O Annie Kowalskiej wspomina się rzadko i na ogół kontekście jej związku z Marią Dąbrowską. Nie mówi się o niej jako pisarce, choć ma na koncie opowiadania, powieści oraz dziennik, a jej twórczość cenił m.in. Iwaszkiewicz i Broniewski. Przed wojną współorganizowała życie literackie we Lwowie, krótko po wojnie – we Wrocławiu. Znała biegle kilka języków obcych, tłumaczyła. O tym jednak się nie mówi, autorka Safony wciąż pozostaje „tą od Dąbrowskiej”.
Dzięki pracy Sylwii Chwedorczuk takie postrzeganie może wreszcie się zmienić. W jej książce Kowalska jawi się jako silna osobowość oraz pisarka z dorobkiem literackim, ze wszech miar godna uwagi i uznania. Ambitna i uparta, od wczesnej młodości wiedziała, że chce pisać, ba! być lepszą od Orzeszkowej. Nie dla niej smażenie konfitur, pranie albo szydełkowanie – już jako nastolatka zamierzała żyć inaczej niż wszyscy. Udało się bez trudu.
Z Jerzym Kowalskim tworzyli małżeństwo partnerskie skoncentrowane na pisaniu oraz pracy naukowej. Ich związek trwał nawet wówczas, gdy Anna nawiązała bliską relację z Dąbrowską, pozostającą w konkubinacie ze Stanisławem Stempowskim. Kowalska nie dbała o konwenanse, miłość była ważniejsza. Z Marią przeżyła burzliwe dwadzieścia dwa lata, w ciągu których zdarzały się poważne kryzysy. Obie bywały wobec siebie okrutne, ale też nawzajem się inspirowały, czego najlepszym dowodem są fragmenty ich listów.
Kowalska była bez wątpienia postacią niepospolitą i Chwedorczuk świetnie to pokazała. Oprócz biografii otrzymujemy również opowieść o życiu literatów polskich przed, podczas i po wojnie oraz wspaniałą historię miłosną. Pozostaje mieć nadzieję, że listy Anny i Marii ujrzą kiedyś światło dzienne, a są ich tysiące. Duże brawa dla autorki za rzetelność i przywrócenie pamięci o Kowalskiej.
_____________________________________________________________________
Sylwia Chwedorczuk, Kowalska. Ta od Dąbrowskiej, Marginesy, Warszawa 2020
Nie wiem, czy wytrzymalibyśmy emocjonalnie komplet tych listów, tam niezły uczuciowy rollercoaster odchodził. Choć nie powiem, kupiłbym i czytał. Ciekawe, że listy szaleńczo zakochanej w mężu Dąbrowskiej są mniej namiętne niż te fragmenty listów do Anny u CHwedorczuk.
OdpowiedzUsuńPewnie ze względu na ilość listów i tak trzeba je byłoby zamieścić w kilku tomach, więc jakaś przerwa by była.;) Mam nadzieję, że kiedyś tego doczekam.
UsuńCóż, o Jerzego chyba nie musiała tak zabiegać, w końcu był jej mężem. Co innego kochanka. Ale to tylko moje domysły. Powodów chłodniejszych uczuć może być więcej.
Mnie chodziło o listy Dąbrowskiej do Mariana, u Kowalskich to chyba jakaś szczególna namiętność to nie była. Przed listami Maryjki i Anny wolałbym porządną edycję dzienników Dąbrowskiej, no ale na to szans raczej nie ma.
UsuńAaaa, mój błąd. Widzę, że te listy są dostępne w bibliotekach, co bardzo mnie cieszy. Widzę też, że według Dąbrowskiej były świadectwem wielkiej miłości.;) Ale mogła być wtedy przed okresem wielkiej namiętności z Kowalską.
UsuńNo, jakieś ćwierć wieku wcześniej :)
UsuńWłaśnie. Nie przewidziała, że czeka jeszcze burzliwa miłość.;)
UsuńAle chyba na nią czekała, Jerzy raczej nie zaspokajał jej potrzeb emocjonalnych :)
UsuńZdarza się. Wygląda na to, trafiła kosa na kamień, obie były charakterze.
