadkowo, bo tematem przewodnim dla Dezső Kosztolányinego są wszelkiego rodzaju nieprawdy, a więc fałszywe wyobrażenia, pozory, drobne kłamstewka i zwykła blaga.

I tak sufler żyje w przekonaniu, że z powodzeniem mógłby zastąpić aktora na scenie, mało urodziwa gospodyni zasugerowana piosenką zaczyna rozsmakowywać się w swej rzekomej urodzie, wrażliwy chłopiec zakochuje się w zmarłej pannie z fotografii. Gdzie indziej znudzona życiem kobieta straszy kochanka mężem, żeby dodać romansowi pikanterii, ktoś inny z kolei wymyśla sobie choroby, żeby uchronić aptekarza przed bankructwem. Są tacy, którzy zaczynają wierzyć we własne łgarstwa albo – jak szuler – wpadają we własne sidła wówczas, gdy akurat nie oszukują.

Chętnie jednak wybaczamy nieborakom, jako że są na ogół dobrzy i nawet ci moralnie „skrzywieni” mają swoją godność i zasady. W rzeczywistości nikt nie pozostaje niewinny, prędzej czy później każdy rozminie się z prawdą, czy to prawiąc tanie komplementy czy kłamiąc z premedytacją. W Domu kłamczuchów pospolita słabość wydaje się wręcz ujmująca i niegroźna. Czy to oznacza, że autor pobłaża swoim bohaterom? Bynajmniej, raczej doskonale rozumie naturę ludzką, a na dodatek z wirtuozerią potrafi ją zaprezentować czytelnikowi.

Było to dla mnie trzecie po Ptaszynie oraz Nocy poślubnej spotkanie z twórczością Kosztolányinego i przyznam, że wciąż nie mam jej dość. Mimo że wiele opowiadań dotyczy śmierci, ta proza oczarowuje i przynosi ukojenie. Nie mam wątpliwości, że węgierski pisarz był mistrzem w swoim gatunku, podobnie jak mistrzem w swoim fachu jest Teresa Worowska – jej przekład jest doskonały.

_________________________________________________________________________
Dezső Kosztolányi, Dom kłamczuchów, przeł. Teresa Worowska, PIW, Warszawa 2019

36 komentarzy:

  1. O! I to jest psze szanownej pani, równie doskonała rekomendacja. I już, już miałem narzekać, że taką niszę to pewnie znajdę dopiero w bibliotece, a tu, masz!, jest na Legimi i już ogrzewa półeczkę. Ale na razie kończę Sabaliauskaitė i jeśli nie sklęśnie przed końcem, popłynę z drugim tomem.
    Dzięki za wpis :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie za co.;) Lektura pierwszorzędna,jak najbardziej godna polecania.
      Na legimi jest sporo dobra wszelakiego, a jeszcze jak się trafią kody z biblioteki, to można się nachapać. Niestety nie mam tabletu, więc nie poszaleję.
      Sabaliauskaitė u mnie w planach na emeryturę, chwilowo za gruba jest.;(

      Usuń
    2. Może i gruba, ale jak to ładnie leci. W papierze jest spora czcionka i spore marginesy ... Nie namawiam, tak tylko mówię :P Ja to bym Maraia tak w ogóle, ale się boje czy to nie zbiór złotych myśli, bo jak czytam wyimki po blogach, to zdanie w zdanie do zapisywania w sztambuszku :D

      Usuń
    3. O, Bazylu, mam tak samo z Maraiem. Na insta to jest plaga. Cytacik plus fotosik z bukietem jesiennych liści :(

      Usuń
    4. Marai jest koturnowy, nie zawsze dobrze się go czyta. Dzienniki są godne polecenia, ale taki powszechnie chwalony Żar mnie nie powalił. Tak więc trzeba popróbować i wyrobić sobie zdanie.;)

      Usuń
    5. Parę razy ręka mi drgała nad "dodaj do koszyka", ale wciąż się nie moglem zdecydować. A w bibliotece chyba nie mają, za niszowa rzecz. Pewnie kiedyś zaryzykuję, może jak fala zachwytów opadnie :)

      Usuń
    6. Nic nie ma Maraiego bibliotece? Dziwne po prostu, bo mam wrażenie, że jest często czytany.
      Nic na siłę, swoją drogą Ptaszyna będzie chyba bardziej satysfakcjonująca.

      Usuń
    7. Nie wydaje mi się, żeby u nas był target na niego, ale sprawdzę dokładniej. Gdybym czuł chemię z nim, to pewnie już bym coś miał, ale tak jak pisał Bazyl, mam wrażenie, że to taki Coelho dla mniej ubogich, a jak trafiam na jakić cytat o życiu albo czytaniu, albo literaturze, to zwykle się z nim nie zgadzam. Albo nie rozumiem. Zdecydowanie nic na siłę :D

      Usuń
    8. Coelho nie dałby rady pisać piętrowych zdań z sensem.😉

      Usuń
  2. Ha jak dobrze że i tu autor jest w formie. Ptaszyna przecież jest rewelacyjna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak rewelacyjna, że chyba ją sobie przypomnę.;)

      Usuń
  3. Zdałam sobie właśnie sprawę, że nie czytałam jeszcze niczego z literatury węgierskiej... Ale za opowiadaniami to ja jakoś nie przepadam. Znaczy: nie odnajduję się w nich. Wolę dłuższe formy wypowiedzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wierzę, absolutnie niczego? Nawet "Chłopców z Placu Broni"?;)))
      Jeśli nie lubisz opowiadań, wspomniana "Ptaszyna" tego autora może być dobrym rozwiązaniem.

