niedziela, 14 lutego 2010

Przystupa - Grażyna Plebanek

Dobrze, że zbytnio nie wczytałam się w streszczenie powieści na okładce, bo określenia typu: łotrzyca Europy, lekarka dusz i awanturnica stanowczo mnie zniechęcają, a w rzeczywistości nijak się mają do treści. Podobnie jak i reszta streszczenia, które moim zdaniem uwypukla niekoniecznie najważniejsze kwestie. Na szczęście książkę wypożyczyłam, w trzy dni pochłonęłam i jestem z tego faktu bardzo zadowolona.

Muszę przyznać, że dawno nie czytałam czegoś, co emanuje takim ciepłem, a przecież losy tytułowej Przystupy dalekie są od sielanki. Pochodząca ze wsi dziewczyna wyrusza do stolicy do pracy, bynajmniej nie po to, by robić karierę, ale z wewnętrznego przymusu. Jak sama mówi: muszem jechać. Z powodu poważnych luk w wykształceniu i ogólnego obycia nie może liczyć na wiele, tak więc podejmuje pracę sprzątaczki w domach prywatnych. Wydaje się jednak, że dobry duch nad nią czuwa, bo nawet w przypadku przejściowych kłopotów, ktoś zawsze poda jej pomocną dłoń. W rezultacie z lubelszczyzny trafi aż do Szwecji, choć wcale nie miała takich aspiracji.

Przystupa to w ogóle dziwna dziewczyna, w powieści jest jej właściwie najmniej. Owszem, czytelnik śledzi jej peregrynacje, ale najwięcej dowiaduje się o osobach, z którymi mieszka i/lub i których pracuje. Główna bohaterka przypomina medium będące tylko instrumentem, a które przekazuje cudzą energię i informacje. I tak właśnie jest z Przystupą - nie wiadomo, co czuje i myśli, jak wygląda, a nawet jak ma na imię. Owszem, czasami płacze, krzyczy, boli ją brzuch lub odczuwa pożądanie, ale to sytuacje sporadyczne. Jest typem milczka, do mówienia trzeba ją niemal zmuszać. Znakomicie filtruje natomiast otaczających ją ludzi i ich życie. Galeria postaci przewijających się przez powieść Plebanek jest wielce interesująca i malownicza, ale - co trzeba podkreślić - postaci te nie są przerysowane. Niezwykle cenne było dla mnie poznanie świata polskich gastarbeiterów z jego rzadkimi wzlotami i częstymi - niestety - upadkami. Jedynym zarzutem, jaki mogę postawić pisarce, to finałowe przyjęcie, na którym tajemniczym zrządzeniem losu stawiają się niemal wszyscy znajomi "polskiej dziewczyny".

"Przystupa" nie jest literaturą wybitną, można ją za to śmiało określić mianem pierwszorzędnej literatury drugorzędnej. Ale jak to się czyta! Już się cieszę na dwie poprzednie książki tej autorki, ponieważ jak dotąd nie miałam okazji po nie sięgnąć. Sama sobie się dziwię, dlaczego tak się stało.

Moja ocena: 9/10

Grażyna Plebanek, "Przystupa", Wydawnictwo W.A.B, 2007

6 komentarzy:

  1. Witaj, Anno:) Zapraszam po odbiór wyróżnienia "Kreative Blogger" na mój blog.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję serdecznie, to miłe zaskoczenie. Zwłaszcza, że piszę głównie "sobie a muzom";) Bardzo ładną masz stronkę:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie wiem. Według mnie bohaterowie książki są jednocześnie i schematyczni, i przerysowani. Sama Przystupa jest jakby tylko pretekstem do zaprezentowania serii scenek dydaktyczno-publicystycznych, także bardzo uproszczonych i nachalnie krzyczących, kto jest tu dobry, a kto zły. Żadna z postaci nie jest dobrze, wiarygodnie zbudowana. Bohaterowie są jak postaci z kiepskich westernów albo czytanki socjologicznej.

    Jestem w połowie i trudno jest mi kontynuować tę lekturę. Niby akcja bogata i interesująca, ale ani język nie zachwyca, ani bohaterowie, a przedstawiony świat w żaden sposób nie skłania do refleksji. Mam wrażenie, że wszystko to już sto razy czytałam i że autorka niczym mnie nie zaskoczy. Co gorsza - ona wcale nie chce mnie zaskakiwać. Zaserwowała mi już półprzetrawiony, mało kontrowersyjny (wbrew pozorom) produkt. Nuuuuda.

    Flasska

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, ja nie miałam wrażenia deja vu;) Na pewno była to dobra zabawa. A dzisiaj z perspektywy kilku miesięcy uważam, że postawa milczacego obserwatora ma wiele zalet.

    A myślisz, że autor/ka MUSI zaskakiwać?

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, nie musi. Wydaje mi się jednak, że jeśli stosuje taki zabieg jak stworzenie postaci-ilustracji (mam na myśli bohaterów jednowymiarowych,nieskomplikowanych, reprezentujących jakieś stereotypowe przywary, postacie-chodzące stereotypy właśnie) i nie interesuje jej wzbogacenie powieści o życie emocjonalne tychże postaci, to powinna to jakoś zrekompensować. Na przykład nietuzinkową fabułą.

    No i z fabułą mam kolejny problem, bo mimo, że akcja jest wartka, to nudzi mnie śmiertelnie. Właśnie przez to, że cały ten zakres tematyczny (czyli w moim przypadku do ucieczki od Hyry) wydaje mi się już świetnie przerobiony, omówiony i znany. Bohaterowie mieszczą się w stereotypowych ramkach, nie budzą mieszanych uczuć, właściwie u mnie nie budzą żadnych, są jak jakieś bezbarwne wycinanki z papieru. Poruszane problemy też nie są nowe, zostały już dokładnie rozebrane i obejrzane przez literatów, psychologów, socjologów, dziennikarzy, a Plebanek nic ponad oczywistości nie proponuje. Książka niby kontrowersyjna, a tak naprawdę wszystko grzecznie i cacy.

    Być może akcja się jakoś świetnie jeszcze rozwinie, ale zaczyna brakować mi sił.
    Zależało mi na przeczytaniu tej książki do końca, ale męczę ją już tydzień i nie wiem, czy zdołam się przemóc.

    To pierwsza książka Plebanek w mojej biblioteczce i pewnie stąd moje rozgorycznie: spodziewałam się czegoś znacznie lepszego. Chyba też nieprędko sięgnę po kolejną.

    Pozdrawiam
    Flasska

    OdpowiedzUsuń
  6. Kontrowersyjna? O tym nie wiedziałam, przeczytałam ją kilka lat po premierze, więc ominęła mnie cała marketingowa pisanina wokół książki.

    Powiem tak: potraktowałam "Przystupę" jako książkę przygodową (ale nie łotrzykowską), więc stereotypowe postaci były dla mnie częścią konwencji i na ich przerysowanie przymknęłam oko. I stąd moja przyjemność podczas lektury.

    Akcja w zasadzie toczy się równo, więc może się jeszcze bardziej rozczarujesz? Zwłaszcza, że koniec jest przedobrzony.

    Zdecydowanie bardziej podobały mi się "Dziewczyny z Portofino" (gdzieś tu na blogu są), ale "Nielegalne związki" (też opisane) były już znacznie słabsze.

    Podsumowując: Plebanek nie jest moim zdaniem wybitną pisarką, ale dobrze mi się ją czyta.

    Pozdrowienia;)

    OdpowiedzUsuń