UsuńTak. I ta książka świetnie pokazuje to, o czym plotkowano w kręgach literackich, że "w dziennikach Dąbrowskiej jest piekło", czyli opisy relacji obu pań. Brandys był kawał plotkarza i zapisał taką uwagę: "Potem oboje Parandowscy mówili o Jerzym Kowalskim i o dziwnym stosunku między Anną Kowalską i Marią Dąbrowską. Z obu stron miłość i nienawiść. Widać to już z pewnych akcentów w pamiętnikach Kowalskiej. W pamiętnikach Marii Dąbrowskiej jest podobno piekło. Parandowscy byli u Jerzego Zawieyskiego na miesiąc przed jego śmiercią. Siedzieli obaj z Trębaczkiewiczem nad pamiętnikami Marii Dąbrowskiej, które dano im do czytania. Byli wstrząśnięci. Właśnie tym piekłem. Piekłem nienawiści do najbliższej przyjaciółki."
UsuńOj, bo się rzucę na ten dziennik.;) Wiadomo, w którym roku Brandys tak pisał?
UsuńRzuć się, rzuć, warto. Pisał w '72, bardzo plotkarska część. Tu jest cały fragment: http://plaszcz-zabojcy.blogspot.com/2011/08/odcinek-56-marian-brandys-1972-rok.html
UsuńDziękuję. To zbyt łakomy kąsek, żeby sobie odpuścić
Usuń;)
Od dawna Cię na Brandysa namawiam :)
UsuńZgadza się. Wiem, że pewnie by mi się podobał.;)
UsuńSięgnąłem bez przekonania, bo Piotr zachwalał, a potem nie mogłem się nadziwić, jak szybko mi czas zleciał na śledzeniu tych miłosnych batalii. Takie rzeczy młodzież powinna czytać, żeby zrozumieć, że słynni pisarze, to nie tylko brąz i "wielkim poetom był", ale i zwykli ludzie. Próbujący uporać się z własnymi demonami, egoistyczni, złośliwi, okrutni z jednej, a rzucający wszystko dla kochanej osoby, altruistyczni i pomocni z drugiej. I trudno zaprzeczyć, że korespondencja między paniami, to czasem prawdziwa jazda po bandzie. Mną najbardziej wstrząsnęły teksty jakimi Dąbrowska raczyła Kowalską na wieść o jej ciąży i przyszłym macierzyństwie.
UsuńOtóż to, świetnie się to czyta, a historia obu pań lepsza od wielu romansów. Podobnie jest w listach Iwaszkiewicza do Błeszynskiego. Wszyscy są tacy ludzcy w swoich zazdrościach, pretensjach i zdradach. Nie wiem tylko, czy młodzież byłaby zainteresowana takimi "starociami".
UsuńMyślisz, że ówczesne skandale we współczesnym nam świecie, to już tylko "Phi!" i wzruszenie ramion? Homoseksualizm zawsze wywoływał w naszym społeczeństwie emocje i jak tak patrzam i słucham, to nie wygląda, żeby się to miało zmienić. Śmiem twierdzić, że obecnie, to raczej "czynniki" nie pozwoliłyby młodzieży licealnej zgłębiać ww. książki jako np. lektury uzupełniającej :P
UsuńTaki zakaz z pewnością skusiłby wiele osób do czytania.;)
UsuńMoje obawy wynikają stąd, że Kowalska i Dąbrowska to przebrzmiałe nazwiska, prawie nieobecne w świadomości młodych pokoleń.
Z drugiej strony może masz rację, o ile o homoseksualnych pisarzach mówi się często i bez oburzenia, to homoseksualnych pisarkach raczej nieśmiało.
Zakazy zawsze skutecznie kierowały uwagę tych, którym zakazywano na obiekt zakazany. Niestety towarzystwo się wycwaniło i np. moje domowe: "Na to jesteś jeszcze za młody", już ich nie rusza :( Dąbrowska być może przebrzmiała, ale Kowalska to chyba raczej nieznana. A homoseksualizm zawsze, bez względu na płeć, rozpala umysły dyskutantów. A zresztą, co teraz nie rozpala? :P
UsuńNaprawdę rozpala? Wśród moich znajomych i rodziny wywołuje raczej wzruszenie ramionami.;) Co innego polityka.;(
UsuńBo my tak trochę w bombelku, więc ... Ale popatrz na przestrzeń publiczną. Pokażesz 10 osobom patyk, to zaraz wichura, bo to nie patyk tylko kijek, nie bo gałązka, akurat, przecież widać, że konar. I od razu masz w tej grupie co najmniej trzech ludzi z habilitacją z kijkologii i czterech z profesurami z gałązkologii i tak się to właśnie kręci :) Dąbrowska z Kowalską i swoim życiem prywatnym nie wbiją do szkoły, przynajmniej nie w najbliższym czasie. Noce i dnie są jeszcze na liście lektur?
