Dawno nie czytałam tak przesłodzonej książki, a tym bardziej biografii. Tyle tu ochów i achów, pochwał, podziękowań, że pod koniec lektury robi się cokolwiek mdło. Dziwię się, że główna zainteresowana zgodziła się na wydanie podobnej laurki. W jej talent nie wątpię, ale w bycie człowiekiem bez wad - owszem;). Autorka przedstawiła Nasierowską jako wzór fotografa, kobiety biznesu, gospodyni domowej, matki i żony, natomiast ewentualne przywary są tak mało znaczące, że aż sympatyczne. Z całym szacunkiem - trochę to naciągane.
Postać znanej fotografki jest zafałszowana w moim odczuciu także w inny sposób: za dużo tu przemilczeń. O ile łatwo można prześledzić karierę zawodową i życie prywatne artystki, o tyle wydarzenia polityczne w kraju wydają się dość mgliste. Był co prawda po drodze jakiś rok 1956, 1968, 1980, ale historia najwyraźniej nie odbiła się znacząco na życiorysie Nasierowskiej. Wiadomo natomiast, że pochodziła z dość zamożnej rodziny i sukces przyszedł jej bez trudu. Nie ukrywam, że daje mi to do myślenia, w końcu szczyt kariery Nasierowskiej przypadł na lata PRL-u, a tzw. prywaciarze nie byli mile widziani przez władzę. Nic to, odkładam podejrzenia na bok.
Co dobrego można zatem powiedzieć o "Foto-biografii"? Jest ona przede wszystkim świetnie udokumentowana: oprócz legendarnych portretów wykonanych przez Nasierowską, w książce zamieszczono fotografie rodzinne i "koleżeńskie", kopie przeróżnych dokumentów, świadectw czy wreszcie zdjęcia z mazurskiej posiadłości Majewskich (fotografka jest żoną znanego reżysera filmowego Janusza Majewskiego). Ogląda się je z dużą przyjemnością, zwłaszcza jeśli ktoś interesuje się filmem i teatrem - najwięcej tu bowiem aktorek. Wszystkie atrakcyjne, tajemnicze lub powabne, mnie najbardziej spodobał się portret 90-letniej Mieczysławy Ćwiklińskiej:
Przyznam, że spodziewałam się czegoś innego po tej biografii, ale na pewno warto po nią sięgnąć i potraktować choćby jako album - fotografie są doprawdy zajmujące;). Kinomani na pewno z zainteresowaniem przeczytają wspomnienia z okresu studiów Nasierowskiej na wydziale operatorskim w Łodzi. Ogólnie - można przejrzeć.
Zofia Turowska "Nasierowska Fotobiografia", Wydawnictwo Marginesy, 2009
Też sie zawiodlam na tej ksiazce. Do tego stopnia, że zostawiłam czytanie w połowie. Ale na zdjecia faktycznie warto popatrzec.
OdpowiedzUsuńO, to jest nas już dwie;)))W sieci czytałam głównie pozytywne opinie, więc trochę się zdziwiłam.
OdpowiedzUsuńZ ręką na sercu przyznaję, że książkę w zasadzie "przeleciałam";(
Mnie do pilnego przeczytania pierwszej czesci zmotywowała chec odkrycia fotograficznego "geniuszu" Nasierowskiej, albo przynajmniej nadzieja na wyszukanie jakis informacji na temat fotografii portretowej. Raczej nic na ten temat nie znalazłam, a najbardziej w pamieci utkwił mi obrazek Polanskiego skaczacego do basenu w bialym garniturze. Czesc sielsko wiejską odpuscilam zupelnie.
OdpowiedzUsuńMasz rację - informacji dot. techniki fotografowania zbyt wiele tam nie ma. Dobre oświetlenie, rozmowa z "obiektem" itp. - w sumie niezbyt odkrywcze;)
OdpowiedzUsuńCzęść wiejską przeczytałam tylko ze względu na serial "Siedlisko", ale lektura niewiele wniosła;)
Byłam bardzo ciekawa tej książki, a teraz nie wiem czy warto wydawać pieniądze, skoro jest to tylko laurka bez wyrazu. Chociaż biografię artystów są często inspirujące...
OdpowiedzUsuńMoże lepiej przeczytać biografię Diane Arbus? Tańsza i na pewno bardziej "treściwa";)
OdpowiedzUsuń