poniedziałek, 22 listopada 2010
The Story of a Marriage - A. S. Greer
O tej książce przeczytałam na blogu Padmy. Recenzja była wielce obiecująca, więc skusiłam się na lekturę. Niestety nie mogę przyłączyć się do zachwytów - dla mnie powieść była cokolwiek irytująca. Sam pomysł jest bardzo dobry: w udane życie młodego małżeństwa wkracza dawny znajomy, na jaw wychodzą fakty, które znacząco odmieniają losy kilku osób. Podobnie jak narratorka, czytelnik stopniowo poznaje nowe szczegóły, a te faktycznie zaskakują i dowodzą, że nie wszystko toczy się utartymi torami. Przyznam, że zwroty akcji udały się autorowi nadzwyczajnie, reszta - znacznie mniej.
Pierwszy mój zarzut dotyczy portretów psychologicznych głównych bohaterów, a zwłaszcza żony. Jej postać całkowicie nie przekonuje, w moim odczuciu jest niespójna i niewiarygodna. Mam wrażenie, że kobieca psychika nie jest mocną stroną Greera; stworzył dość papierową bohaterkę. Jej autorytatywny ton był dla mnie największym zgrzytem podczas lektury: górnolotne przemyślenia narratorki są wręcz pretensjonalne i ocierają się o literacki kicz. Zabrakło tu przede wszystkim subtelności i marginesu dla refleksji czytelnika.
Nie "zagrało" także tło wydarzeń: rok 1953 w Stanach Zjednoczonych to czas segregacji rasowej i makkartyzmu, a więc dla pisarza szerokie pole do popisu. Niestety nie dla Greera. O ile problem rasizmu został dobrze przedstawiony, to kwestia presji obyczajowej pozostawia wiele do życzenia. Nie pomoże tu nawet wspominana od czasu do czasu sprawa Rosenbergów, bo przecież nie o komunizm w powieści chodzi. Wielka szkoda, że autor zmarnował tyle dobrych pomysłów, książka miała doprawdy ogromny potencjał. Jak dla mnie - rozczarowanie.
Andrew Sean Greer, 'The Story of a Marriage', Faber and Faber, London, 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Książki nie czytałam i po Twojej recenzji raczej się nie skuszę, ale moją uwagę zwrócił fakt, że autor wybierając tytuł nie wykazał się szczególną kreatywnością :)
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa co do kreatywności;)
OdpowiedzUsuńCo do czytania - wielu osobom ta książka się podobała, więc może lepiej samemu wyrobić sobie zdanie;)
Również przyuważyłam ten tytuł u Padmy. Ale że książka póki co dostępna jest tylko w oryginale, to sprawiłam sobie inny tytuł autora: "Wyznania Maksa Tivolego". Trochę mnie ostudziłaś teraz, ale to i lepiej - nie rzucę się może na książkę pełna wielkich oczekiwań, tylko na spokojnie wybadam poczynania autora :)
OdpowiedzUsuńA ja mimo wszystko też sięgnę po "Wyznania...".
OdpowiedzUsuńZ tego, co wybadałam, Greer nie uchodzi za wybitnego pisarza;)
A mnie się bardzo podoba okłdadka :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że "Wyznania..." tego autora zebrały całkiem pozytywne oceny - na przykład średnia na biblionetce wygląda obiecująco. Co oczywiście nie gwarantuje nic konkretnego, prócz rosnących oczekiwań ;)
OdpowiedzUsuńLilithin -->
OdpowiedzUsuńOkładka nie jest zła, bo dobrze koresponduje z treścią. Tylko to trochę mało do pełnej satysfakcji;)
maioofka -->
Jak najbardziej;) Liczę na to, że "Wyznania..." będą jednak lepsze;)
Szkoda, że Ci się nie podobało za bardzo, ale uprzedzałam, że połowa opinii mniej więcej jest zdecydowanie negatywna;) Ponieważ jednak książka nie jest długa, zdecydowanie warto wyrobić sobie własne zdanie! Narratorka i owszem, często była irytująca, i zgadzam się co do przedstawienia jej psychiki. Dla mnie to była jednak bardziej książka o mężczyznach, których autor sportretował znakomicie, a poza tym te czasem faktycznie lekko kiczowate zdania jakoś do mnie trafiały i właśnie język był tym,co mnie do tej lektury przykuło.
OdpowiedzUsuńWłaśnie nosiłam się z zapytaniem Cię o styl;)))
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się, czy może nie miał podkreślać prostolinijności (a może naiwności) Pearlie. Najbardziej zdziwiła mnie jej zgoda na propozycję Buzza, tego nie pojmuję;)
Całkowicie się z Tobą zgadzam, że to książka o mężczyznach.
Chętnie też wyrobiłabym sobie własne zdanie, ale niestety mój angielski nie nie jest dobry na tyle, by sięgnąć po tą książkę. Czy może ktoś coś słyszał o tłumaczeniu?
OdpowiedzUsuńTłumaczenia brak, ale książka nie jest napisana trudnym językiem, więc może warto popróbować sił? Początki bywają trudne, ale czytać w oryginale zawsze warto;)
OdpowiedzUsuń