wtorek, 18 października 2022

Poczta

Dziś Dzień Poczty Polskiej i z tej okazji nie mogę odmówić sobie zaprezentowania fragmentu powieści Doroty Kotas (Pustostany, Wyd. Niebieska Studnia, 2019), która znakomicie uchwyciła klimat tej instytucji. W moim miejscowym oddziale nie ma systemu numerków, ale reszta jest bardzo podobna.;)

Poczta zawsze wygląda tak samo. Jest jak Polska w skali mikro. Makieta najważniejszych symboli i mieszanina czołowych mitów narodowych. To największy znany mi dom handlowy, który nie jest domem handlowym. Eldorado pełne kalendarzy z przepisami na mięso z siostry Anastazji, kolorowanek z sarmatami i naklejkami gratis, ręczników z wyszytymi złotą nicią tytułami honorowymi Mąż i Żona oraz foremek do pieczenia drożdżowej baby dla baby. Arsenał gier i zabaw familijnych, w tym obowiązkowo: kart do Piotrusia, podróżnych wersji farmera i domino, oraz antystresowych piłek gniotków z balona i mąki - mąki z białych, polskich, heteroseksualnych ziemniaków. Oczywiście chcę mieć wszystko.

Oglądam świnki z plastiku, lakierowane portfele na rzep, pouczające książki o historii Mieszka, wczytuję się w Życie Na Gorąco - i mam zajęcie na cały wieczór. W kolejce przede mną czeka jeszcze tylko trzydzieści osiem osób. Ale system obsługi klientów jest sprytny i działa tak, że mało kto daje radę wytrwać do końca, zachodzi tym samym selekcja naturalna. Niektóre osoby biorą numerek, sprawdzają, ile osób przed nimi, i nie wytrzymują presji, więc wychodzą od razu. Oszacowawszy swoje siły, przekładają najczęściej wizytę na przyszły rok, do którego odliczają dni, wypróbowując w tym czasie przepisy karmelitanek na każdy posiłek Anno Domini 2018. Niektórzy ścinają włosy i udają raka (to ja), żeby dostać specjalne punkty i móc szybciej podejść do okienka z niemiłą panią. Oprócz tego kobiety pożyczają na ulicy dzieci, a mężczyźni pożyczają kobiety, które pożyczają dzieci, aby prosić o litość i wysunąć się na czoło kolejki. Są też i tacy - najbardziej niecierpliwi ze wszystkich - co przychodzą z bronią na kapiszony. Ale to jednorazowa metoda, ponieważ później zdjęcia terrorystów wiszą na drzwiach i zamachowców, nawet tych niedoszłych, obsługuje się jako ostatnich, więc realnie chyba nigdy.


Ludzie kradną też sobie numerki i wnoszą skargi do Trybunału Konstytucyjnego; sprawy ciągną się latami. Potem przegrani spłacają horrendalne kary, popadają w długi, alkoholizm i narkomanię. Doświadczeni w czekaniu przynoszą łóżka polowe i małe telewizory. Niektórzy zabierają nawet kuchenki turystyczne i gotują w poczekalni rosół. Tymczasem najsłabsze osoby mdleją i zostają na poczcie na zawsze. Pracownicy pakują ich ciała do paczek niespodzianek. Można je kupić w sklepiku z opcją pakowania na prezent, ale nie ma zbyt wielu chętnych i taki towar potrafi leżeć w magazynie. Dlatego kiedy do budynku wchodzą starcy, od razu starają się usiąść, żeby nie dać się zadusić tym, którzy będą się osuwać na ziemię. Kiedy nie zna się zasad i gdy straci się czujność przy oglądaniu wspaniale wyposażonych regałów, można paść ofiarą kradzieży, gwałtu, morderstwa, włamania, samobójstwa albo wszystkiego naraz - zależy, ile się ma szczęścia i który numerek. 


 

8 komentarzy:

  1. Oj, dawno na poczcie nie byłam. Unikam jak ognia korzystania z tej instytucji, a znajomych proszę, aby nie wysyłali przesyłek pocztą. Mała osiedlowa cały czas jest oblegana tłumem stojących na zewnątrz.Ale z tego co pamiętam opis wypisz, wymaluj identyczny. A ten heteroseksualny ziemniak - cudny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też unikam, bo instytucja jest wyjątkowo niewydolna. Choć kusi mnie trochę, żeby pooglądać tamtejsze towary oferowane do sprzedaży.;)
      Ziemniak cudny, jak zresztą i cały opis - można komedię nakręcić.

      Usuń
    2. Coraz rzadziej mam do czynienia. Opis świetny, aczkolwiek dotyczący bardziej poczt molochów. W małych wioskowych placówkach zgadza się asortyment, ale wydaje mi się, że z obsługą jest o niebo lepiej :)

      Usuń
    3. U mnie niestety jest tak duża rotacja pracowników, że obsługujący wciąż się uczą. Co spowalnia obsługę, więc wizja łóżek i śpiworów przemawia do mnie.;)

      Usuń
    4. Plusem pandemicznych czasów był gwałtowny wzrost ilości zainstalowanych paczkomatów. Pamiętam jak zbieraliśmy głosy na stronie operatora i jak nasz włodarz wydzwaniał do przedstawicieli firmy, bez żadnych rezultatów. A potem, voila!, i pudło stanęło w jeden dzień. Jestem zadowolony :)

      Usuń
    5. Tak, to duży plus pandemii. Zastanawia mnie, dlaczego poczta nie wykorzysta pomysłu i nie stworzy podobnej usługi.

      Usuń
  2. Hehe, świetne są te przytoczone fragmenty, które przypominają, że po "Pustostany" sięgnąć trzeba :)

    A co do poczty, to ja również rzadko odwiedzam tę instytucję, ale jeśli już się zdarzy, że muszę, to czynię to porą późnowieczorną. Wtedy ludzi jest zdecydowanie mniej. W przypadku konieczności wizyty w ciągu dnia, polecam okresy deszczu - im mocniej pada, tym większe prawdopodobieństwo, że kolejek nie będzie. Takie są przynajmniej moje obserwacje ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację, deszcz wielu zatrzymuje w domu.;) Biegnę wtedy nawet na zakupy, żeby na spokojnie się zaopatrzyć.
    A Kotas warto czytać, obie jej książki są b. dobre moim zdaniem.

    OdpowiedzUsuń