"Hełm grozy" to praca na zadany temat czyli interpretacja dowolnego mitu lub legendy na nowy i oryginalny sposób. Wyzwania zainicjowanego przez Wydawnictwo Canongate podjęli się m.in. Margaret Atwood, Michel Faber, Jeanette Winterson, a także Olga Tokarczuk. Wiktor Pielewin wybrał mit o Minotaurze i Tezeuszu, z labiryntem w roli głównej. Przyznam, że pomysł wyjściowy miał przedni.
Autor osadził akcję w wirtualnym świecie internetu. Bohaterowie to uczestnicy czatu, którego wątek został założony przez samą Ariadnę (sic!). Każdy z nich znalazł się w tajemniczy sposób w dziwnym pokoju, z którego usiłuje wyjść i dotrzeć gdziekolwiek - niestety bez większego powodzenia. Sytuację utrudnia fakt, że uczestnicy znają tylko swoje nicki i na mają nawet pewności, czy znajdują się blisko siebie. Jest to pierwszy z labiryntów, z jakim mamy do czynienia w książce. Pojawi się ich więcej, okazuje się bowiem, że ile osób, tyle labiryntów i u Pielewina tak właśnie jest.
Mnogość interpretacji "Hełmu grozy" jest jego niewątpliwą zaletą. Można rozpatrywać go od strony naukowej, filozoficznej, a nawet religijnej. Nie bez znaczenia są także pseudonimy bohaterów, dające dodatkowe tropy (Romeo, Izolda, Dziadek do orzechów, Sartre). Książka - będąca zapisem czatu - jest tylko pozornie łatwa w odbiorze; chcąc wgryźć się we wszystkie teorie, trzeba się nieco natrudzić. Mnie się to nie udało - miałam wrażenie, że autor sam się zapętlił i zagubił we własnym labiryncie. Ścieżek mnóstwo, a właściwego wyjścia brak. Można naturalnie uznać, że to celowy zabieg mający potęgować wrażenie błądzenia, do mnie jednak nie przemawia.
Podsumowując - efekt końcowy nie zachwycił mnie. Sam pomysł to nie wszystko, choć wiele dobrego zapowiadał. W miarę czytania miałam coraz większą chęć na odłożenie książki. Po wcześniejszych lekturach "Generation P" i opowiadań "Omon Ra" zaczynam się obawiać, że pisarstwo Pielewina to po prostu nie moje klimaty.
Wiktor Pielewin, "Hełm grozy", tłum. Małgorzata Buchalik, Wydawnictwo Znak, Kraków, 2006
Z zapałem zasiadłam do lektury "Generation P" Pielewina spodziewając się rewelacji, tymczasem już po kilku stronach wiedziałam, że to nie jest "mój" pisarz. Przerost formy nad treścią - to przeszkadzało mi najbardziej. Nie chcę się zarzekać, ale nie planuję ponownego spotkania z twórczością pana P.
OdpowiedzUsuńMimo szczerych chęci - mój też nie. O tej książce wcześniej nie słyszałam, ale tak jak napisałaś, sam pomysł wydaje się ciekawy. Jednak podobnie jak w filmie, scenariusz to nie wszystko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lirael -->
OdpowiedzUsuńJa przez "Generation P" jakoś przebrnęłam, ale dziś nic nie potrafię o niej powiedzieć;( Za to opowiadania nawet mi się podobały. Mimo wszystko chcę przeczytać "Mały palec Buddy" i "Życie owadów". Niestety - podobnie jak Ty - przeczuwam, że Pielewin i Sorokin to nie "moi" pisarze;(
Inez -->
Książkę chciałam przeczytać ze względu na serię Mity. "Penelopiada" Atwood i "Anna In" Tokarczuk b. mi się podobały. Tym razem poszło gorzej;( Pocieszam się, że "Brzemię" Winterson będzie lepsze;)
Witam, świetne recenzje, zaglądam od jakiegoś czasu i wiem, że będę stałą bywalczynią :)
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie
http://kacikzksiazkami.blog.onet.pl/
pozdrawiam
mag
Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa;) Zaproszenie przyjęte, wkrótce udam się z rewizytą;)
OdpowiedzUsuńJa też przebrnęłam do końca przez "Generation P", ale to była istna droga przez mękę :)
OdpowiedzUsuńU siebie żadnych śladów tej lektury również nie odnotowałam.
;)))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńAle mnie straszycie dziewczyny ;P W ramach wyzwania chciałam spróbować Pielewina właśnie, zwłaszcza, że udało mi się zdobyć "Empire V" niedawno.
OdpowiedzUsuńTeraz będę do tego pana bardzo ostrożnie podchodzić - może nawet tak lepiej, bo bez wygórowanych oczekiwań.
Może Tobie się spodoba? Ile osób, tyle wrażeń;) "Hełm grozy" nie jest w końcu najgorszy;)
OdpowiedzUsuńCzytałam ok rok temu i podobało mi się, nie miałam wrażenia, że autor zapętlił się we własnym pomyśle. Muszę do niej wrócić, bo właściwie już bardzo niewiele pamiętam, a jestem ciekawa, czy odbiorę ją inaczej po tym czasie. Dzięki za przypomnienie!
OdpowiedzUsuńNie ma za co;)
OdpowiedzUsuńA czy nie masz wrażenia, że jeśli rok po lekturze niewiele zostaje z niej w pamięci, to coś tu jest na rzeczy? ;))) Bynajmniej nie mam na myśli stanu zdrowotnego czytelnika;)
A na serio: z chęcią przeczytam inną, nawet kontr-recenzję.
POMOCY!
OdpowiedzUsuńSzukam tej książki "Hełm grozy" i nigdzie nie umiem jej znaleźć. Mieszkam niedaleko Katowic, jakby ktoś wiedział jak ją dostać to bardzo bym się ucieszył, gdyby podzielił się tą informacją. Z góry dziękuje.
Chyba rzeczywiście trudno ją znaleźć. Mój egzemplarz pochodził z biblioteki.
Usuń