Siedzieli w poświacie księżyca i kłamali na wyścigi – czyż nie jest to urocza puenta?;) Pochodzi z opowiadania Dom kłamczuchów, którego tytułem opatrzono również cały tom. Chyba nieprzypadkowo, bo tematem przewodnim dla Dezső Kosztolányinego są wszelkiego rodzaju nieprawdy, a więc fałszywe wyobrażenia, pozory, drobne kłamstewka i zwykła blaga.
Chętnie jednak wybaczamy nieborakom, jako że są na ogół dobrzy i nawet ci moralnie „skrzywieni” mają swoją godność i zasady. W rzeczywistości nikt nie pozostaje niewinny, prędzej czy później każdy rozminie się z prawdą, czy to prawiąc tanie komplementy czy kłamiąc z premedytacją. W Domu kłamczuchów pospolita słabość wydaje się wręcz ujmująca i niegroźna. Czy to oznacza, że autor pobłaża swoim bohaterom? Bynajmniej, raczej doskonale rozumie naturę ludzką, a na dodatek z wirtuozerią potrafi ją zaprezentować czytelnikowi.
Było to dla mnie trzecie po Ptaszynie oraz Nocy poślubnej spotkanie z twórczością Kosztolányinego i przyznam, że wciąż nie mam jej dość. Mimo że wiele opowiadań dotyczy śmierci, ta proza oczarowuje i przynosi ukojenie. Nie mam wątpliwości, że węgierski pisarz był mistrzem w swoim gatunku, podobnie jak mistrzem w swoim fachu jest Teresa Worowska – jej przekład jest doskonały.
_________________________________________________________________________
Dezső Kosztolányi, Dom kłamczuchów, przeł. Teresa Worowska, PIW, Warszawa 2019
O! I to jest psze szanownej pani, równie doskonała rekomendacja. I już, już miałem narzekać, że taką niszę to pewnie znajdę dopiero w bibliotece, a tu, masz!, jest na Legimi i już ogrzewa półeczkę. Ale na razie kończę Sabaliauskaitė i jeśli nie sklęśnie przed końcem, popłynę z drugim tomem.
OdpowiedzUsuńDzięki za wpis :D
Nie za co.;) Lektura pierwszorzędna,jak najbardziej godna polecania.
UsuńNa legimi jest sporo dobra wszelakiego, a jeszcze jak się trafią kody z biblioteki, to można się nachapać. Niestety nie mam tabletu, więc nie poszaleję.
Sabaliauskaitė u mnie w planach na emeryturę, chwilowo za gruba jest.;(
Może i gruba, ale jak to ładnie leci. W papierze jest spora czcionka i spore marginesy ... Nie namawiam, tak tylko mówię :P Ja to bym Maraia tak w ogóle, ale się boje czy to nie zbiór złotych myśli, bo jak czytam wyimki po blogach, to zdanie w zdanie do zapisywania w sztambuszku :D
UsuńO, Bazylu, mam tak samo z Maraiem. Na insta to jest plaga. Cytacik plus fotosik z bukietem jesiennych liści :(
UsuńMarai jest koturnowy, nie zawsze dobrze się go czyta. Dzienniki są godne polecenia, ale taki powszechnie chwalony Żar mnie nie powalił. Tak więc trzeba popróbować i wyrobić sobie zdanie.;)
UsuńParę razy ręka mi drgała nad "dodaj do koszyka", ale wciąż się nie moglem zdecydować. A w bibliotece chyba nie mają, za niszowa rzecz. Pewnie kiedyś zaryzykuję, może jak fala zachwytów opadnie :)
UsuńNic nie ma Maraiego bibliotece? Dziwne po prostu, bo mam wrażenie, że jest często czytany.
UsuńNic na siłę, swoją drogą Ptaszyna będzie chyba bardziej satysfakcjonująca.
Nie wydaje mi się, żeby u nas był target na niego, ale sprawdzę dokładniej. Gdybym czuł chemię z nim, to pewnie już bym coś miał, ale tak jak pisał Bazyl, mam wrażenie, że to taki Coelho dla mniej ubogich, a jak trafiam na jakić cytat o życiu albo czytaniu, albo literaturze, to zwykle się z nim nie zgadzam. Albo nie rozumiem. Zdecydowanie nic na siłę :D
UsuńCoelho nie dałby rady pisać piętrowych zdań z sensem.😉
UsuńNo może faktycznie :P
UsuńHa jak dobrze że i tu autor jest w formie. Ptaszyna przecież jest rewelacyjna
OdpowiedzUsuńTak rewelacyjna, że chyba ją sobie przypomnę.;)
UsuńZdałam sobie właśnie sprawę, że nie czytałam jeszcze niczego z literatury węgierskiej... Ale za opowiadaniami to ja jakoś nie przepadam. Znaczy: nie odnajduję się w nich. Wolę dłuższe formy wypowiedzi...
