Niby tylko kryminał, a z jakim rozmachem napisany... W tej niemal 800-stronicowej powieści przewijają się dziesiątki osób, autor zadał sobie jednak trud i opisał je choćby w kilku zdaniach. Akcja toczy się jednocześnie w kilku miejscach (głównie Sztokholmie), bohaterowie pochodzą z różnych środowisk i zawodów. Podczas lektury uderza spora wiedza Larssona z zakresu informatyki, szpiegostwa, świata mediów, psychiatrii i sądownictwa.
Podobnie jak poprzednia część trylogii, "Zamek z piasku..." bardzo mnie wciągnął. W dużej mierze stało się to dzięki postaci Lisbeth Salander, która mocno odbiega od niemal szablonowych bohaterek innych kryminałów. Owszem, jest niebywale inteligentna, sprytna i wysportowana, ale jest również mało sympatyczna. Nie należy do bohaterów książkowych, których się lubi. Za to bardzo imponuje.
Zauważyłam, że żadna z postaci kobiecych nie jest negatywna. Nawet jeśli mają wady, w pewnych dziedzinach działają nadzwyczaj sprawnie i skutecznie. O męskich bohaterach nie da się już powiedzieć tego samego. Podobno Larsson wysoko cenił sobie kobiety - książki zdają się to potwierdzać.
Niezmiernie rzadko czytam kryminały, ostatnio był to cykl Akunina i Krajewskiego. "Zamek z piasku..." sprawił mi wiele przyjemności i nie daje się z niczym porównać. Do głowy przychodzi mi jedno określenie: jazda na rollercoasterze;)
Moja ocena: 10/10
wtrace i tu swoje trzy grosze, skoro juz robie "research" przez twój blog
OdpowiedzUsuńlarsson byl postacia imponujaca, poniewaz "zyl jak nauczal"(levde som han lärde) - jak to mówia szwedzi. mozna tez powiedziec, iz byl przykladem na to, ze nigdy w zyciu nie wiadomo CO nam sie przyda. a jemu przydala sie wiedza z dzialalnosci EXPO, kt kierowal i kt gromadzilo i systematyzowalo fakty dot.noenazizmu w SE. dlatego seria millenium tchnie autentycznoscia. osobiscie duzo sie dowiedzialam o tutejszych ukrytych strukturach. no i zaskoczyl umiejetnosciami literackimi, bo potrafi zarysowac wiarygodna postac w kilku zdaniach - a to duza sztuka
szkoda, ze tak wczesnie zmarl, gdyz planowal dziesiec ksiazek. pierwsze trzy mialy zabezpieczyc przyszlosc dla niego i jego kobiety, zas nastepne mialy zasilic fundusz organizacji dobroczynnych
Zgadza się - oglądałam film dokumentalny o SL, to b. ciekawa postać. Wielka szkoda, że tak wcześnie zmarł.
OdpowiedzUsuńZmartwił mnie również fakt, że jego partnerka musi domagać się spadku, bo rodzina SL najwyraźniej jej nie uznaje;(
SL nie pobral sie z eva gabrielsson, poniewaz caly czas bal sie zamachu na swoje zycie i staral sie ja oszczedzic. nie calkiem sledze te afere, poniewaz j mocno niesmaczna, ale formalnie spadkobiercami sa ojciec i brat. to takie prymitywy skrajne - az dzis bierze, ze SL sie w takiej rodzinie ulagl. teraz zamierzaja jej cos odpalic na odczepnego, ale ona walczy o wiecej. zeby bylo jeszcze niesmaczniej, to rózni nieudacznicy woza sie teraz na SL piszac o nim artykuly i ksiazki, zawierajace glównie kalumnie. na parwde az sie wierzyc nie chce, ze taka pozytywna postac miala kolo siebie tyle gnid. rzadko sie pasjonuje zyciem prywatnym pisarzy, ale SL b mnie poruszyl i wdzieczna mu jestem za literature femistyczna - bo inaczej sie milenium nie da okreslic
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam - sprawa spadku jest wielce niesmaczna. O osobach próbujących zdyskontować sukces SL również słyszałam - jakie to niskie...
OdpowiedzUsuńA co do feminizmu SL - to mnie urzekło w jego książkach. Nie znam innego mężczyzny, który w literaturze podobnie przedstawiałby kobiety.
kobiety traktuje dobrze takaze alexander mccall smith - polecam!
OdpowiedzUsuńAMS znam tylko z jednej książeczki (pierwszej z cyklu o pani detektyw) i niestety nie przypadł mi do gustu ze względu na braki warsztatowe;)
OdpowiedzUsuńwłaśnie czytam, Dwa pierwsze tomy połknełam w jadnej chwili, ale z tym mam problem i to duży, źle mi sie go czyta, może dlatego że w sumie jest przewidywalny i wiadomo jak potocza sie losy bohaterów, jak sie myle to mnie popraw może nabiore wiekszego zapału i sie zmobilizuje i w koncu przeczytam ta ksiazke:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przewidywalny do pewnego stopnia jest na pewno, ale i tak zabawa przednia;) Choć rzeczywiście od kilku osób słyszałam, że faktycznie miały pewne "zacięcia" w trakcie lektury. Dla mnie pierwsze kilkadziesiąt stron było chwilami nudnawe, ale później poszło gładko. Czego i Tobie życzę:
OdpowiedzUsuń