czwartek, 6 października 2022

Szatański pomiot

Szatański pomiot bezapelacyjnie zasługuje na uwagę, przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, dotyczy rzadko pojawiającego się w literaturze Zakarpacia. Po drugie, ma formę oryginalnego monologu – wypowiedzianego jednym tchem (w całym utworze znalazła się tylko jednak kropka), jakby wyrzuconego jakby wbrew sobie, w wyniku nadmiernego i długotrwałego stresu i z chęci odczucia ulgi. Stąd pośpiech, brak pauz.

Relacja młodziutkiej narratorki jest tyleż lakoniczna co treściwa, jest także niezwykle pojemna: obok historii udręczonej dziewczyny oraz jej rodziny można poznać losy sąsiadów oraz wsi, a przy okazji regionu. Opowieść koncentruje się wokół okupacji radzieckiej zapoczątkowanej w 1944 r., zakończonej wcieleniem terenów (przed wojną węgierskich) do Związku Radzieckiego kilka lat później. Dość powiedzieć, że przemiany polityczne okazały się nadzwyczaj dotkliwe dla ludności Zakarpacia, dla 18-letniej Eszter i jej bliskich wręcz tragiczne.

O ile walory poznawcze książki (w szczególności posłowia) są nie do przecenienia, to całość – poza dwoma scenami i zakończeniem – nie poruszyła mnie zbyt mocno. Myślę, że Nagy nie do końca wczuł się w psychikę kobiety, natomiast o wiele lepiej przedstawił małą, wiejską społeczność z jej sąsiedzkimi relacjami. Lektura niby interesująca, ale nie wzbudziła zachwytu.

_______________________________________

Zoltán Mihály Nagy, Szatański pomiot, przeł. Daniel Warmuz, Warsztaty Kultury w Lublinie 2021

 

8 komentarzy:

  1. „w całym utworze znalazła się tylko jednak kropka” – to chyba trochę tak, jak w "Bramach raju" Andrzejewskiego? Z tym że u Andrzejewskiego były dwie kropki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się.;) U Andrzejewskiego chyba lepiej to wypadło.

      Usuń
    2. Jak to jedna kropka potrafi zrobić różnicę :P

      Usuń
    3. Przecież i tak wiadomo, że to sztuczny zabieg.;)

      Usuń
  2. Aj, trochę szkoda, że potencjał niezwykle interesującego tematu nie został w pełni wykorzystany. No, ale mimo wszystko, książka wciąż sprawia wrażenie wartościowej - może stać się bodźcem, by na własną rękę poszukać nieco informacji na temat historii tamtego rejonu Europy.

    Ha, a ta pojedyncza kropka intryguje - aż mnie korci, żeby już teraz przekartkować książkę, tylko, żeby tę jedną jedyną kropkę odnaleźć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ta kropka jest na samym końcu książki? Jako zakończenie jedynego bardzo długiego zdania. :)

      Usuń
    2. @ Ambrose
      Może ta książka po prostu się zestarzała? W roku 1991 r., kiedy się ukazała, z pewnością było znacznie mniej utworów pisanych w podobny sposób. Równie dobrze to może być tylko kwestia mojego odbioru. Tak czy owak, zachęcam do sprawdzenia. czy zachwyca, czy nie.;) jest dostępna m.in. w abonamencie Legimi.

      Usuń
    3. @ Agnieszka

      Tak, kropka jest na końcu.;)

      Usuń