poniedziałek, 20 grudnia 2021

Jedno wielkie mli-mli

[…] już cztero-, pięcioletnim [dzieciom – przyp. mój] wpajano, właśnie w taki, niejako naturalny sposób, zasady tolerancji, współżycia, poszanowania innych przekonań i postaw, nieistotności najbardziej odmiennych, zewnętrznych cech fizycznych dzieci (więc ludzi) różnych ras. [s. 321]

Świat bez przemocy jest kuszącą wizją, cudownie byłoby żyć wśród ludzi przyjaznych i jeśli nie sympatycznych, to przynajmniej kulturalnych. Do takiej rzeczywistości po ponad 130 latach spędzonych w kosmosie powraca główny bohater powieści Stanisława Lema, naukowiec Bregg. Nie tylko odstaje od nowych Ziemian  wyglądem i uchodzi za niepożądany relikt przeszłości, ale też nie potrafi zaakceptować samego pomysłu betryzacji.


Otóż obywatele poddawani są przymusowo zabiegowi, który czyni ich wolnymi od gniewu i wrogości, jakichkolwiek gwałtownych odruchów. Wszyscy zachowują się rozsądnie i właściwie przewidywalnie. Mężczyźni nie są w stanie zaimponować kobietom odwagą, ponieważ nie mają ku temu sposobności – nie ma niebezpieczeństwa, a tym bardziej ryzyka. W relacjach damsko-męskich zniknęło piekło namiętności, niestety zniknęła również rozkosz i szczęście. Wszystko stało się letnie, dla powracających z gwiazd po prostu nie do zniesienia. Jak mówi przyjaciel Bregga:

Mli-mli. Mli-mli po wiek wieków. Już nikt nie poleci do gwiazd. Już nikt nie zaryzykuje niebezpiecznego eksperymentu. Już nikt nie wypróbuje na sobie nowego lekarstwa. [s. 247]

Obraz życia po betryzacji jest w powieści doskonale dopracowany, opisy otoczenia wymagają od czytelnika sporej wyobraźni. Co więcej, w niektórych sferach fikcja literacka stała się już rzeczywistością (szczególnie polecam fragment o księgarni;)). Jeden wątek niestety autorowi się nie udał – relacje damsko-męskie głównego bohatera nie przekonują. Tak czy owak, Powrót do gwiazd podobał mi się, chylę czoła przed dalekowzrocznością autora.

________________________________________________________

Stanisław Lem, Powrót  z gwiazd, Wyd. Literackie, Kraków 2016

 

14 komentarzy:

  1. Bo bez dobra nie ma zła, bez ryzyka wynalazków. Brzmi tak ciekawie, że może sięgnę po Lema, bo mam wrażenie, że mogło by mi się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, bez dobra nie ma zła, a więc w sumie nie ma człowieka z krwi i kości.
      Mnie się podobało, a nie lubię fantastyki naukowej.;) Chociaż przyznaję się bez bicia: czasami dużo czasu zajmowało mi wyobrażanie sobie opisywanych urządzeń i scenerii miasta.;) Zachęcam, sama czuję się zmotywowana, żeby sięgnąć po inne książki Lema.

      Usuń
    2. Nieczęsto jestem tak podatna na sugestię, ale tym razem do listy mikołajowych zamówień dopisałam Lema :)

      Usuń
    3. Jestem zatem ciekawa Twoich wrażeń.;)

      Usuń
  2. Ha! Cóż za zbieg okoliczności. Na mojej półce właśnie wylądował Niezwyciężony, ale być może Powrót z gwiazd go zastąpi :) Lem był niesamowitym wizjonerem i wstyd mi, że znam tylko jego książki dla, teoretycznie, młodszego czytelnika. I że pierwsze co mi się z twórczością p. Stanisława kojarzy, to stare zawołanie rodowe :P Czas to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powrót z gwiazd był lekturą mojego miejscowego DKK, chcieliśmy przełamać niechęć do fantastyki i nawet się udało.;) Polecam, bo wizjonerstwo jest w powieści imponujące, przynajmniej dla mnie, nieobytej z gatunkiem.
      Oświeć mnie proszę, o jakie zawołanie chodzi?;)

      Usuń
    2. Dosyć, że Triody znikł, ledwo "Awruk!" krzyknąć zdołał, słowo ulubione, zawołanie bitewne rodu.

      Usuń
  3. W tej książce największe wrażenie wywarł na mnie początkowy fragment, kiedy opisywany jest powrót bohatera na Ziemię. Feeria barw, kształtów i technologii mocno przytłacza, co wg mnie świetnie oddaje zagubienie samego protagonisty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, początek robi duże wrażenie m.in. rozmachem. I faktycznie przytłacza - czułam się mocno zdezorientowana.
      Ogromnie spodobał mi się też opis różowej hm, próżni widzianej przez Bregga gdzieś tam, w kosmosie.

      Usuń
  4. Zanotowane pod hasłem do nadrobienia.Choc pewnie Bregg nie przegoni z mojego serca i pamięci Pilota Pirxa��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak? To może porównam, bo Pirxa znam tylko z jakiegoś przedpotopowego filmu czy serialu, który oglądałam wieki temu.

      Usuń
  5. Rok Lema skończony, więc można go znów w spokoju czytać ;) A tak serio - Lema czytałem dużo, ale dość dawno temu. Pora by nadrobić i powrócić. A sam "Powrót..." kojarzę bardzo pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas w DKK ta książka została zaproponowana nieco przekornie, bo większość uczestników nie lubi fantastyki. Wynik eksperymentu był pozytywny.;)

      Usuń