      Usuń
  4. Ja się wciąż czaję na Ptaszynę, wyciągniętą z kosza w markecie, bo pamiętam Twoje zachwyty, ale nie wiem, czy to nie za duszna lektura na te czasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam przekonana, że już ją czytałeś. Lirael też się nią zachwycała.😉
      Wydaje mi się, że nie jest duszna, szybko się ją czyta. Zachęcam.

      Usuń
    2. Na fali Waszych zachwytów kupiłem. Niestety mam albo opóźnione dedlajny, albo nadzoruję e-nauczanie i tak mi czas mija :(

      Usuń
    3. Kurczę, że też ja nigdy na takie kosze nie trafiam.🙄
      Wiem, że rodzice mają obecnie dodatkowe zadania, z pewnością brakuje czasu.

      Usuń
    4. :) Swego czasu WAB wrzucił w te koszę sporo tytułów z NYRB, skrzętnie wygrzebywałem :D Niestety te kosze, jak wszystko, też schodzą na psy, ostatnio albo Bellona, albo czytadła ze Świata Książki. Ale i tak grzebię, różne perły się mogą trafić. A co się dzieje z czasem, to nie ogarniam, teoretycznie zyskałem ponad dwie godziny, nie jeżdżąc do pracy :P Teoretycznie...

      Usuń
    5. Seria NYRB jeszcze mi się nigdy w koszu nie trafiła, dobrze, że w dedalusie była. Ale kilka innych rzeczy WAB trafiło mi się w dyskoncie, fakt.
      Często właśnie słyszę od osób zdalnie pracujących, że późno teraz kończą, nie tylko przez e-szkołę.

      Usuń
    6. W Dedalusie mieli większy wybór, ale jakiś Moravia czy Genet leżał masowo :) Mnie kochane dziecię potrafi na dwie godziny odstawić od kompa, bo ma lekcje. No i kiedyś to trzeba nadrobić. Ale i tak nie narzekam. Wyspany chociaż jestem.

      Usuń
    7. Faktycznie mieli, parę rzeczy kupiłam.
      I tak dobrze, że dziecię już starsze, nie trzeba z nim wszystkiego robić jak np. z dziewięciolatkami.
      Nawet kotdkot Ci dłużej pospać?😉 Z moim to nie przejdzie, domaga się wyjścia o świcie.🙄

      Usuń
    8. Kot się już przyzwyczaił, że teraz śniadanie o 7.30, a nie o 5.30 :) za to kolację dostają później.

      Usuń
    9. Mój niestety nieskory do przyzwyczajania się do zmian.;)

      Usuń
    10. Młody się przyzwyczaił, stary i tak jada później :D

      Usuń
  5. Ten zbiorek zainteresował mnie już w momencie, gdy wprowadzałem go do bazy książek LC. No i ja też mam b. dobre wspomnienia z lektury "Ptaszyny" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie "Dom klamczuchów" prawdopodobnie także Ci się spodoba.😉

      Usuń
  6. I ja dobrze wspominam „Ptaszynę”. Czy te opowiadania są długie czy raczej krótkie? I czy w każdym występują inni bohaterowie? Zastanawiam się, czy po nie sięgnąć, a na razie wypożyczyłam sobie „Bellevue”. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też Ci się podobała "Ptaszyna"? Mały fanclub by się uzbierał.;) Opowiadania DK na ogół są kilkustronicowe, te o Kornelu Estim są natomiast nieco dłuższe - zawsze można wybrać coś według potrzeby. Polecam gorąco.;)
      Zatem czekam na wrażenia z "Bellevue".;)

      Usuń
  7. Żadnego z trzech tytułów nie czytałam, więc czas nadrobić. A dobre kłamstwo wcale nie jest złe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kosztolanyiego gorąco polecam, z przyjemnością czyta się jego historie.
      Hm, nie lubię kłamstw, toleruję tylko w literaturze.;(

      Usuń
  8. Proza o śmierci, ale przynosząca ukojenie i oczarowująca? Brzmi zaiste zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tu widzę przede wszystkim człowieczeństwo.;) I dlatego zachęcam do lektury, warto.

      Usuń
  9. Jestem tu pierwszy raz, ale chyba nie ostatni :)
    Subtelna, powiedziałbym, aksamitna recenzja.
    I co najważniejsze: zachęciła mnie do sięgnięcia po "Dom kłamczuchów".

    PS. W wolnej chwili zapraszam do siebie - zacząłem tydzień temu, z ambitnym zamiarem wyławiania perełek wśród starszych, nieraz zapomnianych książek.
    Pozdrawiam :)

    www.milczenieliter.pl
    www.facebook.com/milczenieliter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa.;) Do lektury "Domu kłamczuchów" zachęcam, opowiadania DK są naprawdę b. dobre.
      Będę wyglądać Twoich perełek.;)

      Usuń