Ogromne zaskoczenie.
Przez pierwsze 176 stron zastanawiałam się, jak t a k i e coś mogło zdobyć Bookera za 2003 r. Monolog 15-letniego Vernona Little z Martirio w Teksasie jest bardzo potoczysty i upstrzony przekleństwami, przeniesiony na ekran lub na scenę mógłby być niezłą komedią. Tymczasem temat jest poważny: chłopak zostaje oskarżony o zastrzelenie kilkunastu uczniów z własnej szkoły. Jego próby dowiedzenia niewinności spełzają na niczym, postanawia uciec do Meksyku. Zwłaszcza, że społeczeństwo - za sprawą manipulacji mediów - już go właściwie osądziło. Autor ewidentnie w kpiący sposób przedstawia policję, sąd, telewizję, a nawet samych Amerykanów z ich obżarstwem, hipokryzją i innymi grzeszkami. Całość przedstawiona bez ogródek, narysowana grubą kreską.
Właściwie miałam darować sobie tę powieść, ale w w trzeciej części nastąpił zwrot o 180 stopni. Główny bohater przeszedł w więzieniu metamorfozę i jeśli nie zmądrzał, to z pewnością się uspokoił. Trzeba przyznać, że książka nabrała innego wymiaru i jakości. Wcześniejszy fajerwerk wydarzeń wyhamował na rzecz refleksji, co z kolei dobrze posłużyło budowaniu napięcia. Bardzo podobał mi się sposób, w jaki autor prowadzi fabułę do kulminacji, zakończenie również okazało się "zgrabne". W sumie powstała naprawdę dobra i zaskakująca powieść. Cieszę się, że nie porzuciłam jej przedwcześnie.
Zastanawia mnie jedynie, że wcześniej o niej nie słyszałam. Odnoszę wrażenie, że nie była w Polsce zbyt intensywnie promowana. Co więcej, ostatnio ze zdziwieniem zauważyłam ją na przecenie w warszawskim Trafficu za jedyne 5 zł.
Warto również podkreślić znakomite tłumaczenie nieodżałowanego Zbigniewa Batko.
Moja ocena: 8/10
DBC Pierre, "Vernon", Wydawnictwo Muza, 2004
Przeczytałam, ale w przeciwieństwie do Ciebie, spodobała mi się od razu. Napisana świetnym językiem, adekwatnym do opisywanej historii, ludzi i klimatu.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobała i że znalazła kolejnego czytelnika;) Moim zdaniem zasługuje na uwagę. Szkoda, że jakoś nie zaistniała na polskim rynku wydawniczym.
OdpowiedzUsuńO, to muszę wypożyczyć jeszcze raz. Przyznam, że zniechęcił mnie początek książki (czyli jakieś 100 stron:)) i nie dokończyłam.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto;)
OdpowiedzUsuńTa książka jest świetna, od początku do końca czytałam jak urzeczona.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka pozostała u nas w sumie niedoceniona.
UsuńNiedostrzeżona przede wszystkim, dlatego nie było szansy by ją docenić szerzej (ale, powiedzmy sobie szczerze, to nie jest książka-bestseller w sensie marketingowym). Dlatego staram się dosyć regularnie sięgać po Bookera, zarówno nominacje jak i nagrody - można częściej trafić na perełkę niż przeglądając top100 z księgarń.
OdpowiedzUsuńO tak, Booker to zazwyczaj wyznacznik dobrej literatury, łącznie z tytułami nominowanymi. Wystarczyłoby tego dobra na wiele lat.;)
Usuń