UsuńAleż oczywiście, jesteśmy w bańce. Co do kłótni o byle patyk masz święta rację. Polecam ten wpis, złoto.;)
UsuńNoce i dnie chyba już wypadły, albo źle szukam.;(
Spróbuj wbić do jakiegokolwiek hobbystycznego światka, to się niczego nie dowiesz, a tylko nasłuchasz :P My ostatnio z PŻoną zaczęliśmy pijać poobiednią kawkę. Gdyby członkowie forum, na które czasem zaglądam, zobaczyli jak parzę i ile mleka dodaję do domowej kapuczyny, słowem, jak profanuję ziarna spesziality za miliony monet (bo takie kupuję, widząc różnicę w stosunku do smaku kaw z marketu), to zgony liczylibyśmy w tuzinach :P
UsuńWierzę.;) I coraz bardziej zastanawia mnie ten pęd forumowiczów do ogłaszania swoich sądów, porad itp. Co drugi to specjalista.;)
UsuńNa forach dla kociarzy odchodzą regularne jatki, ale, co trochę dziwniejsze, tak samo jest na forach dla tłumaczy czy redaktorów. Widać w masie każdy chce się wybić.
UsuńZgadza się. Na szczęście na forach książkowych nie zauważyłam jeszcze nigdy takiej sytuacji, nikt się nie bije o wyższość Sienkiewicza nad Reymontem.;)
UsuńNo to teraz muszę wiedzieć... Jakie jatki odchodzą na forach dla tłumaczy?!
Usuń@Pożeracz Klasyczne, kto ma dłuższego... Znaczy kto by lepiej przetłumaczył [wstawić dowolny tytuł]. Ostatnio widziałem awantury o nowy przekład 1984 Orwella, bo jak tłumaczka śmiała zamienić Wielkiego Brata na Starszego, przecież świętość i klasyka.
UsuńTe fora są publiczne czy tylko dla wtajemniczonych?
UsuńTe, o których wiem, to dla wtajemniczonych. Ale jakby przejrzeć ogólnodostępne książkowe to te same awantury można by wyłapać :)
UsuńNa pewno.;)
UsuńMam w planach tę książkę, zwłaszcza, że bardzo lubię Dąbrowską i jestem po lekturze jej dzienników, gdzie Anna też się przewija. Dobrze, że powstała taka książka, bo dla osobowości silnej i niezależnej kobiety wielką porażką byłoby pozostawanie jedynie partnerką (nieważne kobiety czy mężczyzny). Listy uwielbiam czytać. Pisać zresztą też.
OdpowiedzUsuńPo Iłłakowiczównie to moim zdaniem kolejna świetna biografia wydana przez Marginesy. Zgadzam się, przywrócenie Kowalskiej należnego jej miejsca jest ważne, oby nie skończyło się tylko na biografii.
UsuńListy też lubię, niektóre tomy są lepsze np. od dzienników.;)
Dzięki za wspomnienie tej biografii Iłłakowiczówny, jakoś mi ten tytuł przemknął niezauważenie, ,ale już ląduje na mojej liście :).
UsuńTo będzie interesujący zestaw lektur, zaręczam. I dobry.;)
UsuńMignęła mi gdzieś ta książka, ale przyznaję, że nie sądziłem, iż zawartość jest aż tak interesująca. Dlatego wielkie dzięki za oświecenie. Jeśli trafi się okazja, to zapoluję, a jeśli nie, to rozejrzę się w bibliotece ;)
OdpowiedzUsuńNie ma za co.;) Postać i książka godne polecenia, Chwedorczuk odsłoniła b. ciekawy fragment historii polskiej literatury.
UsuńMam na liście "do nadrobienia". A teraz przez Twoją notkę, skoczyła kilka oczek w górę.
OdpowiedzUsuńWarto.;) Skoro podobała Ci się Iłła, to jest duża szansa, że i Kowalska przypadnie Ci do gustu.
UsuńBiere bez zastanowienia po takiej recenzji :). Ale polscy konserwatyści apopleksji dostaną tradycyjnie, najpierw Szopen, teraz TAKIE COŚ ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba.
UsuńCiekawe, jak sprawa się ma ze Słowackim, bo swego czasu chodziły słuchy, że on też.;)