Pierwsze określenie, jakie przychodzi mi na myśl po lekturze tej powieści, to urzekająca. Lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku, mała mieścina na preriach Kolorado, do tego jesień przechodząca w zimę - oto początek opowieści o losach kilkorga osób. Wszyscy mają swoje problemy - rodzina Guthriego rozpada się z powodu depresji jego żony, nastolatkę w ciąży matka wyrzuca z domu, dwaj stareńcy bracia od zawsze żyjący tylko ze sobą muszą zmienić swoje nawyki. Łączy ich jedno: przeraźliwa samotność.
Nie ma tu zawrotnego tempa czy nagłych zwrotów akcji, jednak książkę czytałam z dużym zainteresowaniem. Wbrew tytułowi nie ma nic wspólnego z religią, bo jak zaznacza na wstępie autor, chorał to nie tylko śpiew wykonywany od dawna w kościele chrześcijańskim, ale także prosta, niczym nie upiększona melodia o podniosłym nastroju. Podniosłości w powieści nie ma, natomiast prostota jest jak najbardziej obecna i stanowi duży plus utworu. Bohaterowie tacy właśnie są: nieskomplikowani, uczciwi i wyciszeni. Wiodą życie jak miliony innych ludzi, w pokorze znoszą przeciwieństwa losu.
Trudno mi pisać o "Chorale", niemniej bez wahania stwierdzam, że to solidnie napisana powieść. Bardzo sugestywna, bardzo plastyczna. Pokazuje amerykańską prowincję, jaką czasem widać w filmach i serialach - bez udziwnień, bez atrakcji. Mnie się podobała.
Kent Haruf, "Chorał", tłum. Katarzyna Kaliska, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań, 2003
Do sięgnięcia po tę książkę sprowokowało mnie kilka bardzo pozytywnych opinii, które przeczytałam. Niestety, poczułam się rozczarowana. Pamiętam, że odebrałam ją jako dość nijaką, ale może, jak piszesz, na tym właśnie polega jej specyficzny urok.
OdpowiedzUsuńMnie się podobała, bo czytając miałam wrażenie, że oglądam film. Po skończeniu okazało się, że ekranizacja faktycznie powstała;)
OdpowiedzUsuńPodobał mi się również optymistyczny wydźwięk powieści, choć trudno tu mówić o szczęśliwym zakończeniu.
Mrrr... X] Jak dobrze, że mam kogoś w sieci, kto wynajduje dla mnie takie perełki :) Merci :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Naprawdę? To b. miło mi to czytać;) Niech to będzie rewanż za 'Believers' Heller, o których nic bym nie wiedziała, gdyby nie twoja notka;) Póki co, leżakują na stosie.
OdpowiedzUsuń