OdpowiedzUsuńNie wierzę, absolutnie niczego? Nawet "Chłopców z Placu Broni"?;)))
UsuńJeśli nie lubisz opowiadań, wspomniana "Ptaszyna" tego autora może być dobrym rozwiązaniem.
Ja się wciąż czaję na Ptaszynę, wyciągniętą z kosza w markecie, bo pamiętam Twoje zachwyty, ale nie wiem, czy to nie za duszna lektura na te czasy.
OdpowiedzUsuńByłam przekonana, że już ją czytałeś. Lirael też się nią zachwycała.😉
UsuńWydaje mi się, że nie jest duszna, szybko się ją czyta. Zachęcam.
Na fali Waszych zachwytów kupiłem. Niestety mam albo opóźnione dedlajny, albo nadzoruję e-nauczanie i tak mi czas mija :(
UsuńKurczę, że też ja nigdy na takie kosze nie trafiam.🙄
UsuńWiem, że rodzice mają obecnie dodatkowe zadania, z pewnością brakuje czasu.
:) Swego czasu WAB wrzucił w te koszę sporo tytułów z NYRB, skrzętnie wygrzebywałem :D Niestety te kosze, jak wszystko, też schodzą na psy, ostatnio albo Bellona, albo czytadła ze Świata Książki. Ale i tak grzebię, różne perły się mogą trafić. A co się dzieje z czasem, to nie ogarniam, teoretycznie zyskałem ponad dwie godziny, nie jeżdżąc do pracy :P Teoretycznie...
UsuńSeria NYRB jeszcze mi się nigdy w koszu nie trafiła, dobrze, że w dedalusie była. Ale kilka innych rzeczy WAB trafiło mi się w dyskoncie, fakt.
UsuńCzęsto właśnie słyszę od osób zdalnie pracujących, że późno teraz kończą, nie tylko przez e-szkołę.
W Dedalusie mieli większy wybór, ale jakiś Moravia czy Genet leżał masowo :) Mnie kochane dziecię potrafi na dwie godziny odstawić od kompa, bo ma lekcje. No i kiedyś to trzeba nadrobić. Ale i tak nie narzekam. Wyspany chociaż jestem.
UsuńFaktycznie mieli, parę rzeczy kupiłam.
UsuńI tak dobrze, że dziecię już starsze, nie trzeba z nim wszystkiego robić jak np. z dziewięciolatkami.
Nawet kotdkot Ci dłużej pospać?😉 Z moim to nie przejdzie, domaga się wyjścia o świcie.🙄
Kot się już przyzwyczaił, że teraz śniadanie o 7.30, a nie o 5.30 :) za to kolację dostają później.
UsuńMój niestety nieskory do przyzwyczajania się do zmian.;)
UsuńMłody się przyzwyczaił, stary i tak jada później :D
Usuń:D
UsuńTen zbiorek zainteresował mnie już w momencie, gdy wprowadzałem go do bazy książek LC. No i ja też mam b. dobre wspomnienia z lektury "Ptaszyny" :)
OdpowiedzUsuńW takim razie "Dom klamczuchów" prawdopodobnie także Ci się spodoba.😉
UsuńI ja dobrze wspominam „Ptaszynę”. Czy te opowiadania są długie czy raczej krótkie? I czy w każdym występują inni bohaterowie? Zastanawiam się, czy po nie sięgnąć, a na razie wypożyczyłam sobie „Bellevue”. :)
OdpowiedzUsuńTeż Ci się podobała "Ptaszyna"? Mały fanclub by się uzbierał.;) Opowiadania DK na ogół są kilkustronicowe, te o Kornelu Estim są natomiast nieco dłuższe - zawsze można wybrać coś według potrzeby. Polecam gorąco.;)
UsuńZatem czekam na wrażenia z "Bellevue".;)
Żadnego z trzech tytułów nie czytałam, więc czas nadrobić. A dobre kłamstwo wcale nie jest złe ;)
OdpowiedzUsuńKosztolanyiego gorąco polecam, z przyjemnością czyta się jego historie.
UsuńHm, nie lubię kłamstw, toleruję tylko w literaturze.;(
Proza o śmierci, ale przynosząca ukojenie i oczarowująca? Brzmi zaiste zachęcająco.
OdpowiedzUsuńJa tu widzę przede wszystkim człowieczeństwo.;) I dlatego zachęcam do lektury, warto.
UsuńJestem tu pierwszy raz, ale chyba nie ostatni :)
OdpowiedzUsuńSubtelna, powiedziałbym, aksamitna recenzja.
I co najważniejsze: zachęciła mnie do sięgnięcia po "Dom kłamczuchów".
PS. W wolnej chwili zapraszam do siebie - zacząłem tydzień temu, z ambitnym zamiarem wyławiania perełek wśród starszych, nieraz zapomnianych książek.
Pozdrawiam :)
www.milczenieliter.pl
www.facebook.com/milczenieliter
Dziękuję za miłe słowa.;) Do lektury "Domu kłamczuchów" zachęcam, opowiadania DK są naprawdę b. dobre.
UsuńBędę wyglądać Twoich perełek.;)